[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, pani doktor.I obawiam się, że nie mam siły na więcej!- Czy pracuje pani poza domem?Callum tym razem uśmiechnął się z aprobatą, doceniającstrategię Nancy.- Niedawno zaczęłam pracować na zlecenie w szkole.Po-magam przy posiłkach.- A kto w tym czasie zajmuje się Jackiem?- Zostawiam go u opiekunki, która jest bystra, ale ostatnioma trochę więcej obowiązków i nie może się nim zajmować tak,jak by chciała.Kiedy Nancy dowiedziała się, że mąż pani Markham pracujedorywczo, w jej umyśle powstał wizerunek zabieganej kobiety,ofiary silnego stresu.- Czy często przytula pani do siebie Jacka, zwłaszcza teraz,kiedy chodzi pani do pracy?- Przytula? - powtórzyła pacjentka, jakby nie zrozumiałapytania.- Tak.- No.- Pani Markham wzruszyła ramionami.- Tak, przy-tulam, kiedy mam czas i kiedy sobie o tym przypomnę.Nancy wiedziała już wszystko.- Musi pani znalezć na to czas - rzekła łagodnie.- Brakkontaktu fizycznego to częsta przyczyna płaczu.SR Zwłaszcza we współczesnym społeczeństwie, miała ochotędodać, kiedy to zanikły już rodziny wielopokoleniowe i młodejmatce często nie ma kto podpowiedzieć, jak należy wychowy-wać dziecko.Owo dobre, staroświeckie tulenie i kołysanie dzie-ci leczyło je z mnóstwa chorób!- Jak to? - spytała pacjentka, automatycznie głaszczącgłówkę syna.Dziecko z zadowoleniem poruszyło nóżkami.- Bo dzieci lubią być z matką i lubią ciepło tego kontaktu- wyjaśniła Nancy.- Są także spokojniejsze, kiedy śpią w jed-nym pokoju z matką.Pani Markham gwałtownie pokręciła głową.- Mój stary by mnie zostawił, gdybym to zrobiła! - zawołałapół żartem, pół serio.- W takim razie proszę brać małego na ręce tak często, jakjest to możliwe - poradziła Nancy.- Poczuje się bezpiecznyi nie będzie tak często płakał.- To wszystko? - spytała pacjentka, patrząc na Nancy z nie-dowierzaniem.- To wszystko - powtórzyła Nancy, zauważając sceptycyzmkobiety.- Naprawdę! W każdym razie warto spróbować.Jakpani sądzi?- Wie pani, chyba tak! Zrobię wszystko, żeby tylko przestałpłakać!Callum patrzył z uśmiechem, jak kobieta wstaje i tuli dosiebie syna.- Proszę dać nam znać, jak pani idzie - poprosił.- Oczywiście, panie doktorze! I bardzo dziękuję, pani do-ktor! - dodała, obdarzając Nancy pełnym wdzięczności uśmie-chem.Kiedy za panią Markham zamknęły się drzwi, Callum spoj-rzał na Nancy z uznaniem.- To było wspaniałe! - pochwalił ją ciepłym głosem.-I jakSR taktownie to zrobiłaś! Widzę, że naprawdę lubisz pediatrię; maszwyczucie.- Dziękuję - odparła skromnie, ukrywając rozpierające jąuczucie radości - choć tak naprawdę należałby dziękować do-ktorowi Le Saux.- Z Southbury?- Tak - odrzekła, z sympatią wspominając wysokiego, in-teligentnego pediatrę, który nauczył ją mnóstwa rzeczy o dzie-ciach.- To tam odbywałaś praktykę? - spytał, nie mogąc opano-wać ciekawości.- Tak.- A dlaczego nie w szpitalu Zbawiciela? A właściwie - po-prawił się- skoro odbywałaś praktykę w Southbury, to dlaczegonie odbyłaś tam również rocznego stażu? Na pewno byłoby ciłatwiej, bo znasz dobrze ten rejon.- Bo.- zaczęła i zagryzła wargi.- Przepraszam - rzekł szybko, gdy ujrzał na jej twarzy po-płoch.Nigdy nie wypytywał o nic nikogo, kto nie miał ochotyodpowiadać.- Nie chciałem być wścibski.- To nie jest wścibstwo - odparła.- To normalne pytanie,jakie można zadać asystentowi.Wyprowadziliśmy się z South-bury, bo.-Znowu zamilkła, bo jak mogła zdradzić swojemu opieku-nowi, że opuściła ten szpital tylko dlatego, że aż szumiało odplotek o romansie jej męża z piękną, pracującą tam pielęgniar-ką? I że ona, nieśmiała i delikatna Nancy, nie miała odwagispytać męża, czy te plotki są prawdziwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki