[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobieta spojrzała ze zdziwieniem, ale kiwnęła głową i szybko odeszła.- Myślę, że przydałoby się wam trochę gorącej herbaty -powiedziała S'Armuna popokazaniu Ayli i Jondalarowi ich miejsc do spania.Spodziewała się, że w każdej chwili doziemianki może wpaść rozwścieczona Attaroa.Kiedy jednak wypili herbatę i nikt im nieprzeszkodził, odprężyła się nieco.Im dłużej Ayla i Jondalar byli tutaj, tym bardziej stawałosię prawdopodobne, że wolno im będzie tu zostać.Kiedy jednak zelżało napięcie i niepokój zpowodu Attaroi, zapadła niezręczna cisza.Ayla przyglądała się ukradkiem kobiecie, KtóraSłużyła Matce.Miała dziwnie niesymetryczną twarz - lewa strona była bardziej rozwinięta niżprawa.Ayla domyślała się, że S'Armuna może mieć bóle w zniekształconej, prawej szczęcepodczas gryzienia.Kobieta w żaden sposób nie starała się ukryć tego defektu i czesałasiwiejące, jasnobrązowe włosy z pełną prostoty godnością: ściągała je do tyłu i zawiązywaław kok na czubku głowy.Z jakiegoś niezrozumiałego powodu Ayla czuła swego rodzaju sym-patię do tej kobiety.Zauważyła w jej zachowaniu jakąś niepewność i wyczuwała, żeS'Armuna zmaga się z podjęciem decyzji.Zerkała raz po raz na Jondalara, jakby chciała mucoś powiedzieć, ale trudno jej było zacząć, jakby próbowała znalezć sposób na taktowneporuszenie trudnego tematu.Polegając na swoim instynkcie, Ayla powiedziała:- Jondalar mówił mi, że znałaś jego matkę, S'Armuno.Zastanawiałam się, gdzie się takdobrze nauczyłaś mówić jego językiem.Kobieta ze zdziwieniem spojrzała na gościa.Jego językiem -pomyślała - nie jej? Aylaniemal fizycznie odczuła myśli sza-manki, lecz nie odwróciła wzroku.- Tak, znałam Marthonę, jak również mężczyznę, który został jej towarzyszem życia. Wyglądało, jakby chciała powiedzieć więcej, ale zamilkła.Jondalar wypełnił ciszę,chcąc mówić o swojej rodzinie, szczególnie z kimś, kto kiedyś ich znał.- Czy Joconan był przywódcą Dziewiątej Jaskini, kiedy tam mieszkałaś? - zapytał.- Nie, ale nie dziwi mnie, że został przywódcą.- Ludzie mówią, że Marthona była niemal współprzywódczy-nią, tak jak kobiety uMamutoi.Dlatego po śmierci Joconana.- Joconan nie żyje? - przerwała S'Armuna.Ayla wyczuła jej szok i coś niemal jakrozpacz w wyrazie jej twarzy.Po sekundzie jednak opanowała się.- To musiał być trudnyokres dla twojej matki.- Z pewnością, chociaż nie sądzę, by miała zbyt dużo czasu na rozmyślania czy żałobę.Wszyscy nalegali, by została przywódczynią.Nie wiem, kiedy spotkała Dalanara, ale gdy siępobrali, była już od wielu lat przywódczynią Dziewiątej Jaskini.Zelandoni powiedziała mi, żeMatka ją pobłogosławiła przed połączeniem, więc związek powinien być szczęśliwy, ale dwalata po moim urodzeniu rozerwali więzy i on odszedł.Nie wiem, co się stało, ale nadalopowiadają smutne historie i pieśni o ich miłości.Matkę to zawstydza.Ayla poprosiła go o dalszą opowieść, żeby zaspokoić własną ciekawość, chociażzainteresowanie S'Armuny było widoczne.- Połączyła się jeszcze raz i miała więcej dzieci, prawda? Wiem, że miałeś jeszczejednego brata.Jondalar opowiadał dalej, kierując słowa do S'Armuny.- Mój brat Thonolan urodził się przy ognisku Willomara, tak samo jak moja siostraFolara.Myślę, że to był dobry związek.Marthona była z nim bardzo szczęśliwa i on byłzawsze bardzo dobry dla mnie.Dużo podróżował, chodził na wyprawy handlowe dla matki.Czasami mnie ze sobą zabierał.Thonolana także, jak trochę podrósł.Przez długi czastraktowałem Willomara jak mężczyznę mojego ogniska, dopóki nie poszedłem mieszkać zDalanarem i nie poznałem go trochę lepiej.Nadal czuję się bliski Willomarowi, choć Dalanarrównież był dla mnie bardzo dobry i jego także pokochałem.Wszyscy lubią Dalanara.Znalazłkopalnię krzemienia, spotkał Jerikę i założyli własną jaskinię.Mają córkę Joplayę, mojąbliską kuzynkę.Ayla nagle pomyślała, że jeśli mężczyzna jest przyczyną nowego życia, które zaczynarosnąć w kobiecie, to  kuzynka", którą nazywał Joplaya, jest właściwie jego siostrą; tak samojak ta, którą nazywa Folara.Powiedział o niej  bliska kuzynka"; czy to dlatego, że wiedzieli, iż taki związek jest bliższy niż z dziećmi siostry matki czy towarzyszek życia jej braci?Rozmowa o matce Jondalara toczyła się dalej, podczas gdy ona rozważała implikacjezwiązków pokrewieństwa Jondalara.-.wtedy matka przekazała przywództwo Joharranowi, choć on upierał się, żebyzostała jego doradczynią - mówił Jondalar.-Jak to się stało, że poznałaś moją matkę?S'Armuna wahała się przez chwilę, patrząc przed siebie, jakby szukała obrazówprzeszłości; potem powoli zaczęła opowiadać.- Byłam jeszcze bardzo młoda, kiedy mnie tam zabrano.Brat mojej matki był tutajprzywódcą i ja byłam jego ulubienicą, jedyną dziewczynką wśród dzieci jego obu sióstr.Podróżował w młodości i dowiedział się o słynnej Zelandoni.Uznano, że mam jakiś talentczy Dar Służenia Matce, i chciał, żebym uczyła się u najlepszych.Zabrał mnie do DziewiątejJaskini, ponieważ wasza Zelandoni była Pierwszą wśród Tych Którzy Służą Matce.- To jest tradycja w Dziewiątej Jaskini.Kiedy odchodziłem, nasza Zelandoni zostaławłaśnie wybrana Pierwszą - skomentował Jondalar.- Znasz jej poprzednie imię? - spytała z ciekawością S'Ar-muna.Jondalar uśmiechnął się krzywo i Ayla sądziła, że wie, dlaczego.- Znałem ją jako Zolenę.- Zolena? Jest młoda jak na Pierwszą, nieprawda? Była tylko ładną, małą dziewczynką,kiedy ja tam byłam.- Może jest młoda, ale jest bardzo oddana - powiedział Jondalar.S'Armuna kiwnęła głową i opowiadała dalej.- Marthona i ja byłyśmy w tym samym wieku i ognisko jej matki miało bardzo wysokistatus.Mój wujek i twoja babka, Jondalarze, uzgodnili, że będę z nią mieszkała.Został,dopóki się nie przyzwyczaiłam.- Oczy S'Armuny patrzyły w dal; potem się uśmiechnęła.-Marthona i ja byłyśmy jak siostry.Nawet bliżej niż siostry, niemal jak blizniaczki.Lubiłyśmyte same rzeczy i wszystkim się dzieliłyśmy.Nawet postanowiła przejść razem ze mną trening,aby zostać Zelandoni.- Nie wiedziałem - powiedział Jondalar.- Może w ten sposób zdobyła zdolnościprzywódcze.- Może, ale wtedy żadna z nas nie myślała o przywództwie.Po prostu byłyśmynierozłączne i chciałyśmy tego samego.aż to spowodowało kłopoty.- S'Armuna przerwała.- Kłopoty? - spytała Ayla.- Tak bliska przyjazń może spowodować kłopoty? - Myślała o Deggie i o tym, jak cudownie jest mieć dobrego przyjaciela, choćby na krótko.Bardzochciała mieć kogoś takiego, kiedy dorastała.Traktowała Ubę niczym siostrę, ale choć bardzoją kochała, Uba była z klanu.Niezależnie od tego, jak czuły się sobie bliskie, w pewnychsprawach nie mogły się zrozumieć, takich jak wrodzona ciekawość Ayli czy wspomnieniaUby.- Tak - powiedziała S'Armuna, patrząc na młodą kobietę, nagle znowu świadoma jejniezwykłego akcentu.- Kłopot polegał na tym, że obie zakochałyśmy się w tym samymmężczyznie.Myślę, że Joconan mógłby kochać nas obie.Mówił kiedyś o podwójnympołączeniu się i zarówno Marthona, jak i ja byłyśmy na to gotowe, ale wtedy zmarł staryZelandoni, a kiedy Joconan zwrócił się o radę do nowego, powiedział mu, żeby wybrałMar-thonę.Wtedy myślałam, że to z powodu urody Marthony i dlatego, że jej twarz nie byłaskrzywiona, ale teraz sądzę, iż to mój wuj chciał, żebym wróciła.Nie zostałam na ichzaślubiny.Byłam zbyt rozgoryczona i zła.Poszłam w drogę zaraz, jak mi o tym powiedzieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki