[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przesunąłwzrokiem po wpatrzonych w niego twarzach, i mówił dalej.- Takich jakwszystkie śliczne córki Lloydów.Widzę, że od mojego wyjazdu przybyłyjeszcze dwie.- Odpowiedział mu kolejny wybuch śmiechu.- Aha, dodamjeszcze, że mój ojciec dochodzi do siebie po wypadku, więc jeszcze przezjakiś czas nie będziecie mnie mieli na głowie.Kolejne radosne okrzyki i śmiech.Cassie patrzyła z podziwem, jak Grey serdecznie i dowcipnieprzemawia do swoich przyjaciół i sąsiadów.Naprawdę urodził się po to,by być w Summerhill.Ci ludzie byli dowodem tego, jak dobrze całepokolenia Sommersów troszczyły się o swoje ziemie i dzierżawców.Azy wzruszenia zakręciły jej się w oczach.Pozazdrościła mu tegogłębokiego poczucia przynależności.I pożałowała, że nigdy więcej niebędzie świadkiem takich spotkań, bo w końcu nadszedł dla niej czasodjazdu.Grey miał tu wszystko, czego mu było potrzeba.Ktoś wykrzyknął:- Powiedz nam, co się z tobą działo, lordzie Wyndham, bo samizaczniemy wymyślać historie, od których włos się będzie jeżył na głowie! - Lepiej nie - odparł Grey.Umilkł na chwilę.- Szczerze mówiąc, mojaopowieść jest bardzo prosta.O szczegółach wolę zapomnieć, nie męczciemnie o nie.Dziesięć lat temu w Paryżu obraziłem wysokiego urzędnikarządowego, tuż po zerwaniu pokoju z Amiens.We Francji panował chaos,urzędnik wtrącił mnie do lochu w swoim własnym zamku.Spędziłem tamdziesięć nudnych lat, nie ma o czym opowiadać.Kiedy uciekłem,ruszyłem na północ, a potem przemytnicy przewiezli mnie przez Kanał.Ioto jestem.- A kim jest ta dama? - krzyknęła jakaś kobieta.- Przyszłą hrabiną?Grey ujął dłoń Cassie i przyciągnął ją do siebie, szepcząc pod nosem Przepraszam".- To jest panna Catherine St.Ives z Norfolk, która pomogła mi uciec.Mam nadzieję, że namówię ją, by z nami została.Pokażecie jej, jak wDorsetshire wita się gości?Tłum dosłownie eksplodował, a Cassie zaczerwieniła się po uszy.Niechdiabli porwą jej bladą karnację! Grey pomachał na pożegnanie.- Panna St.Ives jest zmęczona, pożegnamy się na razie.Dziękuję wamwszystkim.Nigdy nie zapomnę tego dnia.Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, padł w jej ramiona, dygocąc nacałym ciele.Czuła, jak serce tłucze mu się w piersi.- Jeszcze raz dzięki za ratunek - powiedział.- Powitanie było cudowne,ale dłużej bym nie wytrzymał.Zrobiłbym coś strasznego.- Myślę, że wytrzymałbyś tyle, ile byś musiał - powiedziała, gładząc gouspokajająco po plecach.- Ale miałeś aż nadto emocji jak na jeden dzień.Do hallu wszedł Peter, zamykając za sobą drzwi.- Zdecydowanie wolą ciebie jako dziedzica - powiedział radośnie, ale nawidok napiętej twarzy brata natychmiast spoważniał.-Naprawdę ciężkoto przeżyłeś! Myślałem, że Cassie przesadza.- Ma wprawę w trzymaniu mnie w kupie - odparł sucho Grey, niewypuszczając jej z objęć.- Sami się tu zeszli? Przestraszyłem się, żeojciec jednak umarł. Peter się skrzywił.- Tłum byłby podobny, prawda? Kiedy matka zobaczyła, jak idą, kazałami pełnić honory domu, a sama zaczęła rozstawiać jedzenie i picie.Przyszli trochę dlatego, że dziś jest pierwszy prawdziwy dzień wiosny, iwszyscy chcieli wymigać się od pracy.- Więc postanowili mnie powitać.- Grey odprężył się na tyle, żewypuścił Cassie z objęć, ale nie zdjął ręki z jej ramienia.- Przy okazjiracząc się naszym jabłecznikiem, ale, szynkami i serami.- Wykorzystali to w pełni - odezwała się z góry lady Costain.-Jużmiałam posłać za wami lokaja.Doskonale sobie poradziłeś, Grey.Ojciecobserwował cię ze swego pokoju.- To znaczy, że wracają mu siły i pewnie zejdzie dziś na kolację -ucieszył się Grey.- Owszem - potwierdziła ze śmiechem.- Tym bardziej że planujęświąteczną kolację dla najbliższej rodziny.Będzie tylko Elizabeth zmężem.Catherine, czy masz jakieś ulubione danie, które kucharkamogłaby dla ciebie zrobić?Cassie zamrugała.Wyraznie przestano ją uważać za awanturnicę iłowczynię majątków.- Kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam szarlotkę z suszonymiporzeczkami moczonymi w brandy.Podawano ją na ciepło, ze śmietankąalbo sosem.Tylko przy ważnych okazjach.- Szarlotka z porzeczkami w brandy? - Hrabina była wyrazniezaciekawiona.- To brzmi smakowicie, i jest łatwe do zrobienia.Grey,domyślam się, że chętnie spróbujesz jagnięcej pieczeni pani Bradford?- Oczywiście - odpowiedział entuzjastycznie.- Z miętowym sosem.- W takim razie do zobaczenia na kolacji.- I lady Costain z wdzięcznymskinieniem głowy odpłynęła w stronę kuchni.- Matka zaczęła cię traktować jak rodzinę - stwierdził Grey.- Nie może zabronić mi siadać do stołu, skoro jestem twoim gościem -mruknęła Cassie.- Muszę przyjrzeć się mojej gardero- bie i wybrać coś odpowiedniego na rodzinną kolację na wsi, kiedypołowa gości jest wysoko utytułowana.- Możesz pójść w tym rajtroku.Wyglądasz cudownie - zapewnił.- Ale niestosownie! Do zobaczenia za jakiś czas.- Zebrała spódnice iweszła na schody.W pokoju zadzwoniła po Hazel, która zjawiła siębłyskawicznie.- Jesteś idealną pokojówką - powiedziała.- Ale na osobności możemysobie normalnie poplotkować, jak dwie agentki Kirklanda.Hazel dygnęła przepisowo.- Często występuję w tej roli, mam doświadczenie.Nikt nie zwraca namnie uwagi i można się dużo dowiedzieć.Cassie skinęła głową.Służące były równie niezauważalne jak starehandlarki.- Muszę włożyć coś ładnego, ale nie ekstrawaganckiego.Hrabia po razpierwszy od wypadku zejdzie na dół.Będą też świętować powrót lordaWyndhama.Dwie osoby wymknęły się śmierci.Lady Kiriskompletowała to wszystko w takim tempie, że sama nie wiem, co midała.- Ma pani zieloną satynową suknię, idealnie pasującą do rudych włosów.Jest krótsza niż balowa i nie ma takiego dekoltu, ale nada się na kolację.Może trzeba ją będzie trochę przerobić, niech ją pani lepiej przymierzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki