[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Współczucie dla lady Heneage sprawiło, że Dinah powitałajej męża znacznie chłodniej niż powinna.Tymczasem Van Deu- sen szybko się oddalił, licząc na to, że sama stawi czoło sir Ratcliffe'owi.Był pewien, że jest do tego zdolna.- A któż to jest, u diabła, że się tu kręci? - spytał władczymtonem sir Ratcliffe, spoglądając w ślad za panem Van Deusenem.- Wie pani coś o tym, lady Di?Nie spodobało jej się, że skrócił jej imię, toteż odpowiedzzabrzmiała lodowato:- Ten ktoś jest przyjacielem mojego męża, a poza tym makontakty z amerykańskim konsulem i, jak sądzę, również z lordem Kenilworthem.To ma związek z jakąś misją handlowąw Stanach Zjednoczonych sprzed kilku lat.Lord Kenilworth zawarł z nim wtedy znajomość.- To przykre, że musimy się zadawać z takimi nuworyszami- westchnął sir Ratcliffe, zapominając, że jego rozmówczynijest żoną jednego z nich.- Zwięta prawda - podchwyciła bystro Dinah - a jeszczeprzykrzejsze, że z powodu ich bogactwa z przyjemnością wychodzimy za nich za mąż.Dla dolarów, rzecz jasna.Sir Ratcliffe przypomniał sobie, że o Dinah właśnie tak mówiono, powiedział więc uprzejmie:- Dużo lepiej byłoby mieć dolary i nie musieć znosić ichobecności, he, he!- Czymś trzeba zapłacić za otrzymane przywileje - odpowiedziała Dinah, wzdychając.- Wątpię, czy byłabym tutaj,gdybym nie poślubiła swojego męża.I niech pan pomyśli, ilebym straciła.Rozmowa brzmiała bardzo dwuznacznie, zupełnie jakby prowadził ją Cobie.Naturalnie Dinah wcale nie była przekonana,czy wstęp do eleganckiego towarzystwa stanowi jakikolwiekprzywilej.O prawdziwych korzyściach, jakie czerpała z małżeństwa, nie zamierzała rozmawiać z sir Ratcliffe'em.- Prawda, prawda - odrzekł, myśląc jednocześnie, że siostraprzerasta Violet bystrością i nie jest taką sekutnicą.Akcje Susanny natychmiast poszły w dół.Była zbyt natrętna, a poza tym gdyby udało mu się nawiązać romans z żoną Granta, śmiertelnieznieważyłby tego przeklętego jankesa.Grant znany był z dotrzymywania towarzystwa cudzym żonom, a nie zostawianiaswojej na łasce przyjaciół.- Widzę, że coraz bardziej przypomina pani swoją siostrę,lady Dinah, i to pod niejednym względem.- Zmierzył ją wzrokiem pełnym nadziei.Na szczęście Cobie, bardzo niezadowolony z tego, że żonarozmawia z sir Ratcliffe'em, podszedł do nich, przeprosił i wyprowadził Dinah z sali na jeszcze jeden korytarz bez końca.Pozornie bezcelowa konwersacja, którą przy okazji rozpoczął,miała naturalnie swój cel.- Markendale jest architektonicznym monstrum - powiedział niefrasobliwie.- Agent zajmujący się nieruchomościamilorda Kenilwortha pokazał mi plany tego budynku.To istna łamigłówka, w dodatku gigantyczna.Skrzydło, w którym mieszkamy, jest stosunkowo nowe, powstało w ciągu ostatniego półwiecza dla pomieszczenia gości niedawno zmarłego lorda Kenilwortha.Podobnie jak obecny miał opinię wspaniałego gospodarza, a jego żona niezastąpionej pani domu.Jego następcy chcązaćmić te wspomnienia, ale mają trudne zadanie, bo jak zbudować coś bardziej skomplikowanego od tego nowego skrzydła,którego wszystkie schody prowadzą zupełnie nie tam, gdzie sięczłowiek spodziewa.Dinah skinęła głową.- Obawiam się, że można tam nieodwracalnie zginąć.Dopiero po wielu latach ktoś znajdzie twój szkielet na jakimś nieużywanym podeście.Czy nie sądzisz, że powinnam nosić ze sobą nitkę niczym Tezeusz wchodzący do labiryntu, aby uniknąćtakiego smutnego losu?Leniwie skinął głową, otworzył przed nią przeszklone drzwii wyszli do ogrodu.Przy końcu długiej alei odwrócili się, byspojrzeć na dom.Cobie wskazał okno na piętrze. - Według moich obliczeń jesteśmy zakwaterowani gdzieśtam.Balkon biegnący wzdłuż całej długości domu psułby niechybnie linię budowli, gdyby nie płaski dach poniżej, należącydo oranżerii dobudowanej przez obecnego lorda Kenilwortha.- Chciałbyś tu mieszkać? - spytała z zainteresowaniem Dinah.Cobie pokręcił głową.- To nie mój styl - odparł stanowczo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki