[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechając sięz wdzięcznością, młoda kobieta wyszła z budynku, a następnie, podążając za Firblem,z Blingdenstone. Jak przekonałeś Firble'a, by zgodził się zabrać ją do miasta drowów?  zapytałdrugi doradca nadzorcę kopaczy, gdy zostali sami.PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/  Bivrip!  krzyknął Belwar.Stuknął o siebie swymi mithrilowymi dłońmii natychmiast wyleciały z nich iskry oraz promienie energii.Spojrzał krzywo nadoradcę, który roześmiał się piskliwie, jak to svirfhebli.Biedny Firble.* * *Drizzt cieszył się, że może eskortować grupę orków w z powrotem z wyspy naląd, jeśli choć w ten sposób mógł uniknąć ochoczej Khareesy.Obserwowała goz brzegu, a wyraz jej twarzy był czymś pomiędzy nadąsaniem a oczekiwaniem, jakbychciała powiedzieć, że Drizzt może uciekł, ale tylko na jakiś czas.Zostawiwszy za sobą wyspę, Drizzt wyrzucił z umysłu wszelkie myśli o Khareesie.Jego zadanie oraz niebezpieczeństwa leżały przed nim, w samym mieście, i szczerzenie wiedział, gdzie powinien zacząć szukać odpowiedzi.Obawiał się, że to wszystkoskończy się jego kapitulacją, że będzie musiał oddać siebie, by ochronić swychprzyjaciół.Pomyślał o Zaknafeinie, swym ojcu i przyjacielu, który zamiast niego zostałpoświęcony złej Pajęczej Królowej.Pomyślał o Wulfgarze, swym straconymprzyjacielu, i wspomnienia o młodym barbarzyńcy umocniły Drizzta w jegoprzekonaniach.Nie dał żadnych wyjaśnień zaskoczonym strażnikom niewolników, którzy na plażyoczekiwali na tratwę.Sama jego mina mówiła im, żeby go nie wypytywali, gdyprzechodził obok ich obozu.Wkrótce poruszał się z łatwością, ostrożnie, krętymi drogami Menzoberranzan.Minął blisko paru mrocznych elfów, przeszedł pod więcej niż zaciekawionymspojrzeniem wielu strażników domowych, trzymających wartę na swych tarasach nazboczach wydrążonych stalaktytów.Drizzt niósł w sobie irracjonalną myśl, że możezostać rozpoznany, i musiał sobie wielokrotnie powtarzać, że nie było gow Menzoberranzan przez ponad trzydzieści lat, że Drizzt Do'Urden, a nawet domDo'Urden, to już tylko część historii Menzoberranzan.Jednak, jeśli była to prawda, to dlaczego był tutaj, w tym miejscu, w którym niechciał być?Drizzt żałował, że nie ma piwafwi, czarnego płaszcza drowów.Jego zielone jak lasokrycie, grube i ciepłe, było lepiej przystosowane do środowiska świata zewnętrznegoi w oczach obserwatorów mogło łączyć go z tym rzadko widywanym miejscem.Opuścił nisko kaptur i szedł dalej.Wierzył, że będzie to jedna z jego licznych wyprawdo właściwego miasta, podczas których znów będzie przyzwyczajał się do krętychalejek i mrocznych ścieżek.Migotanie światła za zakrętem zdumiało go, zapiekło jego wyczuwające ciepłoPDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/ oczy.Przycisnął się do ściany stalagmitu, z jedną dłonią pod płaszczem, trzymającrękojeść Błysku.Zza zakrętu wyłoniło się czterech drowów, rozmawiających swobodnie i niezwracających uwagi na Drizzta.Mieli na sobie symbol domu Baenre, co Drizztzauważył, gdy jego wzrok powrócił do zwyczajnego spektrum, a jeden z nich niósłpochodnię!Niewiele z tego, co Drizzt doświadczył w całym swoim życiu, wydawało się dlaniego być tak nie na miejscu.Dlaczego?  pytał się raz za razem czując, że to wszystkojest w jakiś sposób z nim powiązane.Czy drowy przygotowywały atak na jakieśmiejsce na powierzchni?Myśl ta wstrząsnęła Drizztem aż do szpiku kości.%7łołnierze domu Baenre noszącypochodnie, przyzwyczajający swe podmroczne oczy do światła.Drizzt nie wiedział, coo tym myśleć.Uznał, że wróci na Wyspę Rothów, uważał bowiem, że to leżące nauboczu miejsce było znacznie bezpieczniejszą bazą wypadową niż jakiekolwiek innemiejsce w mieście.Być może uda mu się wyciągnąć od Khareesy informacje na tematznaczenia tych świateł, aby następna podróż do miasta okazała się bardziej owocna.Przemykał przez miasto, z opuszczonym kapturem, myślami skierowanymi dowewnątrz, nie zauważając śledzących go cieni.Niewielu w Menzoberranzanzauważało Bregan D'aerthe.* * *Catti-brie nigdy nie widziała czegoś tak tajemniczego i wspaniałego,a w gwiezdnym świetle jej wzroku blask stalagmitowych wież oraz wiszącychstalaktytów wydawał jej się jeszcze cudowniejszy.Ognie faerie podświetlaływ Menzoberranzan tysiące wspaniałych płaskorzezb, niektórych o określonychkształtach (głównie pająków), innych zaś o swobodnych formach, surrealistycznychi pięknych.Zdecydowała, że w innych okolicznościach przywykłaby do życia tutaj.Chciałaby być odkrywczynią badającą puste Menzoberranzan, aby móc bezpieczniebadać i pochłaniać dzieła i zabytki drowów.Bowiem, choć wspaniałość miasta drowów robiła na niej ogromne wrażenie, byłaszczerze przerażona.Wokół niej znajdowało się dwadzieścia tysięcy drowów,dwadzieścia tysięcy śmiertelnych przeciwników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki