[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzisiejszy wybuch jest tego dowodem. Jesteś wstrętna  powiedziała Ruth tak, jak wcześniej mówiła okróliku.Jej twarz, jak twarz Anny, była teraz opanowana. Niepozwalasz mu spotkać się ze mną. On nie chce cię widzieć.Ma do załatwienia własne sprawy.JesteśPolgaraouslandasc dzieckiem, i masz zachowywać się jak dziecko.Idz do swojego pokoju,jak kazałam.Ruth odeszła od stołu.Raz, bez śladu emocji, spojrzała na Rachaelę.Rachaela równie dobrze mogłaby być meblem.Powiedziała: Pójdę do swego pokoju, ale i tak jesteś wstrętna.Jesteśniegodziwa i pójdziesz do piekła.Anna poderwała się.Jej oczy iskrzyły się lodem i ciemnością.Ruth wyszła z jadalni.Anna usiadła i napiła się wody.Powiedziała do Rachaeli: Nigdy nie próbowałaś narzucić jej dyscypliny. Powściągałamją, ale nie okiełznałam jej ducha.To z nim będziecie musieli terazwalczyć. Nie będę z nikim walczyć.Ona zobaczy, że takie postępowaniema sens. Tu nie ma żadnego sensu.Ona chce swojego ojca, swegomęża-kochanka.Jeżeli go jej nie dasz, znajdziecie się w kłopotach. Nie jestem jego dozorcą. Och, jak najbardziej jesteś.Ty i wszyscy Scarabaidzi.Możeciezmusić Adamusa, by robił to, co chcecie.Ale nie zmusicie Ruth. Zobaczymy.Rachaela wzruszyła ramionami.Nie tknęła pasztetu z królika.Anna jadła w milczeniu.Czy Rachaela powinna skorzystać z okazji, pójść do krwawej sypialnii porozmawiać z Ruth? Nie, ponieważ Ruth jeszcze nie dojrzała.Wszystko stawało się ponure, ale nie sięgnęło szczytu.Ruth musi jeszczeznienawidzić Adamusa, dopiero wtedy Rachaela zdoła ją usidlić i zabraćz tego domu.Rankiem po przebudzeniu Rachaela poczuła dziwne napięcie mięśni,jak gdyby przez całą noc spała zwinięta jak sprężyna, czekając aż coś sięwydarzy.Wykąpała się, ubrała, i zeszła na dół bez śniadania.Minęła pustysalonik i jadalnię, i przez szklarnię, w której płonęły olbrzymie żółte iczerwone kwiaty, wyszła do ogrodu.W porannym świetle cis zdawał sięspryskany cytrynowymi cętkami, zielone liście topoli lśniły wpromieniach słońca.Niebieskawy cedr stał w ogniu pnących róż.KoronyPolgaraouslandasc dębów rzucały szerokie łaty cienia.Rachaela słyszała uparty łoskot fal,zbyt głośny teraz, by mógł być uznany za szum w głowie.Na trawie leżał zwinięty czarny kot, a obok niego klęczała Ruth.Niedotykała go.Słysząc kroki Rachaeli, podniosła głowę. Nie budzi się  powiedziała.Rachaela popatrzyła na kota.Wydawał się twardy i sztywny,brakowało mu rozluznienia typowego dla snu.Niski gorący wiatrstroszył długie frędzle futra.Rachaela podeszła do kota i dotknęła jego głowy i karku.Kot nieoddychał. Przykro mi, Ruth.Myślę, że on nie żyje. Nie! Przykro mi.Myślę, że był bardzo stary.Był już tutaj przeddwunastu laty.Umarł we śnie, to łagodna śmierć. Nie chcę, żeby nie żył. Tak, wiem.To był kochany kot. Nie chcę  powtórzyła Ruth.Zaczęła głaskać kocie futroszorstko, gorączkowo. Obudz się!Rachaela zostawiła ją i udała się na poszukiwanie Carla.Znalazła gow ogrodzie, niedaleko.Był w szaliku i ciemnych okularach.Wyrywałchwasty z trawnika.Może miał na nie oko, na Ruth i na nią. Carlo, Ruth znalazła kota; obawiam się, że zwierzak nie żyje.Carlo wyprostował się.Zostawił gracę i rydel, i ruszył w stronę Ruth.Rachaela podążyła zanim.Pamiętała, jak szedł w ten sam sposób, bez słowa, do Sylviana.Carlo pochylił się nad kotem i dotknął go. Zpi  powiedziała Ruth.Carlo nie odezwał się, ale podniósł kota za skórę na karku.Głowaopadła bezwładnie. Nie!  zawołała Ruth. On już nic nie czuje  powiedziała Rachaela. Może spaląciało.Scarabaidzi palą swoich zmarłych.Ruth rzuciła się na kota. Nie! Nie! Nie ośmielisz się go spalić! Rachaela zwróciła się domilczącego Carla: Pogrzeb kota, Carlo, proszę.Polgaraouslandasc  Jeszcze nie  krzyknęła Ruth. Jest bardzo gorąco.Leżał tu przez całą noc. Gardząc sobą,dodała:  Jego już tu nie ma, Ruth.Był taki zmęczony i obolały, żetylko spał przez cały czas, ale teraz jest wolny. Gdzie on jest?  zapytała ochryple Ruth. Nie wiem. W szkole mówili, że wszystko, co umiera, idzie do nieba. Zatem może on też tam jest. Rachaela czuła do siebie wstręt. Z wyjątkiem niegodziwców.Oni idą do piekła.Kozły idą dopiekła.On był kotem Scarabaidów.Pójdzie do piekła. Może ostatecznie piekło nie jest takie złe  powiedziałaRachaela, raczej żartobliwie.Carlo odszedł, prawdopodobnie po łopatę.Ruth wstała. Nie wolno mu tego zrobić, póki nie wrócę.Każ mu zaczekać,mamusiu. W porządku.Ruth pobiegła w stronę domu.Wróciła w czerwonej zaręczynowej sukni; Carlo, który czekał na niąna prośbę Rachaeli, zaczął kopać dół pod cisem.Ruth stała w swychszkarłatach, z jej oczu płynęły łzy.Rachaela od czasu dzieciństwa córkinie widziała jej płaczu.Było to pełne udręki zawodzenie, kończące sięczkawką bólu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki