[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pięknej Saint-Yves utkwił w głowie list królewskiego gwardzisty obiegający okolicę.Postanowiła sama udać się do Wersalu po informacje, rzucić się do nóg ministrom, o ile jejnarzeczony znajduje się w więzieniu (jak o tym przebąkiwano), i uzyskać dlań sprawiedliwość.Jakieś przeczucie szeptało jej, że na dworze niczego nie odmawiają ładnej dziewczynie; ale niewiedziała, jaką ceną trzeba to opłacać.Powziąwszy postanowienie nabiera otuchy, uspokaja się, nie czyni już afrontów swemupociesznemu zalotnikowi, mile przyjmuje wstrętnego delegata, czuli się do proboszcza, napełniadom weselem; następnie w dniu przeznaczonym na zaślubiny, o czwartej rano puszcza się pokryjomu w drogę, zagarnąwszy drobne upominki weselne i w ogóle, co mogła.Obmyśliławszystko, tak że była już przeszło o dziesięć mil, kiedy koło południa zajrzano do jej pokoju.Trudno opisać zdumienie i popłoch całego domu.Pytalski delegat zadał tego dnia więcej pytańniż zwykle przez cały tydzień; oblubieniec miał minę głupszą niż kiedykolwiek.Ksiądz de Saint-Yves, wściekły, postanowił pędzić za siostrą; delegat i jego syn namyślili się towarzyszyć mu:tak więc los zaniósł do Paryża prawie cały kanton Dolnej Bretanii.Piękna Saint-Yves domyślała się, że ją będą ścigali.Jechała konno; wypytywała zręczniekurierów, czy nie widzieli gdzie grubego proboszcza, olbrzymiego delegata i młodego dudka,jadących w stronę Paryża.Dowiedziawszy się trzeciego dnia, że są niedaleko, zabrała sięodmienną drogą i dzięki sprytowi i szczęściu zdołała dobić do Wersalu, gdy jej szukanobezskutecznie w Paryżu.Ale jak obrócić się w Wersalu? Młoda, piękna, bez oparcia, nieznana, zagrożona na każdymkroku, jak mogła szukać królewskiego gwardzisty? Wpadło jej na myśl, aby się zwrócić dojezuity pośledniej klasy: istnieją bowiem jezuici dla wszelkich stanów.Jak Bóg, powiadają, dałrozmaitą strawę rozmaitym rodzajom zwierząt, tak dał królowi spowiednika, którego wszyscyłowcy beneficjów nazywali głową gallikańskiego kościoła ; następnie szli spowiednicyksiężniczek; ministrowie nie mieli spowiedników: nie byli tak głupi! Byli też jezuici dla32pospólstwa, a zwłaszcza jezuici dla pokojówek, przez które zyskiwało się sekrety ich pań: wcalenie lada jakie zadanie.Piękna Saint-Yves zwróciła się do jednego z takich: zwał się ojcem DoWszystkiego.Wyspowiadała się przed nim, zwierzyła mu swoje przygody i niebezpieczeństwa izaklęła go, aby ją umieścił u jakiej pobożnej damy, gdzie by była bezpieczna od pokus.Ojciec Do Wszystkiego umieścił ją u żony jednego z urzędników dworskiego stołu, jednej zeswych najgorliwszych penitentek.Od pierwszej chwili panna de Saint-Yves postarała się zyskaćsympatię tej kobiety; dopytywała się o gwardzistę Bretończyka i ściągnęła go do siebie.Dowiedziawszy się, że ukochanego jej uwięziono tuż po rozmowie z sekretarzem ministra, pędzido biura sekretarza.Widok pięknej buzi ułagodził urzędnika; trzeba przyznać, że Bóg stworzyłkobiety jedynie po to, aby obłaskawiały mężczyzn.Gryzipiórek, zdjęty czułością, wyznał jej wszystko. Narzeczony pani jest w Bastylii blisko od roku i gdyby nie pani, spędziłby tam zapewne całeżycie.Tkliwa Saint-Yves zemdlała.Skoro odzyskała zmysły, gryzipiórek ciągnął dalej: Jestem bezsilny, gdy chodzi o to, aby komu pomóc; cała moja władza ogranicza się do tego,że mogę zaszkodzić od czasu do czasu.Wierzaj mi, udaj się do pana de Saint-Pouange, który mawszystko w ręku, jako krewniak i ulubieniec jego dostojności pana de Louvois.Ten minister madwie dusze: jedną jest pan de Saint-Pouange, drugą pani du Fresnoi, ale jej nie ma obecnie wWersalu.Nie pozostaje ci nic, jak tylko próbować go wzruszyć i uzyskać jego pomoc.Piękna Saint-Yves, wahająca się między odrobiną radości a dotkliwym bólem, między wątłąnadzieją, a smutnymi obawami, ścigana przez brata, przejęta miłością, ocierając łzy i lejąc je nanowo, drżąca, osłabiona i zbierająca siły, pobiegła szybko do pana de Saint-Pouange.33XIVPOSTPY INTELIGENCJI PROSTACZKAProstaczek robił szybkie postępy w naukach, a zwłaszcza w nauce o człowieku.Przyczynąjego szybkiego rozwoju było prawie na równi z wrodzoną bystrością umysłu -jego dzikiewychowanie.Nie nauczywszy się niczego w dzieciństwie, nie miał przesądów: pojęcie jego, niewykrzywione żadnym błędem, zachowało całą prostotę.Widział rzeczy takimi, jakimi są;podczas gdy poglądy wszczepione za młodu każą nam je widzieć całe życie takimi, jakimi nie są. Twoi prześladowcy to łotry mówił do swego przyjaciela Gordona. %7łal mi cię, żecierpisz, ale żal mi cię także, że jesteś jansenistą, wszelka sekta wydaje mi się sztandarem błędu.Powiedz mi, czy istnieją sekty w geometrii? Nie, drogie dziecko rzekł dobry Gordon wzdychając wszyscy są w zgodzie co doprawdy, kiedy jest dowiedziona; aż nazbyt różnią się natomiast co do prawd ciemnych. Powiedz: co do faktów ciemnych.Gdyby istniała jedna jedyna prawda pod stosemprzetrząsanych od tylu wieków argumentów, odkryto by ją z pewnością i świat byłby zgodnybodaj co do jednego punktu.Gdyby ta prawda była tak potrzebna, jak słońce jest potrzebneziemi, błyszczałaby jak ono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Voltaire Lettres philosophiques
- Voltaire Candide
- Moore Margaret Wojownik 08 Serce i honor
- Webb Peggy Sobotnie poranki
- Mitnick Kevin Sztuka Podstepu (2)
- Binchy Maeve Noce deszczu i gwiazd
- Mercedes Lackey A Ghost of a Chance
- John McMurtry The Cancer Stage of Capitalism (1999)
- Piotr Chmielowski Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego
- Zagubiona tozsamosc Margolin Phillip M
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- onlinekredyt.xlx.pl