[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamiast ciebie naplebanię pojadę ja.Na widok zmarszczonego czoła siostry Bethanyuśmiechnęła się szeroko.- Muszę pamiętać, żeby podziękować lordowi już odsamego progu.Gdy zajechali do lasu, Huntley już na nich czekał, tak jakpoprzedniego ranka.Chwilę pózniej zaoferował Bethany swąpomoc przy wsiadaniu do wspaniałego powozu, ale odmówiła.- Czy miałbyś coś przeciwko temu, gdybym zajęła siępowożeniem, Huntley?75 Biedak był tak zaskoczony, że patrzył na nią szerokootwartymi oczami, nie wiedząc, co począć.Wreszcie zdołałwykrztusić:- Powożeniem, panienko?- Tak.- Wspięła się na siedzenie woznicy i ujęła lejce.- Nigdy nie powoziłam tak pięknym zaprzęgiem.Wiesz, że onenawet kopyta stawiają jednocześnie?- To prawda, panno Lambert.Gdy tylko usiadł obok niej na kozle, szarpnęła za lejce ikonie ruszyły z gracją.- Wspaniale.Dokładnie tak, jak się spodziewałam.Poruszają się jak jeden.Czyż nie są wspaniałe?- Tak, panienko.Rzeczywiście są wspaniałe - mruknął,porażony myślą o oczekującej go karze.Chyba że Bóg da, iżlord będzie zbyt zajęty, by zauważyć moment ich przybycia.Gdy wjechali na szeroki podjazd prowadzący dorezydencji, Bethany odwróciła się do lokaja.- Jak się jego lordowska mość dziś czuje?- Dobrze, panienko.Dlaczego pani pyta?- Miałam nadzieję, że może zechce sprawić sobie dziśjakąś przyjemność.Pojezdzi konno, pospaceruje, a możewybierze się na przejażdżkę po okolicy.- Zmiem wątpić, czy kiedykolwiek coś takiegoprzyszło mu do głowy, panienko.Opuszcza bibliotekę prawiewyłącznie na posiłki.- To straszne - westchnęła Bethany.Gospodyni oczekiwała na nich na dziedzińcu, widaćnależało to do zwyczaju.Była do tego stopnia zdenerwowana,że trzęsła się jak osika.- Przykro mi, ale nie będzie panienka mogła od razuzobaczyć się z jego wielmożnością, panno Lambert.Jest terazu niego kuzyn, Oswald Preston.Bethany zauważyła, że gospodyni i lokaj wymieniliznaczące spojrzenia.I choć nie padło ani jedno słowo,76 zmiarkowała, że żadne z nich nie jest zadowolone z tejporannej wizyty.- Może napije się panienka herbaty, żeby oczekiwaniesię nie dłużyło?Skinęła głową.- Dziękuję, pani Dove.Z przyjemnością.- Jak to, potrzebujesz pieniędzy? - Kane obserwowałkuzyna, który ulokował się na krześle naprzeciwko biurka iwyciągnął nogi w nonszalanckiej pozie.- Co się stało zpieniędzmi, które dałem ci przed wyjazdem z Londynu?- Teraz jestem daleko od Londynu i pilnie potrzebujęgotówki.- Skoro wiedziałeś, że się tu wybierasz, dlaczego nieprzywiozłeś ze sobą na tyle dużo, by starczyło ci na pobyt?- Zakładałem krótki pobyt.- Oswald uśmiechnął sięznacząco.- Nie mogłem przewidzieć, że Lands End wyda misię tak.atrakcyjne.Te wiejskie dziewki są wyjątkowo.usłużne.Po prostu nie potrafię się od nich oderwać.Kane zmrużył oczy.- Nie powinienem ci przypominać, że jako dżentelmenmasz obowiązek zachowywać się tak, aby nie przynieść ujmyani sobie, ani tym pannom.Kuzyn nie przestał się uśmiechać, ale jego oczy rzucałyognie.- Jak powiedziałeś, nie do ciebie należy udzielanie rad.A co do tych dziewuch.- Wzruszył ramionami.- Nic na to nieporadzę, że same mi się narzucają.W tej zapadłej dziurze niemają zbyt wielu okazji do spotykania bogatych i dobrzewychowanych mężczyzn.- To prości ludzie.O prostych gustach.- Kane nie raz inie dwa miał sposobność zaobserwować, jak kuzyn uwodzikobiety.Zawsze zdumiewało go, że tak wiele z nich szło na lepczarującego uśmiechu i nienagannej prezencji, zgodnej z77 najświeższą modą.Zaślepione, nie dostrzegały płytkiegoumysłu i miałkiej osobowości Oswalda.- Nie interesują mnie twoje wykłady.- Prestonwyprostował się na krześle.- Postaw się w moim położeniu.Gdyby mój ojciec przyszedł na świat przed twoim, to jasiedziałbym za tym biurkiem i gromadził złoto, a ty tkwiłbyśtutaj, żebrząc o parę szylingów.Kane posiał mu zimne spojrzenie.- Twój ojciec miał kilka wspaniałych rezydencji wAnglii i środki na ich utrzymanie.Od jego śmierci udało ci sięroztrwonić fortunę na wszelkie możliwe występki i jeszcześmiesz sugerować, że powinieneś dostać więcej?- W takim razie potraktuj to jako pożyczkę.Pod zastawmojej rezydencji w Londynie.Po powrocie odwiedzę twegoprawnika i zwrócę dług.- Jeszcze nie zwróciłeś poprzedniego.Przedostatniegorównież nie.- Co mam robić? %7łebrać? Czy wówczas uznasz, żewystarczająco mnie poniżyłeś?- Nie pragnę przyczyniać ci bólu, Oswaldzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki