[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez chwilę zastana-wiałam się, kim, u licha, jest Janie Sorensen? Potem pomyślałam: to Janie! JanieAidana.Co nam kupiła? Klikałam jak szalona, by się tego dowiedzieć, a kiedyzobaczyłam, poczułam się tak, jakby ktoś walnął mnie w żołądek.Janie kupiłanam komplet kuchennych noży.Naprawdę ostrych, szpiczastych, niebezpiecz-nych.Fakt; umieściliśmy je na naszej liście, ale dlaczego nie mogła nam kupićkaszmirowej narzuty albo dwóch puchatych poduszek, które również na niej by-ły? Siedziałam, gapiąc się na ekran monitora.Czy to było ostrzeżenie? Czy możeja widziałam w tym zbyt wiele?Pózniej ostrożnie opowiedziałam o tym Aidanowi, ale on się roześmiał.- To typowe dla jej poczucia humoru.- Zatem to było rozmyślne?RL- O tak, prawdopodobnie.Ale nie ma się czego bać.Miało się wydarzyć jesz-cze więcej.Niespełna dwa tygodnie pózniej, w piątkowy wieczór, byłam w mieszkaniuAidana, przeglądając jadłospisy restauracji oferujących dania na wynos i głośnoczytając mu propozycje na wspólną kolację.Zciągał krawat i jednocześnie otwie-rał pocztę, kiedy coś w jednej z kopert go zaszokowało.Poczułam to, siedząc podrugiej stronie pokoju.- Co się stało? - zapytałam, patrząc na list w jego dłoni.Odpowiedział pochwili, podnosząc wzrok.- Janie wychodzi za mąż.- Co?- Janie wychodzi za mąż.Dwa miesiące po naszym ślubie.Bacznie obserwo-wałam jego reakcję.Uśmiechnął się szybko.- To świetnie, po prostu wspaniale powiedział.Wydawał się szczerze zado-wolony.- Za kogo wychodzi?Wzruszył ramionami.- Za jakiegoś Howarda Wicka.Nigdy nie słyszałem o tym facecie.- Jesteśmy zaproszeni?- Nie.Biorą ślub na Fidżi.Tylko najbliższa rodzina.Zawsze mówiła, że jeśliwyjdzie za mąż, zrobi to na Fidżi.- Ponownie przeczytał list.- Naprawdę się cie-szę.- Mają listę prezentów? - zapytałam.- Nie wiem - odparł - ale jeśli tak, to możemy im posłać garrottę, no wiesz,taki hiszpański kołnierz do duszenia skazańców, albo coś podobnego.Może jakąśgustowną wielką maczetę?RLMimo podzielenia się obowiązkami zorganizowanie wesela oznaczało trzyokropnie stresujące miesiące.Wszyscy mówili, że to nasza wina, że nie daliśmysobie dość czasu, ale podejrzewałam, że gdybyśmy dali sobie nawet rok, stresrozszerzyłby się na cały ten okres, więc mielibyśmy okropnie stresujący rok za-miast tych trzech miesięcy.Wszystko warte było owego stresu.Pewnego jasnego, wietrznego, błękitnego poranka, w kościele na wzgórzuAidan i ja wzięliśmy ślub.%7łonkile o jaskra-wożółtych kwiatach kołysały się wrześkiej bryzie.Otaczała nas wiosenna zieleń łąk, a w oddali połyskiwało spie-nione morze.Na zdjęciach zrobionych przed kościołem uśmiechają się mężczyzni w lśnią-cych butach i kobiety w pastelowych sukienkach.Wszyscy jesteśmy piękni i bar-dzo, bardzo szczęśliwi.Rozdział 26Do: Czarodziejkal@yahoo.comOd: Szczęśliwa_Gwiazda_PI@yahoo.ieTemat: Magnum PIAnno, dzieje się coś strasznego.Musisz pomóc, ale nie mów nikomu.Oto tastraszna prawda: mam wąsy.Pojawiły się nie wiadomo skąd.To nie możne byćmenopauza, bo mam dopiero dwadzieścia dziewięć lat.To musi być ta cholernapraca.Siedzenie w zimnych, mokrych krzakach zmienia mnie w zwierzę, któreporasta mnóstwem sierści, by utrzymać ciepło.W tej chwili mam tylko meszek iwyglądam jak Thomas Magnum, ale to tylko kwestia czasu, zanim będę podobnado jednego z tych facetów z zespotu ZZ Top z brodami do kolan.Lubię swojąpracę.Nie chcę jej rzucać.Co można zrobić w sprawie moich wąsów? PrzyślijRLmi jakieś produkty.Przyślij wszystko, co masz.Sprawa życia i śmierci.Twojaowłosiona siostra, Helen PS.Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.Firma Candy Girrl nie produkowała kosmetyków depila-cyjnych.Jeszcze nie.W jej planach zdominowania świata była to tylko kwestia czasu.Odpowiedzia-łam na e-mail, sugerując Helen, żeby rozjaśniała meszek, i dodałam, że z wielkąniecierpliwością czekam na najnowszy odcinek jej scenariusza.Do: Aidan_maddox@yahoo.comOd: Czarodziejka1@yahoo.com ,Temat: ciuchy na poniedziałekCzerwony, haftowany kaftan z jedwabiu (ta, jak ją nazywałeś, chińska su-kienka), ze skróconymi dżinsami i lakierowanymi tenisówkami.Włosy mamupięte do góry chińskimi pałeczkami w sprytnej próbie uniknięcia kapelusza.Juższósty dzień go nie noszę.To mój mały, cichy bunt.Zastanawiam się, ile czasuminie, zanim ktoś tozauważy, a wierz mi - zauważą.Naprawdę chciałabym, żebyś się odezwał.Kocham Cię,Twoja AnnaKiedy weszłam do biura, Franklin omiótł mnie szybkim spojrzeniem, zatrzy-mując je nieco dłużej na włosach.Wiedział, że czegoś brakuje, ale był zbyt za-aferowany, by stwierdzić czego.Była to bowiem pora na PPP (PoniedziałkowePoranne Posiedzenie).Półtorej godziny w piekle byłoby lepsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Lara Adrian Midnight Breed 04 Midnight Rising
- White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
- Farmer Philip Jose Swiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt (MR)
- Chris Ryan [Geordie Sharp 04] Tenth Man Down (epub)
- § Eriksson Kjell Komisarz Ann Lindell 04 Księżniczka Burundi
- Pedersen Bente Roza znad Fiordów 04 Cień czarownicy
- Estep Jennifer Akademia Mitu 04 Wina Gwen Frost
- Robin Cook Nosiciel (Larie Montgomery i Jack Stapelton 04)
- Kossakowska Maja Lidia Upiór Południa 04 Czas mgieł
- Putney Mary Jo Zagubieni lordowie 04 Dżentelmen bez maski(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- niuniapeja.xlx.pl