[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiłem cię odesłać razem z temipanienkami.Fletcher będzie wam towarzyszył.Zawołayze dziewczęta nim szatan nie opanuie mnie, albo którego zmoich.Oddasz list móy do rady mnieyskiey, poprzesz go całą twoią wymową i oświadczysz im bez ogródki, że ieśliwłos spadnie z głowy Klewelanda, to narobią sobie licha.Ochłonąwszy z trwogi ix niespodziewaną Jacka przemową, Halcro pobiegł przeskakuiac po dwa na raz stopnie,zapukał do drzwi izby, i w silnem poruszenia zaledwie mógł dwóm siostrom opowiedzieć, co się stało.Radość tychbiednych dziewcząt była lak wielka, iak niespodziewana.Okryły się na prędce płaszczykami, a dowiedziawszy się, żełódz iuż była na morzu, spieszyły aby nań wstąpić.lecz z wielkiem przerażeniem usłyszały, że oj ciec ma zostać wokrecie korsarzów. My zostaniemy z nim! zawołała Minna, jakiekolwiek czeka nas niebezpieczeństwo, może mu będziemy pomocnechoćby na iednę chwilę.Chcemy z nim żyć i umierać, Więcey.mu będziemy pomocne, rzekła Branda, ktora lepiey niż siostra poymowała niebezpieczne to położenie,starając się wymódz na urzędnikach Kirkwallu, aby zadosyć uczynili żądaniom tych Panów. To mi dziewczyna! zawołał Bunce, mówi iak anioł piękności i rozumu.Spieszcie teraz, spieszcie, bo niech mnieBóg skarze, iestem iak na szpilkach.Nie mówcie ani słowa, bo ia sam możebym was nie puścił. Płyńcie na miłość Boga moie drogie dziatki, zaklinał Magnus, iestem w ręku Opatrzności, a skoro odpłyniecie, niebędę iuz miał tey obawy, zawsze będę myślał i powiem póki życia, że ten dobry chłopiec godzien iest innegopowołania.Płyńcie, płyńcie natychmiast! powtórzył, gdyż ociągały się z tym bolesnym dla siebie rozdziałem. %7ładnych pożegnalnych całusów; zawołał Bunce, bo na honor, i mnie do nich wezmie pokusa.Prędko, prędko nałódz! ale ieszcze chwilka.To rzekłszy wziął na stronę trzech ieńców, którym przywracał wolność. Fletcher: odezwałsię do nich: odpowie mi za swych podwładnych, i bezpiecznie wystąpicie na brzeg; lecz kto mi odpowie za Fletchera?ieden do tego mam śro dek, to iest ofiarować Panu Klaudyuszowi Halcro tę małą obronę.Dał mu dwururny pistulet zapewniając, ze nabity był kulami.Minna na widok drżącey ręki barda, który go brat znieśmiałością:  Day mi go Panie, rzekła do Bunca wyrywaiąc mu pistolet, i bądz pewny, ze potrafię obronić siebie imoię siostrę. Brawo, brawo! klasnął Bunce oddawszy iey pistolot, tak właśnie mówi niewiasta, godna Klewelanda, królakorsarzów. Klewelanda! rzekła Minna: drugi raz imię iego tu słyszę, a więc go Pan znasz ? Czy ia go znam ? zawołał Bunce, któżby nie znał naydzielnieyszego i nayśmielszego bohatera, iaki kiedy stąpał popokładzie ? Jak on wyydzie z tego kłopotu, czego się spodziewam wkrótce, pochlebiam sobie, ze Pani odwiedzisz tenokręt i samowładnie panować będziesz nad wszystkiemi morzami po iakich żegluieiny.Ma tu Pani małego stróża, spodziewam się, ze potrafisz go użyć.Jeżeli Fletcher zle z Panią zechcepostąpić, to tylko pociągnąć palcem ten oto kawałek żelaza  oto tak  a ieżeli będzie uparty, to tylko położyć tupierwszy palec tey ładney rączki, przycisnąć z lekka, a stracę naylepszego w życiu towarzysza.A zresztą, ieżeliprzełamie moie rozkazy, zasłuży na śmierć.No, teraz do łodzi. Ale ieszcze chwilka.Całus od każdey, dla miłościKlewelanda.Brenda śmiertelnym uderzona przestrachem nie śmiała mu odmówić tey grzeczności, lecz Minna cofajc się z twarząpogardliwą, podała mu rękę.Bunce zaczął się śmiać, i pocałował z teatralną miną piękną rękę, którą mu w zamian zausta ofiarowała.Nakoniec obie siostry z Klaudyuszem wstąpiły do łodzi, nad którą Fletcher był przełożony, i odpłynęłynatychmiast.Bunce został na pokładzie, i mówił sam do siebie w ten sposób, iakby dawnem ieszcze trudnił się rzemiosłem.Gdyby kto powiedział o tem w PortRoyal; ' albo na wyspie Opatrzności, albo w małym Goawe, coby o mniepomyślano ? że jestem rura, gbur, osioł.Cóż robić? niech tak będzie.Dość iuż nabroiłem w życiu: nie ma co o temmyśleć, mogę zrobić dobry uczynek choćby dla samey osobliwości.To ranie godzi ze mną samym.Obróciwszy siępotem do Magnusa; a dalibóg ! zawołał: iakież to masz anioły, twoie córki ? starsza zrobiłaby maiątek na teatrzelondyńskim.Cóż to za postawa, kiedy brała w rękę pistolet! niech mnie Bóg skarze od oklasków muryby się popadały.Jakąby grać mogła Rozolanę! (gdyż Bunce w swych mowach, iak Tomasz Cecial kmotr Szansza, chwytał, iakie mu namyśl przyszło energiczne słowo, nie wchodząc w to czy właściwie; czy nie) Dałbym caly móy udział z naypierwszey naszey zdobyczy, byłem ia słyszeć mógł deklamuiącą:Oddal się! precz! tu zagrzmi wnet uragan czarny,Bo cię mściwe me tchnienie w proch rozsypie mamy,Oddal się, przy mym gniewie czemże twe szaleństwo ?A potem tę nimfę drżącą, tak boiazliwą i słodką, chciałbym słyszeć, iakby oddala ten kawałek.On tak mile niezmienną poprzysięga siałosć,Tak umie łęczyc miłość, szacunek i śmiałość,%7łe gdy nawet uwodzi, wskazuie ci niebo,Jakąbyśmy pyszną odegrali sztukę! Osioł byłem, zera przed ich odjazdem o niey nie pomyślał.Ja Alexander,Klaudyusz Halcro Lizymach, a móy stary zakładnik godnieby grał Klitusa.Byłem głupi, żem o tem nie pomyślał.Wiele rzeczy w tem uniesieniu nie, podobałoby się Udallerowi, lecz nie uważał na nie.Oczyma, a potem perspektywąścigał obie córki w żegludze.Widział ie, iak wysiadały z Klaudyuszem HalcroI innym człowiekiem, zapewne Fletcherem; iak potem wchodziły na wzgórek zmierzaiąc ku Kirkwallowi i uważałnawet, że Min na iak gdyby na nią włożono obowiązek czuwania nad powszechnem bezpieczeństwem, szła naprzód wpewney odległości, ostrożna na wszelkie napadnięcie i gotowa do obrony w każdey przygodzie.Nakoniec, kiedy iużtracił ie z oczu, miał przyjemność widzieć, iak się zatrzymały, i po chwili zapewne pożegnania, korsarz odłączywszysię od nich, wracał do brzegu, Gorące więc składaiąc dziękczynienia naywyzszey istność, że go uwolniła odnaysroższych niespokoyności, iakich tylko sam oyciec doświadczać może, zacny Udaller od tey chwili czekał zpoddaniem się przygotowanego dla siebie losu.* * *ROZDZIAA VII.Wdzieray się na skał stromych nie dostępne szczyty, Zgłąb dno morza, ulatay pod niebios błękity.Skryy się w grobówotchłanie, wszystko próżnem będzie, Bo miłość dryg tysiącem doścignie cię wszędzie.Dawne poema.Widok małego siły zbroyney oddziału, który Fletcher postrzegł w pewney odległości od strony Kirkwallu, zmusił goodłączyć się od Klaudyusza i dwóch panien [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki