[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale będziesz miał olbrzymie kłopoty, żebygdzieś zaparkować. Założymy się? ROZDZIAA CZWARTYStrategia świątecznych zakupów polegała, zda-niem Nicka, na tym, żeby wszystko załatwić podjednym dachem.Szczęśliwym trafem, znalazł miej-sce niedaleko Harrodsa.Akurat ktoś je zwolnił. Miałem dziewczynę w tej okolicy  powie-dział. Znam te strony jak własną kieszeń. Jak i wiele innych dzielnic Londynu, z tegosamego powodu, jak przypuszczam!Z powodu tłoku na ulicach podróż z Sheperd sBush do Knightsbridge zajęła im znacznie więcejczasu niż zwykle.Dlatego zakupy musieli zrobićw naprawdę ekspresowym tempie.Poza tym Nickuparł się, żeby wszystko załatwić tego dnia. W poniedziałek będę zajęty.W Wigilię także wyjaśnił.Kiedy wreszcie wrócili do samochodu, obłado-wani jak wielbłądy, Cassie była zgrzana i rozczoch-rana, ale rozradowana i podniecona.Ku jej za-skoczeniu, było to bardzo udane popołudnie.A Nick, choć przez tyle lat był jej wrogiem, okazał229 się wspaniałym kompanem.Większość mężczyznnie lubiła zakupów, nudziło ich to.Nick był inny. Zamęczyłem cię?  spytał, kiedy zapakowałwszystkie sprawunki do samochodu. Było wspaniale.Mam tylko nadzieję, że niezbankrutujesz po tym wszystkim. Przecież nie kupiłem tak dużo. Ale niektóre podarki były dość kosztowne.Dojechali do domu Cassie i Nick wniósł dośrodka wszystkie pakunki.I wtedy okazało się, żenie potrafią rozpoznać, które paczki były czyje. Naprawdę nie zamierzałam nakupić tego tyle powiedziała ponuro, patrząc na stos pudełek napodłodze. Twój zapał był zarazliwy. Jak to dobrze, że przypomniałaś o papierze dopakowania i tych dodatkach. Spojrzał na olb-rzymiego pluszowego misia i stropił się. Ciekawe,jak zapakować tego jegomościa?Cassie westchnęła z rezygnacją. Bardzo ci się spieszy?  spytała. Nie.Dlaczego? Jeśli pozwolisz mi najpierw czegoś się napić,pomogę ci zawinąć go jakoś.Do Chastlecombebędę miała transport, więc dostarczę go w twoimimieniu.Zajmij się tylko przygotowaniem karneci-ków z imionami. Fantastycznie  powiedział. Dziękuję, Cas-sie. Nie ma za co. Zdjęła płaszcz. Napijesz sięherbaty?230  O, tak! Z przyjemnością. Odebrał od niejpłaszcz i powiesił na wieszaku wraz ze swojąkurtką.Potem poszedł za nią do kuchni. A gdzie sątwoje współlokatorki? Dwie wyjechały na wakacje, a Polly zaciąg-nęła swojego aktualnego ukochanego do kina.Po-tem mają jeszcze zamiar pójść do klubu czy gdzieśtam.Nie jestem pewna co do planów Janet.Ale niespodziewam się, by wróciła na noc.Cassie zaparzyła herbatę i podała kubek Nickowi. Co?  spytała, widząc dziwny wyraz jegotwarzy. A co z tobą, Cassie? Nie zamierzałaś przecieżspędzić tego sobotniego wieczoru samotnie?Miał rację.Cassie bardzo liczyła na randkęz Rupertem.Ale wszystkie jej subtelne plany legływ gruzach wraz z pojawieniem się Dominika Sey-moura.Miała dziwne wrażenie, że Rupert, chociażwyjątkowo dobrze wychowany, poczuł się urażony,że odesłała go do domu bez kolacji.Westchnęła.Zasmuciła się.Cała radość prysła jak mydlanabańka.Nie dość, że nie spotkała się z Rupertem, tojeszcze wydała tyle pieniędzy.Zabrała herbatę i przeszła do salonu.Z pod-winiętymi nogami usiadła w swoim ulubionymfotelu.Wmawiała sobie, że okoliczności były na-prawdę wyjątkowe.Często spędzała sobotnie wie-czory z przyjaciółkami, ale przecież nieraz bywało,że wszystkie wychodziły ze swoimi chłopcamii zostawała sama.231  Rupert  zaczęła  jest pierwszym mężczyzną,którego zaprosiłam na kolację we dwoje.Nick przyglądał się jej ponad brzegiem kubka. Bardzo żałuję, że popsułem ci plany. Naprawdę?Wzruszył ramionami. Jeśli mam być szczery, to wcale nie.Myślę, żemłody Rupert to raczej mięczak.Tobie potrzebnyjest ktoś twardy jak stal.Wściekła, zmrużyła oczy. Nic o mnie nie wiesz.Ani o Rupercie.Niemasz prawa do takich ocen. Masz rację.To nie moja sprawa  rzucił sucho.Popatrzył na górę pakunków. Jeśli dasz mi nożycz-ki, zabiorę się do roboty.Albo  dodał i zerwał sięna równe nogi  mogę zabrać to wszystko do domu.Przywiozę zapakowane prezenty przed twoim wy-jazdem do Chastlecombe. Oj! Usiądzże!  zirytowała się. Razem za-częliśmy i razem skończymy!Nie chciała zostać sama.Nick miał rację, nieprzywykła samotnie spędzać sobotnich wieczorów.Nie powiedziała mu wszystkiego.Wiele jej wieczo-rów wyglądało tak, jak je opisała.Ale nie wszystkie.Czasami jezdziła do Chastlecombe, by tam spotkaćsię z Julią.Innym znowu razem zabierała Emily naspacer lub zakupy.Ale tego Nickowi Seymourowipowiedzieć nie zamierzała.Wolała, by sądził, żekażdy sobotni wieczór upływał jej na zabawiei towarzyskich spotkaniach.232 Chciałabym! pomyślała.Uniosła głowę i napot-kała wzrok Nicka. Co tym razem?  spytała, mocno wiążąc złotąkokardę. Myślałem właśnie, jak bardzo zmieniłaś się odczasu, gdy widziałem cię ostatni raz. Od wczoraj, chcesz powiedzieć? Dobrze wy-szczotkowałam włosy.Niecierpliwie potrząsnął głową. Od czasu, kiedy Max i Julia się rozstali  u-ściślił. Oczywiście, że zmieniłam się.Po pierwszejestem trochę starsza. Popatrzyła mu prostow oczy. A doświadczenia mojej siostry z MaxemSeymourem jeszcze tylko przyspieszyły proces mo-jego dorastania. Czyżby przypadek Julii odstraszył cię od an-gażowania się w jakieś związki? To nie Julia.To Max.Nigdy nie pozwolę, byjakiś mężczyzna zrujnował mi życie w taki sposób. Uśmiechnęła się lekceważąco. Zapamiętaj todobrze, to jest moja dewiza.Zabawa i dobre towa-rzystwo, żadnych związków. Nie tęsknisz za małżeństwem i dziećmi? W dzisiejszych czasach jedno nie musi iśćw parze z drugim, Nicku.Lubię dzieci i chętniemiałabym swoje.Ale mąż nie jest do tego niezbędny.Nick pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki