[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cholera.To mówienie prawdy tylko psuje mojąnajlepszą gadkę!- Escalla! - Skrzydła Henry'ego trzepotały w panice.- To nie działa! Zmień mnie zpowrotem! Zmień mnie z powrotem!222 - Uspokój się, nabiorą się na to! - Escalla lekko wzruszyła ramionami, najwidoczniejnieświadoma, że w ich kierunku zmierzają dwa kamienne behemoty.- Zaufaj mi! Jestemfaerie!Jus wyciągnął miecz ze środka zrolowanego Popioła i wbił go w trzewia atakującegokamiennego strażnika.Benelux uderzył w kamień i posłał w powietrze odpryski i żwir,wychodząc z pleców olbrzyma.Kamienny stwór rozpadł się na dwie części, a obie zaczęły siępanicznie miotać.Jus zawirował, odciął dłoń drugiego posągu, zadał dwa kolejne ciosy iodrąbał mu głowę i nogę.Złapał Escallę, która dopingowała go z powietrza, i rzucił się biegiemprzez salę Totha.Na ogromnym tronie wspaniały bóg Toth zaniepokoił się.Zamieszanie naprzeciwległym końcu sali zwróciło jego uwagę.Strażnicy biegli w stronę małej grupkiuciekinierów, padali rozcięci na części, a intruzi uciekali.Bóg Toth wskazał ich palcem idziesięć tysięcy jego wyznawców, jak jeden mąż, odwróciło się, ryknęło i pognało zabluzniercami.Toht powstał i ryknął, ciskając piorunami, które wybijały w podłodze ogromnekratery.Escalla spojrzała znad ramienia biegnącego Justicara na falę ścigających ichwyznawców boga.- O rany! - zawołała.- Ci ludzie są naprawdę wkurzeni! Błyskawica zniszczyłaogromną kolumnę parę centymetrów od uciekających.Setki ton kamieni poleciały w powietrze,i sklepienie zaczęło się walić.Kolumna po kolumnie padała i uderzała w następną.Zcianakurzu i gruzu przysłoniła ścigający ich tłum.Justicar skręcił za róg.Wybił miecz z dłoni ibisa iobalił stwora ciosem pięści.- Escalla! Czy ty w ogóle wiesz, dokąd idziemy?- Jasne! Zaufaj mi! Jestem faerie! - Escalla otworzyła przenośną dziurę i wsadziłagłowę do środka.- Hej, Polk? Polk? Sprawdz to!- Sprawdzam! Ale nie można popędzać artysty.Wielu już próbowałem tego nauczyć,ale oni nigdy mnie nie słuchali.Sztuka pochodzi z duszy, dziewczyno! A tej nie możnapopędzać.Zrób to, a zepsujesz.- Polk! Trochę nam się śpieszy! - Escalla rzuciła błyskawicę, która przebiła się przeztuzin strażników z krokodylimi głowami.- Czy mógłbyś wreszcie to sprawdzić?!Mamrocząc, Polk siedział przy wielkiej misie zaczarowanej wody.Na powierzchniunosił się drewniany dysk, a na nim leżał ogon Enid.Ogon okręcił się, zadrżał i zatrzymał,wskazując jeden punkt.Polk prychnął, mrużąc jedno oko i spojrzał na faerie.- Tędy! - Wskazał w kierunku, w który wycelowała miotełka na ogonie Enid.- Czy ten223 chłopak cały czas się tak grzebie? Czy już tam jesteśmy?Pochylając się do dziury, Escalla zmarszczyła brwi i przyjrzała się ogonowi.- Skąd wiesz, że to nie w drugą stroną?- Chcesz sztuki czy kłótni? - Polk władczo uniósł łapę.- Jestem czworonogiem.Znamsię na ogonach! No idz już.Masz robotę gdzie indziej!- W porządku! - Faerie rzuciła chmurę dławiącej mgły, żeby zablokować korytarz za ichplecami.- Rany! Borsuki są takie drażliwe przed poranną drzemką!Składając łapy i mamrocząc, Polk popatrzył na tanar'ri, która schroniła się wprzeciwległym krańcu przenośnej dziury.Ogryzała wszystkie sześć zestawów paznokci.Borsuk prychnął i pokręcił głową.- Dzisiejsza młodzież nie ma oleju w głowie! Przestań się martwić, kobieto.To tylkokorytarze bogów!- Och, zabiją nas.- Morąg panicznie kołysała się w przód i w tył.Usłyszała detonacjęognistej kuli i towarzyszący jej okrzyk wojenny tysięcy wyznawców Totha.- Co ja tu robię?Escalla wsadziła głowę do dziury.- Powiedziałam ci! Teleportujesz nas i tata wybuduje ci bajeczny zamek, umebluje go, anawet urządzi ogrody! Wokół cisza i spokój.Będziesz miała swoje gniazdko miłości z dala odwszystkich wojen.- Faerie lekko pomachała dłonią.- Więc uspokój się! Jesteś w przenośnejdziurze.Co złego może się wydarzyć? Zaufaj mi! Jestem faerie! - Znikła.- Chciałabym, żeby już więcej tak nie mówiła - powiedziała Morąg kipiąc ze złości irzucając ogonem.Na zewnątrz przenośnej dziury szalała bitwa.Tkwili głęboko w ogromnym labiryncieregałów z książkami, które wznosiły się na dziesiątki metrów.Bibliotekarze na drabinachgorączkowo walczyli o życie, gdy Jus i Escalla szaleli na dole, wpadając na regały iprzewracając za sobą drabiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki