[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo to była ostatnia szansa Oli i teraz ona.Ale nie róbtego.Proszę.Ja.ja jestem twarda.Nawet nie wiesz jak. urwała i uciekła na momentz oczami.Teraz ja potrzebowałem przerwy.Tysiąc razy przerabiałem w myślach tę rozmowę.Za mało, jak się okazuje. Wiem.To znaczy.wiem, o czym mówisz. Nie próbowałem zatrzymywaćumykających mi z dłoni palców. Kiedy się domyśliłaś?Korytarzem, poskrzypując zwichrowanym kółkiem, przetoczył się szpitalny wózek.Było cicho.Wyraznie słyszałem pacnięcie przyniesionego wiatrem liścia o szybę.GłosJovanki też słyszałem wyraznie, choć o rzeczach, o których mówiła, nikt nie opowiadagłośno. To przychodziło stopniowo, po kawałku.Chyba pierwszy raz u Kosty, wiesz, jakopowiadał o tej jatce na moście.Pomyślałam:  Dobrze, że mnie tam nie było, chybabymumarła z przerażenia.A potem zdałam sobie sprawę, że naprawdę boję się mostów.Todziwne, bo lęku wysokości raczej nie mam.A jak idę przez most, to zawsze przykrawężniku, jak najdalej od balustrady.Głupie, nie? Czy ja wiem. Potem przypomniała mi się ta odzywka, pamiętasz? Znad Dunaju.%7łe nigdywięcej.Wiedziałam już, że musiałam być z tej okolicy. Zrobiła sobie przerwęi dopiero teraz zwróciła uwagę na to, co wygląda spod mojego fartucha. To mundur? Przepraszam  posłałem jej słaby uśmiech. Zapomniałem powiedzieć.Znówpracuję dla rządu.Masz u mnie wielki.co właściwie lubisz? Słodycze, kwiaty?  Przyglądała mi się zdziwiona. Chwilowo jestem spłukany, więc przepraszam, że nic citu.No i bałem się zapeszyć.Wiesz: mogłaś się nie obudzić.Albo znów obudzićz wykasowaną pamięcią. Ciebie nie zapomnę  powiedziała cicho.Potem przez chwilę nie patrzyliśmy nasiebie. Jakim cudem? Przecież chcieli cię zabić. Jedni chcieli, inni nie.Mówi ci coś nazwisko Jaroszuk? Pułkownik, taki niewysoki,łysy jak kolano. Pułkownik?  zmarszczyła brwi. Czekaj.Jest taki facet, po jabłka do nasprzyjeżdża.Raz czy dwa zamieniliśmy parę słów.Był chyba w waszej brygadzie, Romekcoś napomknął.Dlaczego pytasz? Bo to równy gość.Też go nie znam, ale jak tobie będę kupował kosz kwiatów, tojemu muszę ze skrzynkę wódki.Chyba.no, uratował ci życie.Mogłaś mnie dzięki temuwynająć, ja mogłem jechać do Bośni, no i w efekcie wrócić do wojska. Jestem po operacji głowy  przypomniała z cieniem uśmiechu w kącikach usti oczu. Był wtedy w sztabie Brygady Nordycko-Polskiej.To on załatwił twój ślubz Romanem, nowe papiery i tak dalej.A potem pilnował, by ci na górze się nierozmyślili.Oczywiście nikt tego nie powiedział wprost, ale jeśli poskładać klocki, na towychodzi.Po tej historii z Aną paru facetów wpadło w panikę.Przymierzaliśmy się doNATO, nic jeszcze nie było przesądzone, Bośnia to miał być rodzaj sprawdzianu, a tupolscy żołnierze wykręcają taki numer.Dziś zgodnym chórem wszyscy mówią, że im toprzez myśl nie przeszło, ale myślę, że niektórzy poważnie się zastanawiali, czynajprościej nie byłoby oddać i ciebie %7łańcowi. To on zabił Anę?  Nagle zrobiła się beznamiętnie rzeczowa. Nowickiemu mówił, że Lipko, ten czwarty.Myślę, że %7łaniec zmusił go wtedy dostrzelania, żeby mieć na niego haka.Tyle że chłopakowi puściły nerwy, zaczął pić,miotać się, grozić, że wszystko ujawni.No i zginął w wypadku.Samochód stacza się zeskarpy.Sierżant %7łaniec: lekkie otarcia, szeregowy Lipko: zmiażdżona czaszka, zgon namiejscu.Dopiero wtedy panom decydentom otworzyły się oczy. Nie nadążam  poskarżyła się. Możesz zacząć od początku? Jasne.W skrócie było tak: Nasz patrol desantowany z amerykańskiego śmigłowcamiał sprawdzić wierzchołek Pecinaca.To były pierwsze dni po wejściu sił rozjemczych,w okopach po obu stronach siedziało jeszcze mnóstwo żołnierzy i trzeba było to całebractwo rozpoznać, policzyć i zacząć rozsyłać do domów.No i zorientować się w kwestiipól minowych  najlepiej wypytując tych, którzy je stawiali.Nasz batalion dostał sporyobszar, a siły miał takie sobie, więc oficerów brakowało i poleciał podoficer z trzema szeregowymi.%7łaniec, Lipko, Nowicki i Bigosiak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki