[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjął mnie pod swój dach, karmił, ubierał, wziął mnie do Paryża& iprzez cały czas wiedział, że któregoś dnia będzie mu po prostu wygodnie mniezabić.Własną córkę! Lisette, przykro mi. Chciał otoczyć ją ramieniem, ale się odsunęła. To mnie jest przykro.To jego krew płynie wmoich żyłach.Czuję się przez tochora.Chcę zobaczyć, jak wsiadasz na statek iodpływasz do domu, apotem wrócę doklasztoru.Nie nadaję się do życia na tym świecie, dla córki potwora nie ma tu miejsca.%7łałuję, że nie zostawił mnie usióstr.Nadal bym sądziła, że jestem sierotą, przynajmniejjednak żywiłabym piękne złudzenia.Teraz znam prawdę, ijest zbyt okropna, by można jąbyło znieść.Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, apotem zaskoczył nawet samego siebie,gdy oznajmił: Nigdy nie sądziłem, Lisette, że jesteś głupia.Aż do teraz. Coś ty powiedział?! Powiedziałem, że nigdy nie miałem cię za& Słyszałam!  Zatkała mu ręką usta. Idość! Jak śmiesz się wten sposób do mnieodzywać! Mogę to powiedzieć, ponieważ wiem, jak bardzo się mylisz. Ujął ją za rękęipocałował koniuszki palców. Twój ojciec jest, jaki jest, anie taki, jaka jesteś ty. Jego krew& Ikto tu się powtarza? Owszem, jego krew płynie wtwoich żyłach, alewychowywały cię siostry.To dzięki nim stałaś się tym, kim jesteś, anie dzięki niemu.Ibez względu na to, jak bardzo chciałaś go pokochać, przez cały czas wiedziałaś, że cośjest nie tak, jak powinno, przecież sama to przyznajesz. Loringa&  Tak, widok Loringi mną wstrząsnął.Kiedy wrócę do Becket Hall,będę miał sporo pytań do Odette.Warto się na tym zastanowić, prawda? Odette różni sięod Loringi jak dzień od nocy, ajednak powiedziałaś, że są blizniaczkami.Ta sama krew,Lisette, idwie całkiem różne kobiety. Blizniaczki.Dwie strony tej samej monety.To co innego. Och, Lisette&  Przewrócił oczami. Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, byuwierzyć, że jesteś zła?  Plasnął się wkolano. Wporządku.Niech wszystko rozwija sięswoim trybem, ale opowiedz mi więcej oswojej rodzinie. To nie ma znaczenia&  Zamknij się, Lisette. Co?!  Jej oczy stały się jak spodki. Mówisz mi&  Zadumała się na momentiskinęła głową. Dobrze, zamknę się.Posłucham cię, bo jesteś ranny, ale najpierwprzeprosisz. Tak nieznośnej kobiety nie ma na całym naszym globie& Ale niech będzie,przepraszam.Bardzo mi przykro, że ciągle mówisz głupoty, aja ciągle ci przerywam.Wporządku? Masz szczęście, że jesteś ranny, Rianie. Splotła ramiona na piersi iwbiła wzrokwstrumień. Moja siostra Morgan, dziecko serca Ainsleya, bo tak Ainsley nas nazywa,urodziła się jako córka prostytutki.Matka sprzedała ją Ainsleyowi, atargując się ocenę,groziła, że utopi dzieciaka wwiadrze jak niechciane kocię. Mój Boże&  Spojrzała na niego ze zgrozą. Teraz Morgan jest hrabiną Aylesford imatką blizniąt, których niestety bardzodługo już nie widziałem.Powiedziałbym, że stała się godną najwyższego szacunku osobą, gdyby nie to, że iona, iEthan uznaliby to za obrazę.Wkażdym razie jest kobietąniezwykłej dobroci.Kiedyś też zdawało jej się, że nie będzie lepsza od matki, ale naszczęście bardzo się pomyliła. Bardzo& bardzo się cieszę zpowodu twojej siostry. Możesz jej to powiedzieć, kiedy ją poznasz.To samo mój brat Chance.Bógraczy wiedzieć, kim byli jego rodzice, bo on tego nie wie.Ainsley znalazł go wpubie nanabrzeżu, gdzie okradał gości.Dzisiaj Chance ma własny majątek, współpracujezMinisterstwem Wojny, ma dostęp do najściślej strzeżonych tajemnic Korony, ado tegojest uwielbiany przez żonę idzieci.Wspomnę też oCourcie.Kiedy Ainsley przywiózł godo domu, miał otwarte rany na plecach od bicia idługo nie wymówił choćby jednegosłowa.Jacko powiedział mi, że Ainsley zabił człowieka, który się znęcał nadnieszczęsnym dzieckiem, abył to ojciec Courta.Mam również siostrę Elly.Jej ojciecniewiele różni się od twojego.ASpencer& Lisette, ty płaczesz? To ty doprowadziłeś mnie do płaczu. Otarła policzki. Boże, jak mi wstyd.Myślałam tylko osobie, atwoja rodzina tak strasznie cierpiała. Nie cierpiała, Lisette.%7łyła.%7łyliśmy iprzetrwaliśmy.Itrwamy dalej.Czasem,moja miła, można zrobić tylko tyle.Uwierz, że przygnębiająca pamięć ouczynkachtwojego ojca nie będzie cię dręczyć aż do końca twych dni.Powoli dojdziesz ztym doładu, wszystko uporządkujesz wswojej głowie.Wiem, że na to trzeba czasu, nie warto sięśpieszyć.Najpierw pojedziemy do Becket Hall ipoznasz moją rodzinę.Apotem, gdybędziesz już silniejsza, pobierzemy się i& Lisette!Tym razem jednak okazała się dla niego za szybka.Podkasała spódnice iuciekłado wozu.Aon zastanawiał się, czy chciała umknąć przed swoim ojcem, czy przed nim. Jasper chce powiedzieć, panno Lisette, że jest mu bardzo przykro zpowodu tegowiązania.Spojrzała nad stołem na olbrzyma, który mierzył ją wzrokiem pełnym troski. Och, Jasper, nic się nie stało.Dlaczego sądzisz, że jestem na ciebie zła? Przecieżrozumiem.To ty powinieneś być na mnie zły.Wyswobodziłam się, poszłam do dworuinaraziłam nas wszystkich na niebezpieczeństwo. Tak panienka zrobiła, to prawda. Wzruszył wielkimi ramionami. Porucznikodchodził od zmysłów, że panienki nie ma. Wiem, był bardzo zły. Nie, tego po nim Jasper nie widział.Był przestraszony, to tak.Przecież ma tylkojedną rękę, nie był pewien, czy jeszcze jest zniego jakikolwiek pożytek.Ale Jasperjeszcze nie widział człowieka, któremu tak bardzo zależałoby na ratowaniu damy swegoserca. Nie jestem damą jego serca. Popatrywała, jak Rian rozmawia zwysokimbrodatym mężczyzną, który obsługiwał bar wzajezdzie. On& on czuje się za mnieodpowiedzialny. Tak panienka to nazywa? Jasper jest tylko szeregowym żołnierzem iprostymczłowiekiem.Ale Jasper iinni szeregowcy nazywają to miłością.Azy zapiekły ją pod powiekami, ale dzielnie je odpędziła.Rian wspominałomałżeństwie, ale nie omiłości. Wiesz, Jasper, trudno to określić jedną nazwą.Nie wiem jednak, czy akuratmiłość tu się nadaje.O, idzie do nas.Iuśmiecha się.Pewnie udało mu się znalezć statek. Wychodzimy wmorze razem zodpływem.Aódz jest nieduża, ale dobra  powiedział Rian, zajmując ostatnie wolne miejsce przy topornym stole, iuśmiechnął siędo Lisette. Jak dostanie się pani na pokład, milady? Na własnych nogach czy Jasper mapanią wnieść? Powiedziałam, że pójdę sama.Inie ma powodu tak głupkowato się uśmiechać.Wbiła wzrok wblat stołu. Chcę przeprosić twojego ojca itwoją rodzinę za to, co zrobiłamoja rodzina.Inaczej nie można.Potem odjadę.WAnglii na pewno też są klasztory. Bez wątpienia dziesiątki.Ijest mi wszystko jedno, co wtej chwili sobiewmawiasz, bylebyś wsiadła na pokład. Upił piwa. Pomysł zodchodzeniem odłóżmyna kolejną kłótnię.Gotowi? Musimy przetransportować śpiącego Thibauda.Co sądzicieotym, żeby przed pokazaniem go Ainsleyowi zawiązać mu pętlę na szyi?Lisette wyszła za nim na ulicę ipowiedziała zgryzliwym tonem: Wiesz, że jesteś irytujący, Rianie? Stanowczo za bardzo zadowolony zsiebie. Nie powinno mnie już być wśród żywych. Zaciągnął się orzezwiającympowietrzem znad La Manche [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki