[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nasz Stwórca nie jest przecież ani czynem, ani przedmiotem. zaczÄ…Å‚em. Pleciesz  przerwaÅ‚ Durand mój wywód. Jest jednym i drugim! Twoja nÄ™dznapewność zmusza Go do tego, chociaż jako Sprawcy nie jest Mu to wcale potrzebne. A wiÄ™c mogÄ™ Mu zaufać w modlitwie? Jemu tak, ale ludziom nie!MyÅ›lÄ™, że również ekscelencja Durand nie braÅ‚ mnie zbyt poważnie.Z zakasanymirÄ™kawami nie wyglÄ…daÅ‚ na biskupa.WidziaÅ‚em siÄ™ już uwikÅ‚any w grÄ™ umysÅ‚u, do której niedorosÅ‚em, gdy mój seneszal, przejeżdżajÄ…c obok na koniu, skinÄ…Å‚ na mnie, żebym za nimpodążyÅ‚.ByÅ‚ w towarzystwie Gawina Montbarda z Béthune, który jednak nie daÅ‚ poznać posobie, że siÄ™ znamy.Z wywieszonym jÄ™zykiem, posapujÄ…c biegÅ‚em za rumakami aż do okrÄ…gÅ‚ego namiotuarcybiskupa.Piotr Amiel, zaledwie usÅ‚yszaÅ‚, że przybywamy, przyodziany w ornat wypadÅ‚ nazewnÄ…trz; opanowaÅ‚ siÄ™ jednak szybko, zapewne aby jego postać jako najwyższego w armiidostojnika koÅ›cielnego i papieskiego legata wywarÅ‚a na nas odpowiednie wrażenie. Dlaczego  zaczÄ…Å‚  nie koÅ„czymy z tym? To kacerskie plemiÄ™. Dlatego, ekscelencjo  Hugon z Arcis przerwaÅ‚ mu wylewanie żalów, które zazwyczajosiÄ…gaÅ‚o apogeum w podżegajÄ…cych tyradach wygÅ‚aszanych z pianÄ… na ustach  że daÅ‚emsÅ‚owo.A także dlatego, że uzgodniony termin piÄ™tnastu dni jest niczym w porównaniu zżyciem moich żoÅ‚nierzy, których musiaÅ‚bym stracić, gdybym chciaÅ‚ zerwać ukÅ‚ad okapitulacji i zaatakować ludzi.  Kacerzy!  parsknÄ…Å‚ arcybiskup. Jako przedstawiciel. zaczÄ…Å‚ i raptem umilkÅ‚. DziaÅ‚am w imieniu króla Francji!  ciÄ…gnÄ…Å‚ stanowczo seneszal, który nie pojÄ…Å‚,dlaczego Piotr Amiel przerwaÅ‚ tak nagle, nie widziaÅ‚ bowiem tego, co już za jego plecamidostrzegÅ‚ arcybiskup.Na pÅ‚asko wyrównanym Å‚agodnym wzniesieniu, gdzie urzÄ…dzono oÅ‚tarz dla odprawianiacodziennych mszy, ukazaÅ‚a siÄ™, eskortowana przez oÅ›miu templariuszy, czarna lektyka.NiosÅ‚o jÄ… tyluż tragarzy, sierżantów w ciemnych strojach, którzy wkrótce postawili jÄ… naziemi.ZasÅ‚ona w lektyce uchyliÅ‚a siÄ™ nieco i w szparze daÅ‚o siÄ™ dostrzec abakus, którym ktoÅ›odsunÄ…Å‚ zasÅ‚onÄ™ lekko na bok.Przez moment mignęła też delikatna biaÅ‚a rÄ™ka.WÅ‚adczeskiniÄ™cie buÅ‚awÄ… przywoÅ‚aÅ‚o jednego z templariuszy.ByÅ‚ to zwracajÄ…cy uwagÄ™ mÅ‚ody rycerzo niemal dziewczÄ™cych rysach.Jednakże Gawin już go ubiegÅ‚ i zbliżyÅ‚ siÄ™ do lektyki.ZsiadÅ‚ zkonia, ku mojemu zdumieniu przyklÄ…kÅ‚ i w tej postawie otrzymaÅ‚ chyba zezwolenie albożądanie zÅ‚ożenia raportu.Nikt z nas, którzyÅ›my stali przed namiotem bÄ…dz jak seneszalsiedzieli na koniach, nie zdoÅ‚aÅ‚ pochwycić ani sÅ‚owa z tego, o czym tam mówiono.Jego ekscelencja Durand zdobyÅ‚ siÄ™ na Å›miaÅ‚ość i szepnÄ…Å‚ do Hugona z Arcis: La Grande Maîtresse* Tak to wÅ‚aÅ›nie jest, my nadstawiamy gÅ‚owy, a zakon zbieraplony.CzÅ‚owiek króla pochyliÅ‚ siÄ™ ku niemu ostrożnie. To jest o wiele prostsze, mój drogi, tu nie ma ani zwyciÄ™zców, ani zwyciężonych! RÄ™ka,która tam w górze, w twierdzy, zÅ‚ożyÅ‚a miecz, jest tÄ… samÄ…, która go przyjęła tutaj, na dole. A my, dzielni wojownicy i mÄ…drzy stratedzy  odpowiedziaÅ‚ mu cicho Durand którzyÅ›my pozwolili siÄ™ tutaj przysÅ‚ać jako sztafaż, wmawialiÅ›my sobie, że walczymy zaprawdziwÄ… wiarÄ™ i wÅ‚aÅ›ciwÄ… koronÄ™.Ale z nas gÅ‚upcy!ZamilkÅ‚, ponieważ mÅ‚ody templariusz skierowaÅ‚ konia ku naszej grupie, a w Å›lad za nimrównież Gawin, który zamieniÅ‚ jeszcze ostatnie sÅ‚owo z tajemniczym goÅ›ciem.Potem abakusjuż za czarnÄ… aksamitnÄ… zasÅ‚onÄ… zastukaÅ‚ krótko dwa razy i tragarze podnieÅ›li ciemnÄ… lektykÄ™.Nie zdobiÅ‚ jej żaden herb, nawet czerwony krzyż zakonu templariuszy. Wilhelm z Gisors, ekscelencjo!  przedstawiÅ‚ siÄ™ rycerz, skÅ‚aniajÄ…c gÅ‚owÄ™ w prawieniewidocznym ukÅ‚onie. Co macie, panie, do przekazania legatowi Ojca ZwiÄ™tego?  natarÅ‚ na niego obcesowoPiotr Amiel, aż drżący z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci. PrzesÅ‚anie brzmi: pacta sunt servanda*  oÅ›wiadczyÅ‚ mÅ‚odzieniec dzwiÄ™cznym gÅ‚osem inie czekajÄ…c na odpowiedz arcybiskupa, spiÄ…Å‚ konia ostrogÄ…, by doÅ‚Ä…czyć do oddalajÄ…cego siÄ™oddziaÅ‚u.Hugon z Arcis uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.*La Grande Maîtresse (fr.)  Wielka Mistrzyni.*Pacta sunt.(Å‚ac.)  umów należy dotrzymywać.  Uzgodniony czas wkrótce minie  próbowaÅ‚ pocieszyć osÅ‚upiaÅ‚ego legata, któryzgrzytaÅ‚ zÄ™bami. Jeszcze tylko dwa dni. W czasie których wasza czujność  wybuchnÄ…Å‚ wreszcie arcybiskup  jeszcze bardziejosÅ‚abnie!  Z jego słów przebijaÅ‚o nie szyderstwo, lecz prawdziwa troska. A tymczasem taprzebiegÅ‚a heretycka zgraja, która nie uznaje ani NajÅ›wiÄ™tszej Dziewicy, ani prawa, anidanego sÅ‚owa, może to wykorzystać i uciekajÄ…c uniknąć sprawiedliwej kary!Hugon cierpiaÅ‚ nie tylko z powodu nużącej wojny, ale również na skutek ciÄ…gÅ‚ychswarów z żądnym zemsty przedstawicielem rzymskiej kurii. ZaÅ‚oga ma prawo swobodnie odejść  przypomniaÅ‚. A co siÄ™ tyczy mojej ocenykatarów, to żaden z nich, ekscelencjo, nie ucieknie przed waszym najwyższym trybunaÅ‚em,nawet majÄ…c pewność, że nie znacie ani Å‚aski, ani miÅ‚osierdzia!  Stary rycerz nie skrywaÅ‚niesmaku. BÄ™dziecie mieli dosyć żywych drżących ciaÅ‚, by rzucić je na stos! Mężczyzn, ajeszcze wiÄ™cej kobiet, starych i mÅ‚odych, a także i dzieci!OdwróciÅ‚ siÄ™, pozdrowiÅ‚ krótko komandora i biskupa Albi i szybko siÄ™ oddaliÅ‚.PiotrAmiel próbowaÅ‚ zapraszajÄ…cym gestem przeciÄ…gnąć na swojÄ… stronÄ™ biskupa, ale DurandwszedÅ‚ wraz z Gawinem na skalny blok, ignorujÄ…c tÄ™ żaÅ‚osnÄ… próbÄ™ zbliżenia ze stronyzwierzchnika.Arcybiskup wycofaÅ‚ siÄ™ obrażony. Czy zaspokojono oczekiwania najwyższej wÅ‚adzy?  zwróciÅ‚ siÄ™ ostrożnie Durand dotemplariusza. RatujÄ…cy nie rozprawia o pokoju, musi zadowolić siÄ™ tym, by przenieść w bezpiecznemiejsce to, co jest do uratowania [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki