X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.,troskliwie hodował.Nie wiedział tylko o jednym  nie wiedział nic o Zorżu, o jego zdolnościachprzewidywania zdarzeń.Nie wiedział z całą pewnością, bo zapytany o to w minucie, awłaściwie sekundzie śmierci, wyraził gasnącym wzrokiem zdziwienie.To się cenzorowinie zgadzało; o jedną niewiadomą za wiele w równaniu jego życia.Zona cenzora  rzecz jasna  nie spała, ale nie była to jej wina.Przywitała go z kapciami w dłoniach, tą samą co zawsze banalną formułką.Ale i zato nie mógł jej winić.Była piękna jak dzieło sztuki i tyleż miała w sobie życia.Choć odpowiedzialność zataki stan rzeczy nie była po jej stronie.Gdy przytknął pieczątkę do jej czoła, zdawało mu się, że coś czuje.Tkliwość?Lecz kiedy kolapsowała i w nim wszelkie uczucia zapadły się gdzieś bardzogłęboko.Stopniowo zatarł większość śladów  pielęgniarza aresztowano za współudział wakcie Kreacji; wkrótce zresztą został pensjonariuszem w byłym miejscu pracy.Nigdy więcej nie odwiedził Zorża, choć co jakiś czas troskliwie dowiadywał się ojego zdrowie  jakby miało ono znaczenie dla ciągłości świata.I jeszcze jedno.Kiedy po raz ostatni, tuż po akcji zatrzymania pielęgniarza,opuszczał mury Sanatorium Pod Klepsydrą, znów przystanął przed drzwiamiZmiertelni.Powróciło poczucie deja vu, myśl prześladowcza, że już tam kiedyś był. Wiedział, że to niemożliwe.Stamtąd przecież się nie wraca. �smy dzieńW tym kraju nieprędko będzie dobrze.Wszyscy czekaliśmy na dzień, któryjeszcze nie nadszedł.I nie nadejdzieprędko.Jest poza tygodniem, pozamiesiącem i rokiem.Trzeba czekać.A najważniejsze: trzeba żyć mądrze,o wiele mądrzej niż się żyło dotychczas.Nie dać się oszukać, walczyć, bronić sięprzed świństwem.M.Hłasko, �smy dzień tygodniaW roku 2136 misja statku kosmicznego Mayflower 1zakończyła się pełnym sukcesem: założono pierwszą whistorii ludzkości kolonię pozaziemską, którą nazwano- oczywiście - Nową Ziemią.Podobnych misji miałobyć więcej; pierwszym kolonistom jednak nigdy nieudało się ustalić, czy kiedykolwiek do nich doszło.Zpowodu znacznych odległości jakakolwiekkomunikacja z Ziemią była niemożliwa.Dzieńlądowania na Nowej Ziemi ustanowiono DniemPrzybycia i miał on odtąd funkcjonować wkalendarzach jako ósmy dzień tygodnia.Jak wiadomo,doba na Nowej Ziemi trwa około 2112 minut, czylinieco ponad 35 standardowych godzin.Postanowionojednak, że doba nowoziemska trwać będzie 24 godziny,co oznaczało, że każda godzina to mniej więcej 88standardowych minut.Historia Nowej Ziemi w zarysie, wyjątek ze wstępu dodrugiego wydania autorstwa J.P.Asha+Pułkownik John Stith pokonywał długi korytarz, rozjaśniany  w ramachenergetycznych oszczędności  stopniowo i wprost proporcjonalnie do pokonywanejprzez człowieka przestrzeni.Stith czuł, jakby dyskretne światło deptało mu po piętach.Z pewnej perspektywy musiał wyglądać jak jądro pęcherza światłości pełgającego przezczarne korytarze. Kontrola głosu  zatrzymał go w pół kroku głos dochodzący zewsząd, czyliznikąd.Pułkownik żachnął się  to już czwarta kontrola, odkąd zjawił się  na pilnewezwanie  w masywnym budynku służącym za siedzibę Siłom Bezpieczeństwa Plymouth.Jakby delikwent mógł się zmienić między kolejnymi kontrolami w innegoczłowieka.Z irytacją intonował onomatopeje, które kontroler mógłby uznać zawulgarne, gdyby dysponował akurat świadomością. Dziękuję. Nie dysponował.Stith mógł przemieszczać się dalej.Do tej pory nie spotkał żadnego człowieka.Nic.Tylko puste korytarze.Myślał o tym, co mogło skłonić bezpiekę do gwałtownego ściągania go z prowincji?Do czego mógł im być potrzebny emerytowany pułkownik SP? Chyba się domyślał.Zaklął pod nosem.Kiedyś zajmował się seryjnymi mordercami.Nie było ich wielu bezstresowa architektura kolonii robiła swoje, tak przynajmniej utrzymywalipsycholodzy społeczni.Stith im nie ufał  morderców mało, bo ludzi niewielu.Statystyka.W każdym razie, pułkownik uchodził za fachowca.Nieco na wyrost, co tudużo gadać.Wyrosła przed nim sylwetka człowieka, tak nagle, jakby wyodrębniła się z cienia.Delikatny blask oszczędnie sączący się ze ścian nie postępował za tą postacią  widaćposiadała inny status niż pułkownik.Decydowała o intensywności światła.Miała tuwolną wolę. Pułkownik Stith, jak mniemam?  w jego (bo okazał się mężczyzną) głosie niebyło niepewności.Nie mniemał.Wysoki mężczyzna, chorobliwie blady, jakby jego skóra obcowała wyłącznie ztutejszym oszczędnym blaskiem.Miał na sobie wdzianko z futer pustynnych królików,co świadczyło o jego zamożności.Albo też o sporym draństwie właściciela.Choć to sięwłaściwie nie wykluczało.Stith go nie znał, a wydawało mu się, że zna wszystkich wbranży. Jesteśmy niemal w komplecie.Nazywam się Janidis.Ale może pan do mniemówić po imieniu.Nie podał go jednak.Pułkownik docenił dowcip. Kiedy usłyszę jakieś wyjaśnienia?  zapytał. Za chwilę, pułkowniku.Proszę za mną.Pęcherz światła nieco się rozszerzył, by objąć ich obu.Po jakimś czasie ściana polewej stronie korytarza zdezintegrowała się w dramatycznym geście.Znalezli się w dośćobszernym, jak na standardy Służby Bezpieczeństwa, pomieszczeniu.Półmrok tupanujący należał do łagodnych, wytężając wzrok, można było odróżnić szczegóły.Przycentralnie położonym stole w kształcie półksiężyca zasiadało pięciu mężczyzn, z tegogrona Stith znał dwóch.Na widok naczelnego dowódcy Sił Porządkowych, generałaMladko Radaka, prawie że wyprężył się odruchowo w postawie zasadniczej.Tymczasem ściana za jego plecami niechętnie, jakby z ociąganiem zmartwychwstała iodcięła zgromadzonych od świata.W sumie było ich siedmiu.Szczęśliwa liczba.Ale jedno zmiejsc stało puste. Witaj, George.Jest i pan pułkownik.Siadajcie, panowie.Zaczynamy  odezwał się Radak ciężkim głosem.W ogóle wszystko było w nim ciężkie i masywne, jakbygrawitacja planety uwzięła się akurat na niego.Stith obserwował go bez przyjemności była to jedna z tych twarzy, o których miał nadzieję zapomnieć na zasłużonejemeryturze. Inspektorze Marinelli, proszę o krótkie podsumowanie.Pułkownik zajął miejsce między dwoma nieznajomymi.Trzecim był bardzo młody ibardzo zadbany mężczyzna.Każdy szczegół jego twarzy wydawał się w jakiś osobliwysposób miękki.Ale skomponowana z miękkich szczegółów całość wyglądała Stithowina dziwnie twardą. Makaron Marinelli podniósł się sprężyście.Gdyby Stith go nie znał, pomyślałby,że wydatkuje energię życiową z niepotrzebną rozrzutnością.Przez lewy policzek Makarona biegła nieregularna blizna odcinająca się zdecydowanym votum separatumod śniadej skóry.Pamiątka po spotkaniu zBillym  Scyzorykiem Snac-kiem, którypotem znikim nigdy już się nie spotkał. Chodzi o morderstwo, panowie  zaczął Marinelli. Jedno morderstwo?  Stith zaakcentował liczebnik. Będzie więcej, Stith  Marinelli zmiął nazwisko pułkownika zniesmakiem i Stithprzypomniał sobie, że tak właściwie to się nie lubili. Mord został dokonany bliskosiedem godzin temu.Szybko działają, przemknęło przez myśl pułkownikowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki



     

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.