[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na pewnosą jeszcze inne miejsca dodała słabym głosem. Może gdzie indziejszybciej ją przyjmą. Tak, są jeszcze prywatne ośrodki i szpitale, ale tam trzeba płacić,a my jesteśmy finansowani przez państwo i dlatego.324 A nie mógłby pan dopisać jej gdzieś na początku listy? Przysięgam, że nikomu nie powiem. Przykro mi, ale nie mogę.To byłoby nie w porządku. Do dupy z takim porządkiem! Ci wszyscy ludzie i tak faszerują siętym szajsem, a ona długo nie pociągnie! Naprawdę! Przykro mi, Jana.A teraz uspokój się.Rozumiesz chyba, że każdymusi odczekać swoje.Takie jest życie.Ale ona nie umiała się z tym pogodzić i zwątpić, nie mogła tak po prostu poddać się i przyznać: jestem nikim i wszyscy mają mnie gdzieś, bo takie jest życie.Przymknęła oczy. Błagam pana.Proszę, niech jej pan pomoże, dobrze? Jest jeszcze jeden problem, Jano.Musisz ją tutaj przyprowadzić.Powinna się zgłosić dobrowolnie i oświadczyć, że potrzebuje pomocy.Takie panują tu zasady. Jasne.Ale ona nie może, jest bardzo chora tłumaczyła, patrzącna niego. A do tego jeszcze w ciąży. W takim razie pozostaje nakaz sądu. A jak to się załatwia? spytała, sztywniejąc przy jego odpowiedzi: w razie aresztowania sąd może nakazać ciotce leczenie odwykowe.Pokiwała słabo głową, kiedy podał jej jakieś broszury i spis telefonów zaufania dostępnych w nagłych przypadkach oraz numery infolinii. Wiesz, Jana. Poklepał ją po ręce, patrząc prosto w oczy. Czasem trzeba być brutalnym, żeby komuś pomóc.Złapała go za rękę i pochyliła się nad biurkiem. Jeśli tylko panchce, to zrobię dla pana dosłownie wszystko, bez wyjątku.A jestemw tym naprawdę dobra! O co tylko pan poprosi wyrzuciła, siląc się nauśmiech, ale jej twarz zdawała się rozpadać na tysiące kawałeczków.Tylko błagam, niech ją pan wpisze na początek listy. Niestety pokręcił głową z udawanym smutkiem. Nie to miałem na myśli.Cisnęła więc broszury na biurko i wyszła.Feaster czekał w wozie, a Polie zapukał do drzwi.Jada miała dostarczyćtowar gdzieś w okolicach kanału.Odbiorą go chłopak i dziewczyna.Jadąna miejsce szarym volvo, więc lepiej niech się pośpieszy.Nie, odparła.Niemiała ochoty.Była zbyt zmęczona.Chciała zamknąć drzwi, ale Poliegwałtownie je pociągnął. Słuchaj, to naprawdę duża sprawa.Feaster i ja nie chcemy przepuścić okazji.Ci ludzie jadą aż z Portland.325 Jasne zaśmiała się. Akurat mnie to obchodzi. Matka niespała przez całą noc, tylko płakała i powtarzała, że jest jej niedobrzei chce umrzeć.Jada bała się zostawić ją samą, żeby matka nie wyszłaz domu i znów nie znikła na dłużej.Powoli przestawała ćpać, co zaraz dało się jej we znaki: była osłabiona od ciągłego wymiotowania, a jakiś czastemu dostała gorączki. No chodz! rzucił, zerkając w stronę wozu. Rusz się, bo inaczej pojadą do kogoś innego ciągnął rozpaczliwym tonem. O nie.Nie pojadę, dopóki mi nie powiesz, gdzie jest Leonardo. Leonardo? zapiszczał. A kim, do kurwy nędzy, jest ten Leonardo? To mój pies.Podobno go zabrałeś. Jada? zawołała matka z głębi mieszkania. Kto to? Z kim rozmawiasz? Chwileczkę, mamo! Czy to Polie? Muszę się z nim zobaczyć. Kurwa, nie zawracaj mi głowy.Nie chcę jej tu widzieć.Nie teraz. Zerknął na ulicę.Feaster machnął ręką, żeby się pośpieszył. Nochodzże wreszcie! To najpierw mi zapłać.Gotówką dodała szeptem, wykorzystując jego desperację. Potrzebne nam pieniądze.Nie mamy co jeść, a mama jest ciężko chora. Wiesz przecież, że on się nie zgodzi.Twoja matka wisi mu sporąkasę. No to trudno.W takim razie nie jadę. Słuchaj, wez resztę koki, którą dostaniesz dla matki, i sprzedaj. Akurat.I może mam handlować prochami tak jak ty, pieprzonymafioso. Zaśmiała się. Dziękuję bardzo! Lepiej się zmywaj, boFeaster właśnie otworzył drzwi. Masz. Podał jej dziesięciodolarowy banknot. To za mało.Dał jej jeszcze jeden. To wszystko, co mam.Wbiegła do domu, ale matka już zasnęła albo zemdlała.Na jedno zresztą wychodziło.Przynajmniej można było zostawić ją na chwilę samą. No rusz się! zawołał, gdy wróciła do drzwi.Chwycił ją za ramię, ale mu się wyrwała. Coś ty zrobił z Leonardem? Utopiłeś go, tak? Chryste Panie. Powiedz mi, to pojadę.326 Tak było skinął głową. Zadowolona? To chrzań się! krzyknęła.A więc Thurman nie skłamał.Złapał ją i sprowadził po schodach. Dlaczego? Po co to zrobiłeś? Głos jej się łamał, kiedy próbowała go uderzyć. To był jeszcze mały szczeniak. Zamknij się! Stul gębę, jasne? Pchnął ją do wozu.Feaster podkręcił muzykę.Zaczął kiwać do rytmu głową i zakręcaćzmierzwione włosy na brodzie.Jedwabna koszula opinała mu barczysteramiona.Kark Poliego błyszczał od potu.On sam zerkał na Jadę w lusterku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Larry Niven Cykl wiat Piercienia (1) Piercień
- Zbigniew Błażyński Mówi Józef wiatło. Za kulisami bezpieki i partii 1940 1955
- Laini Taylor Córka dymu i koci 02 Dni krwi i wiatła gwiazd
- Wasserstein Bernard W przededniu. Żydzi w Europie przed drugš wojnš wiatowš
- 002. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz2 Oko wiata
- Asher Bridget (Baggott Julianna) wiat po wybuchu 02 Nowy przywódca
- Gutberlet Bernd Ingmar 50 Największych kłamstw i legend w historii wiata
- Dunaj, Magdalena GŁUCHY WIAT. Głuchota w perspektywie antropologii zaangażowanej (2015)
- ARTUR BANIEWICZ Góra trzech szkieletów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ko7ko7ko7.htw.pl