[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nik wsunął do ust kawał buraka i zaczął gryzć.Poczuł napływającą ślinę i pojął, \ejeśli przełknie, zwróci wszystko.- Nie mogę tego zjeść.- To bardzo zdrowe.- Pochoruję się.Przyglądali się sobie - mały chłopczyk o potarganej szaroburej czuprynie i chudakobieta z nieskazitelną siwą fryzurą.- Zjedz jeszcze kawałek - powiedziała panna Lupescu.- Nie mogę.- Zjesz jeden kawałek albo zostaniesz tu, dopóki nie zjesz wszystkiego.Nik wybrał kawał octowego pomidora, pogryzł go i przełknął z trudem.PannaLupescu zamknęła oba pojemniki i schowała do reklamówki.- A teraz lekcje.Był środek lata, prawdziwy zmrok zapadał koło północy.W środku lata nie uczył sięniczego - jeśli nie spał, bawił się, wspinał i badał zakątki cmentarza w ciepłym, niekończącymsię zmierzchu.- Lekcje? - powtórzył.- Twój opiekun uznał, \e dobrze będzie, jeśli czegoś cię nauczę.- Ale ja mam nauczycieli.Letycja Borrows uczy mnie pisania i słów, a panPennyworth Całościowego Systemu Edukacyjnego Dla Młodszych D\entelmentów zDodatkowymi Materiałami Przeznaczonymi dla tych Post Mortem.Przerabiam geografię i wogóle.Nie potrzebuję więcej lekcji.- A zatem wiesz wszystko, chłopcze.Sześć lat i ju\ wiesz wszystko.- Tego nie powiedziałem.Panna Lupescu splotła ręce na piersi.- Opowiedz mi o ghulach - poleciła.Nik próbował sobie przypomnieć, co Silas mówił mu o nich przez te lata.- Trzymaj się od nich z daleka - rzekł.- I to wszystko, co wiesz? Da? Dlaczego masz się od nich trzymać z daleka? Skądpochodzą? Dokąd odchodzą? Czemu nie stajesz w pobli\u ghulowej bramy? Co, chłopcze?Nik wzruszył ramionami i pokręcił głową.- Wymień ró\ne ludy - poleciła panna Lupescu.- Ju\.Zastanawiał się chwilkę.- śywi - rzekł.- Eee.Umarli.- Umilkł.- Koty? - dodał niepewnie.- Jesteś ignorantem, chłopcze - oznajmiła panna Lupescu.- To zle.W dodatkuodpowiada ci bycie ignorantem, - a to jeszcze gorzej.Powtarzaj za mną: \ywi i umarli,plemiona dnia i plemiona nocy, ghule i wędrujący we mgle, Lotni Aowcy i Ogary Boga.Atak\e samotnicy.- A czym jest pani? - spytał Nik.- Ja? - odparła surowo.- Jestem panna Lupescu.- A Silas?Zawahała się.- To samotnik - odparła w końcu.Od tej pory Nik musiał znosić jej lekcje.Kiedy Silas uczył go czegoś, to było ciekawe.Zazwyczaj Nik nie zdawał sobie nawet sprawy, \e czegokolwiek się nauczył.Panna Lupescustosowała spisy i Nik nie widział w tym sensu.Siedział w krypcie, pragnąc jedynie pobiegaćw letnim mroku pod widmowym księ\ycem.Gdy lekcja dobiegła końca, umknął z kaplicy w paskudnym humorze.Szukałtowarzyszy zabaw, ale nie znalazł nikogo.Zauwa\ył tylko wielkiego siwego psa, który krą\yłwśród nagrobków, utrzymując niezmienny dystans i przemykając pośród grobów i cieni.Reszta tygodnia wyglądała jeszcze gorzej.Panna Lupescu nadal przynosiła Nikowi potrawy, które sama mu przyrządziła: pierogipływające w tłuszczu; gęstą czerwonofioletową zupę z solidną łychą kwaśnej śmietany; małegotowane i wystudzone ziemniaki; zimne czosnkowe kiełbasy; jajka na twardo w szarejpaskudnej brei.Jadł najmniej jak mógł.Lekcje tak\e trwały dalej: przez dwa dni uczyła gojedynie tego, jak wezwać pomoc we wszystkich językach świata, a jeśli się pomylił albozapomniał, stukała go po kostkach piórem.Trzeciego dnia zasypała go pytaniami.- Francuski.- Au secours.- Język Morse'a.- SOS.Trzy krótkie, trzy długie i znów trzy krótkie.- Nocnoskrzydii.- To głupie.Nie wiem nawet, co to jest nocnoskrzydły.- Mają bezwłose skrzydła, latają nisko i szybko.Nie odwiedzają tego świata, krą\ąjednak po czerwonym niebie nad szlakiem do Gholheimu.- Nigdy mi się to nie przyda.Mocniej zacisnęła wąskie usta i powtórzyła jedynie.- Nocnoskrzydii?Nik wydał odgłos z głębi gardła, którego go nauczyła - gardłowy krzykprzypominający zew orła.Pociągnęła nosem.- Wystarczy - rzekła.Nie mógł się ju\ doczekać powrotu Silasa.- Czasami na cmentarzu pojawia się wielki szary pies oznajmił.- Przybył razem zpanią.To pani pies?Panna Lupescu poprawiła krawat.- Nie - odparła.- Skończyliśmy ju\?- Na dzisiaj.Pózniej przeczytasz spisy, które ci dziś dałam, i nauczysz się ich na jutro.Wręczyła mu listy, zapisane jasnofioletowym atramentem na białym papierze,pachnące starością.Nik wziął je ze sobą na zbocze i próbował odczytać słowa, lecz cały czascoś odciągało jego uwagę.W końcu zło\ył kartkę i wsunął pod kamień.Tej nocy nikt nie chciał się z nim bawić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 10 Okaleczony Bóg Tom 1 Szklana Pustynia
- Myst 01 Księga Atrusa Miller Rand, Wingrove David
- praca
- slubna suknia Pierre Lemaitre
- Jonathan Kellerman Cicha wspólniczka (Alex Delaware 04)
- Williams Walter Star Wars Szlak Przeznaczenia
- Auel Jean Marie Dzieci Ziemi 02 Dolina koni
- Howatch Susan Weekend w Londynie (2)
- Oddział chorych na raka
- Vocabulary for Civil Service Tests
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zawrat.opx.pl