[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piętnaście łat pózniej jego firma, wtedy już udzielająca franczyzy, liczy niemniej jak czterysta trzydzieści sklepów, zapewniając rodzinie Bergów fortunę,którą przezorność założyciela pozwoliła w okresie kryzysu ekonomicznego latsiedemdziesiątych zachować, a nawet pomnożyć, głównie drogą nabywaniadomów czynszowych.Jonas Berg zmarł w 1999 roku.Dzięki swojej solidnościoraz szczeremu uczuciu, jakim darzył żonę, Jonas Berg stanowił dla niejniezawodną podporę.Pierwsze lata małżeństwa upłynęły pod znakiempoczątkowo niezbyt wyraznych, z czasem jednak coraz bardziej odczuwalnychsymptomów depresji u Sarah, wykazującej stopniowo objawy pogłębiającej sięprawdziwej melancholii.W 1973 roku Sarah po raz pierwszy zachodzi w ciążę.Młodzimałżonkowie przyjmują nowinę z ogromną radością.Jonas Berg zapewne wcichości ducha marzy o synu, ale Sarah ma nadzieję na urodzenie dziewczynki(bez wątpienia mającej stać się  idealnym obiektem zadośćuczynieniaorazpaliatywem, umożliwiającym wypełnienie pierwotnej narcystycznej luki).Hipotezę tę potwierdza niezwykłe szczęście małżonków w czasie pierwszychmiesięcy ciąży oraz niemal całkowite ustąpienie symptomów depresyjnych uSarah.Drugie przełomowe wydarzenie w życiu Sarah (po utracie rodziców) mamiejsce w czerwcu 1973 roku, kiedy przedwcześnie wydaje na świat martwą dziewczynkę.Z powrotem otwarta otchłań spowoduje w jej psychicespustoszenia, które za sprawą drugiej ciąży staną się nieodwracalne.Upewniwszy się, że Frantz śpi, Sophie zeszła do piwnicy i przyniosła nagórę zeszyt z jego dziennikiem.Zapala papierosa, kładzie zeszyt na kuchennymstole i zaczyna czytać.Od pierwszych słów jest w nim wszystko, wszystkopasuje, mniej więcej tak, jak sobie to wyobrażała.Z każdą kolejną stroną narastaw niej nienawiść, zaczyna ją dławić.Słowa w zeszycie Frantza są odbiciemfotografii, którymi wytapetował ściany swojej piwnicy.Tam parada portretów,tutaj - nazwisk.Jako pierwsi Vincent i Valerie.Od czasu do czasu Sophieunosi wzrok znad zeszytu, gasi papierosa, zapala następnego.Gdyby w tymmomencie pojawił się Frantz, bez zmrużenia oka zadzgałaby go nożem, tak gonienawidzi.Z łatwością mogłaby go zamordować w czasie snu.Ale ponieważ ażtak go nienawidzi, nie robi nic.Ma do wyboru kilka rozwiązań.Jeszcze niezdecydowała, które wybierze.Wyjęła z szafy koc i położyła się na kanapie w salonie.Po dziesięciu godzinach snu obudził się Frantz, który czuje się tak, jakbynadal spał.Porusza się powoli, chwiejnym krokiem, jest przerazliwie blady.Spogląda na kanapę, na której leży koc zostawiony przez Sophie.Nie komentujetego.Patrzy na nią.- Jesteś głodny? - pyta Sophie.- Mam wezwać lekarza? Potrząsa głową,że nie, ale Sophie nie wie, czy nie jest głodny, czy nie chce lekarza.Może jednoi drugie.- Jeśli to grypa, to minie - mówi Frantz bezdzwięcznym głosem.Nie tylesiada, ile opada na krzesło naprzeciwko niej.Kładzie dłonie na kolanachbezwładnie jak przedmioty.- Powinieneś coś zjeść - stwierdza Sophie.Frantz kiwa głową.Mówi: Jak uważasz..Sophie wstaje, idzie do kuchni, wkłada mrożone danie do mikrofalówki iczekając na dzwonek, zapala następnego papierosa.Frantz nie pali i dym mu generalnie przeszkadza, lecz teraz jest tak słaby, że chyba nawet nie zauważa, żeSophie pali, że gasi niedopałki w filiżankach po śniadaniu.On, zwykle takipedant.Frantz siedzi plecami do kuchni.Kiedy danie jest gotowe, Sophie nakładaje na talerz.Szybko sprawdza, czy Frantz nie zmienił pozycji, i dodaje do sosupomidorowego środek nasenny.Frantz kosztuje, podnosi na nią wzrok.Nic nie mówi.Jego milczeniesprawia, że Sophie czuje się nieswojo.- Dobre - stwierdza w końcu.Próbuje lasagne, robi przerwę, próbuje sosu.- Jest chleb? - pyta.Sophie znów wstaje i przynosi z kuchni plastikową torebkę z krojonym,produkowanym przemysłowo chlebem.Frantz macza kromkę w sosie.Je chlebmechanicznie, bez apetytu, sumiennie, do końca.- Co ci właściwie jest? - pyta Sophie.- Czy coś cię boli? Frantzniewyraznym gestem wskazuje na swoją klatkę piersiową.Ma opuchnięte oczy.- Coś ciepłego dobrze ci zrobi.Wstaje, idzie do kuchni.Kiedy wraca z herbatą, widzi, że Frantz znowuma wilgotne oczy.Pije herbatę powoli, ale wkrótce odstawia filiżankę, z trudemsię podnosi.Idzie do toalety, a potem znów wraca do sypialni.Oparta o futrynędrzwi Sophie patrzy, jak kładzie się do łóżka.Jest koło trzeciej po południu.- Pójdę zrobić zakupy.- rzuca na próbę.Frantz nigdy nie pozwala jej wychodzić.Tym razem otwiera tylko oczy,wlepia w nią spojrzenie, a potem jego ciało zdaje się ogarniać odrętwienie.NimSophie zdążyła się ubrać, zapadł w głęboki sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki