[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jacopo ściska jego dłoń i składa gratulacje, poklepując poprzyjacielsku po ramieniu. Widział nas?  pyta Gaia, stając przede mną, odwrócona do niego plecami.Zerkam na niego ponad jej ramieniem.Rozmawia z hrabią i jego haremem. Nie wydaje mi się. Podejdziemy się przywitać, co myślisz? Może poczekajmy, aż będzie wolny.Gaia popija niecierpliwie z kieliszka. Chyba nie chcemy, żeby te dwie nas uprzedziły& Poczekaj, pożegnali się z nimi, idzie w naszą stronę  mówię szeptem.Leonardo zbliża się w naszym kierunku, a za nim podąża Brandolini.Wita sięnajpierw z Gaią  ta odwraca się, udając zaskoczenie; oficjalnie jest moją idolką potem podchodzi do mnie i całuje mnie w policzki.Robi to po raz pierwszy, rejestrujęszorstkość jego rudawej brody i przelotny dotyk jego palców na moim biodrze. Gratulacje, to było spektakularne otwarcie  mówię do hrabiego, ściskając jegodłoń. To wszystko zasługa wielkiego szefa kuchni  Brandolini z uśmiechemzadowolenia wskazuje na Leonarda, po czym przenosi wzrok na Gaię, mierząc jąwzrokiem od stóp do głów.Leonardo w porę interweniuje:  To jest Gaia, nasza specjalistka od PR  uwalnia mnie od kłopotów związanychz dalszymi prezentacjami. Miło mi, Jacopo  hrabia podaje jej rękę i robi coś w rodzaju nieznacznegoukłonu. Miło mi  mruga do niego Gaia. A więc zajmujesz się eventami&  zaczyna Brandolini, żywo zainteresowany.Nie rozumiem, dlaczego do Gai od razu zaczyna mówić na ty, a do mnie wciążzwraca się per pani. Tak, razem z moją wspólniczką mamy agencję.Zaczęłyśmy trochę dla zabawy,ale potem przekształciło się to w prawdziwą pracę.Gaia skupia na sobie uwagę. Jestem przekonany, że Gaia może okazać ci się bardzo pomocna, Jacopo  wtrącaLeonardo. Może opowiesz jej o swoich pomysłach na promocję lokalu?Hrabia w lot korzysta z okazji i zaczyna ożywioną dyskusję z Gaią, która wydajesię usatysfakcjonowana jego zainteresowaniem, choć nie przestaje rzucać spojrzeńw kierunku Leonarda.On tymczasem zbliża się do mnie i obejmuje mnie wzrokiem. Pięknie dzisiaj wyglądasz  mówi miękkim głosem. Dziękuję  odpowiadam krótko, starając się odgadnąć, czy mówi szczerze, czy toczysta kurtuazja. Chociaż  dotyka palcem podbródka  muszę powiedzieć, że w kombinezonieroboczym również ci do twarzy. Boże, nie powiedziałabym& Wierz mi.Nie jestem typem mężczyzny, który szasta komplementami.Wierzę mu, w końcu trochę słodyczy na ego nikomu jeszcze nie zaszkodziło.Namoment zapominam nawet o obolałych stopach i próbuję dodać sobie pewności,prostując plecy i ściągając łopatki.Tymczasem rozmowa między Gaią a Jacopem się ożywia, oboje się śmiejąi wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.Wyglądają, jakby znali się od lat.Alew pewnej chwili do Brandoliniego podchodzi kelner i szepcze mu coś do ucha, tenodwraca się natychmiast do Leonarda i bierze go pod ramię. Leo, musimy iść.Państwo Zanin czekają na nas, żeby porozmawiać o winach.I oto skończyła się moja chwila chwały.Uchodzi ze mnie powietrze, jakz przebitego balonika. Drogie panie, jest mi niezwykle przykro  przeprasza hrabia  lecz obowiązkiwzywają.Ale z pewnością zobaczymy się jeszcze pózniej  tu wymowne spojrzenieląduje na dekolcie Gai.Kiedy zostajemy same, Gaia zasypuje mnie pytaniami na temat Leonarda.Chcewiedzieć dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami, co sobie powiedzieliśmy. Startował do ciebie?  pyta w końcu. A więc o to jej chodziło. Nie opowiadaj głupot. Ele, on cię pożerał wzrokiem! Daj spokój! Bez obaw, ja się nie skarżę& Po pierwsze, nie jestem zazdrosna, po drugie,mogę zawsze pocieszyć się hrabią  mruga do mnie. Jesteś taka wspaniałomyślna. Dla przyjaciółki wszystko  uśmiecha się przebiegle. W każdym razie Jacopojest naprawdę niezły, podoba mi się.Skoro ona tak mówi&Ale czy Leonardo naprawdę mógłby być mną zainteresowany? Skoro Gaiazwróciła na to uwagę, może& Nie, prawdopodobnie powiedziała tak, żeby dodać miodwagi. Ele, rozmazała ci się szminka. Pójdę do łazienki ją poprawić, idziesz ze mną? Nie, posiedzę tutaj  siada w fotelu w altanie. Kręci mi się trochę w głowie,chyba przesadziłam z szampanem. Na pewno nie potrzebujesz pomocy? Na pewno, idz  i wypycha mnie mocno. OK, tylko się stąd nie ruszaj. Możesz być spokojna, nie miałabym nawet siły  uśmiecha się, a jej ręceosuwają się wzdłuż oparcia.Kiedy wracam z łazienki, Gai oczywiście już nie ma.Szukam jej wśród tłumu,w ogrodzie, przy stołach, potem w środku, nawet na piętrze, ale bez skutku& jakbywyparowała.Na koniec wracam do ogrodu i postanawiam na nią poczekać.Mówięsobie, że wcześniej czy pózniej musi tu przyjść.Po kilku minutach siadam, wyjmujęz torebki iPhone i wysyłam jej SMS z pogróżkami.Potem próbuję się do niejdodzwonić, ale ma wyłączony telefon.Kto wie, gdzie się podziała! A przedewszystkim z kim&Nadal szukam jej wzrokiem, kiedy nagle pojawia się Leonardo.Siada obok mniei przygląda mi się uważnie. I jak, podobało ci się? Tak, bardzo. Poprawiam sukienkę, starając się skłonić ją, by wykonywałaswoje zadanie i okrywała mnie jak należy. Jadłaś coś? Tak, troszkę& Troszkę?  robi oburzoną minę. Mhm& chodzi o to, że jestem wegetarianką.Od wielu lat.  Aha  uśmiecha się.Co jest takiego zabawnego w fakcie, że jestem wegetarianką?Staram się skierować rozmowę na inne tory. Podobał mi się twój spektakl, wiesz? Tworzysz prawdziwe dzieła sztuki.Takpiękne, że prawie szkoda je jeść.On przechyla głowę na bok. A kto powiedział, że pięknych rzeczy nie można jeść?  rzuca, a jego oczy stająsię dziwne, jakby coś ukrywały. Im coś jest piękniejsze, tym bardziej mam ochotę tozjeść&Dlaczego mam wrażenie, że mówi o mnie? Nagle chwyta mnie za rękę i wstaje. Chodz, chcę dać ci do spróbowania coś wyjątkowego  mówi, ciągnąc mniekilka metrów dalej, w stronę stołów, na których stoją różne rodzaje rumu i czekolady. Zwieżo zrobione przeze mnie  Leonardo podnosi z tacy czekoladową pralinęz wyciętymi cieniutko motywami roślinnymi.Wygląda jak malutki klejnot.Zbliża ją domoich ust. Zmiało  zachęca z zabójczym spojrzeniem.Otwieram usta, czuję, jak czekolada pęka pod naciskiem moich zębów i uwalniasłodki krem o cytrusowych nutach.Przytrzymuję na języku ten cudowny smak, budzącyrozkosz tak intensywną, że rozpływa się po całym ciele. Wspaniałe  patrzę na Leonarda całkowicie rozbrojona.Zdaje mi się, że na twarzy został mi wyraz oszołomienia, jaki zwykle pojawia siępo przeżytym orgazmie, mam tylko nadzieję, że nie rzuca się zanadto w oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki