[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drgnęła, usiadła prosto i jednym haustem wypiła do końca kawę.W gruncie rzeczy jejporanna rozmowa z kapitanem mogła zakończyć się powrotem na Jankalim.Co wtedy? Nic,poza wspomnieniami o sutym posiłku.Wróci do punktu wyjścia.Wszystko zależy odwyników badań - i od samego kapitana.Czy jej uwierzył?Niby dlaczego miałby mi wierzyć? Westchnęła i uniosła głowę.Przed nią stał jakiś niewysoki Terrańczyk, też z kubkiem kawy w ręku.Przypatrywałjej się z wyraznym zachwytem.Priscilla poczuła znajomy ucisk w dołku.Znów się zacznie.- przebiegło jej przezgłowę.- Cześć - rzucił zdawkowym tonem.- Jesteś jedyną osobą na pokładzie, która do tejpory nie wysłała żadnych wiadomości.- Pewnie dlatego, że właściwie nie jestem na pokładzie - powiedziała Priscilla iuśmiechnęła się.- Przyleciałam na krótką rozmowę.- Tak? - spytał z zainteresowaniem i wyciągnął pulchną prawicę.- Rusty Morgenstern,radiotechnik.Bardzo mi miło.A pani?- Mendoza.- Witając się z nim, z zadowoleniem stwierdziła, że nie próbowałprzytrzymać jej dłoni dłużej niż potrzeba.- Priscilla Mendoza.I darujmy sobie tę  panią.- Dzięki.- Klapnął na krzesło, oparł ręce na stole i zamknął kubek w obu dłoniach.-Nie chcę być wścibski, ale ciekawi mnie, kogo już znasz z załogi.Jak mogli cię zostawićsamą tutaj, w mesie?- Może nie wyraziłam się zbyt jasno.Szukam roboty.Przed chwilą odbębniłam paręobowiązkowych testów, a o siódmej czeka mnie pogawędka z kapitanem.Zobaczymy, co ztego wyjdzie - westchnęła.- Nie wiem, czy mi się uda, bo pan Saunderson, agent z Jankalimu,wyraznie stwierdził, że macie kompletną załogę.- To prawda.- Przerwał na chwile, żeby przełknąć łyk kawy.- Czym się zajmujesz?- Na poprzednim statku byłam spedytorem.Rusty pokręcił głową.- Mamy takiego.Zwietny facet, Ken Rik.Czterdzieści lat starszy od Szatana i conajmniej dwa razy cwańszy.Nie graj z nim w karty.- Znów wypił nieco kawy.- Ale tojeszcze nic nie znaczy.Jeśli kapitan dojdzie do wniosku, że się nadajesz, to na pewnodostaniesz przydział. Priscilla zamrugała oczami.- Słucham?- Na przykład.- Wycelował w nią palcem.- Chłopiec okrętowy.PoznałaśGordy'ego?Uśmiechnęła się.- Zaraz po wejściu na pokład.- Fajny chłopak.Sęk w tym, że miał już wielu poprzedników.Jeden był astrogatorem.Dziewczyna, która po nim przyszła, więcej czasu spędzała z Kenem Rikiem wśród tabel idokumentów, niż przy kapitańskim barku.Przedostatni.Głównie grał w szachy.A Gordy?Uczy kapitana.zaraz, zaraz, jak to się nazywa? Odtworzony celtycki? Coś w tym guście.Jakiś pradawny terrański dialekt.Zdaje się, że mówią tym na co dzień w jego kraju.- Kapitan bierze lekcje od Gordy'ego? - Priscilla smutno zerknęła w głąb pustegokubka.- Po co?Rusty wzruszył ramionami.- Lubi sobie pogadać.- Zauważyłam.Ale.po terrańsku? Jakąś dawną gwarą?- Sama go spytaj.Ja tam nie wiem.Ale wracając do tematu.Jeśli wyniki badań będąpomyślne, to zostaniesz z nami.I będziesz miała pracę.- Uśmiechnął się.- Tu wszyscypracują.- Ale to Gordy jest teraz chłopcem okrętowym - przypomniała mu Priscilla.- Kapitan coś wymyśli - odparł zdecydowanym tonem.- Chcesz jeszcze kawy?Podziękowała mu uśmiechem.- Tak, poproszę.- %7ładen kłopot.Jaką pijasz? Czarną? Za moment wracam.Rzeczywiście niemal natychmiast zjawił się z powrotem i podał jej kubek.Przezchwilę stał przy stoliku, mierząc ją bacznym spojrzeniem.Priscilla ostrożnie upiła pierwszyłyk.Miała nadzieję, że Rusty nie wyskoczy z czymś głupim.- Jeśli masz odrobinę czasu.- zaczął.Mocno zacisnęła zęby.- To przejdzmy się doświetlicy.Mamy tam duży ekran.Pospekujemy trochę i może podsuniesz mi jakiś dobrypomysł, jak szybko zarobić grubszą forsę.Mówiłaś przecież, że byłaś spedytorem.Priscilla westchnęła z ulgą, uśmiechnęła się i wstała.- Zgoda.- Tędy.Poszli razem.- Co to jest spekowanie? - zapytała.- Inaczej: spekulacja - wyjaśnił Rusty i roześmiał się, widząc jej zdziwione spojrzenie. - Każdy z nas, jeśli tylko zechce, może dać zastaw pod spodziewany procent zysków zesprzedaży towaru.Mnie na przykład najbardziej interesuje drewno.Są też perfumy.ale znimi nigdy nic nie wiadomo, choć Lina radzi sobie całkiem niezle.Instrumenty muzyczne.Sam nie wiem.Jakiś czas temu mieliśmy kawior z Grestwellinu.To odkrycie Gordy'ego.Całość rozeszła się w najbliższym porcie.- Pokręcił głową.- Ten chłopak będzie kiedyśznakomitym Kupcem.Chodzi o to, żeby przewidzieć, co się dobrze sprzeda na następnympostoju - chociaż nikt poza kapitanem nie wie, dokąd lecimy.No, jesteśmy na miejscu.Drzwi rozsunęły się przed nimi.W świetlicy panował przyjemny półmrok i słychaćbyło dzwięk stłumionych rozmów.Rusty pomachał w stronę jaśniejszego kąta, gdzie kilkumężczyzn grało w karty.Dwóch lub trzech odpowiedziało mu skinieniem głowy.Inni,gawędzili cicho, albo siedzieli sami przy lekturze lub innych zajęciach.- Tam jest Lina - oznajmił Rusty i skręcił w stronę wygodnego fotela, w którymsiedziała z książką w ręku ciemnowłosa Liadenka.Z uśmiechem uniosła głowę.- Ra-sti! Tak szybko cię wypuścili z klatki?- O wiele za pózno - odparł i dał znak Priscilli, żeby podeszła bliżej.- To jest PriscillaMendoza.Podczas tej wachty będzie naszym gościem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki