[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jako środek uniknięcia tego gada,który nazywany sercem ludzkim, rekomenduje metodę:  umrzeć.zasnąć Inny badacz, nie-równie zdolniejszy od królewicza Danii, Napoleon pierwszy, znał po królewsku stado ludzkiei zaczął je gnać żelaznym kańczugiem według swojej woli. IJ.Czy to aby nie są jakie paradoksy?. To ci się tylko tak widzi, że paradoksy.Wezmy, proszę cię, takie tylko zjawisko, jakludzką namiętność do pieniędzy.Czegóż to dla nich człowiek nie poświęci? Wskaż mi tęświętość, tę cnotę, to prawo.Przedstawię ci zresztą jeden kawał, który całą rzecz wytłuma-czy.Był tu, może pamiętasz, na szosie warszawskiej farbiarz, stary Miller z Niemców, z Cze-chów, czy z jakiś tam diabłów, dość, że miał gruby kapitał.Siedział tu nad rzeczką całe życiew swej nędznej budzie, gołymi kolanami świecił, a grosz do grosza ciułał.No, uważasz, bra-cie, sztyrbnął ten Miller.Testamentu żadnego, familii jak na lekarstwo, a w samym tylkobanku warszawskim leżało gotiu osiemdziesiąt tysięcy rubli.Cóż się nie robi.Mamy tu wmieście rozmaite rybki, między innymi jest pewien pokątny doradca, istny geniusz, pan Koł-packi Hilary.Już go sądy wielokrotnie prosiły siedzieć, ale to nic.Busines precz robi.PanHilary, pan Siapsia Kirszenbaum, oraz pan Nuchym Poniedziałek zeszli się skromnie w han-delku Gwazdzickiego, ucięli małą radę  i cicho, sza.Zaraz następnego dnia zjawił się kuzynnieboszczyka Millera, urzędniczek, czy kolejarz.Skądś, bestyjka, wylazł z Pabianic, czy zAodzi, słowem  ukazał się w żałobie.Przyjechał z wielkim płaczem oglądać jedyne pamiątkipo stryjaszku.Towarzyszyli mu w tej smutnej procesji dwaj panowie izraelici.Mecenas Hila-ry wcale się nie ukazywał.W stancyjce nieboszczyka stryja było trochę obskurnych gratów:łóżko żelazne, siennik, stoliczek.Bystrooki radca Kirszenbaum zaczął pilnie szukać testa-mentu i, wyobraz sobie znalazł.Leżał testament, jak byk, w szufladce, między zardzewiałymigwozdziami, testament pisany po niemiecku, w którym stryj Miller caluteńki majątek przeka-zuje bratankowi Millerowi z Pabianic, czy z Aodzi.Ano  wszyscy czterej się ogromnie ucie-szyli.Pan Kołpacki urżnął się przy tej okazji z radości i wyciął pięścią w brzuch samegoGwiezdzickiego.Jazda do sądu, do formalnego stwierdzenia aktu! Wszystko zostało zała-twione, jak się patrzy i młody kuzynek podniósł pieniądze, gdzie tylko jakie były.Zebrało musię w kieszeni, uważasz, około stu tysięcy rubli.Ale cóż się wtedy nie okazuje! MecenasKołpacki otrzymał nagły list z Wrocławia, czy skądś tam, że w takim a takim punkcie prze-29 mieszkuje rodzona żona z dziećmi papy Millera.Ta żona grozi, że testament musi być unie-ważniony, że jej się wszystko należy.Pędzi, uważasz, mecenas Kołpacki do młodego Millera,który już był we właściwy sposób napoczął grajberów i przedstawia mu całą sytuację.Młodyi lekkomyślny spadkobierca traci przytomność.Wtedy mecenas podejmuje się zamazać spra-wę, babę uciszyć, otumanić jej głowę wykrętami prawnymi, wyłgać słowem urzędowy aktzrzeczenia się całej schedy.Ile? Prosta rzecz, jakieś piętnaście tysięcy rubli.Lekkomyślnymłodzieniec w strachu o całość sypie fajgle na stół, pan Kołpacki zgarnia ją w kabzę i grzminiby do Monachium, czy do Wrocławia. Szybkim sposobem zrobił pieniąch.Co?. Nieobecność Kołpackiego trwała kilka miesięcy.Wówczas rozmaici krewni farbiarzazaczęli szturmować listami do panów Siapsi Kirszenbauma i Nuchyma Poniedziałka, którzyze swej strony musieli na gwałt uciszać tych niebezpiecznych krewniaków funduszami spad-kobiercy.W trakcie tego wraca z za granicy główny mecenas i oświadcza, że baba nie zgo-dziła się na żadne ustępstwo, że jedzie do Ażawca z grozbami wdrożenia procesu.Z piętnastutysięcy rubli nie została ani złamana kopiejka.Wtedy także wszyscy trzej mecenasi zaczęlistraszyć ogłupiałego Millera szeptaniem, że testament rzeczywiście jest niepewny i że lepiejby chyba było zawczasu bryknąć w jakie miejsce.W istocie też wszyscy czterej puścili się doAustrii.W Wiedniu. Zlicznie.ale to wszystko miało czegoś dowodzić?. To wszystko i następne wysoce ciekawe perypetie aż do przymknięcia trzech inspicjen-tów i prośby o długie siedzenie  znakomicie pokazuje, że nasz świat łżawiecki składa sięmutatis mutandis z takich oto Millerów, Kirszenbaumów, Kołpackich.Marzyć, że się tchniew te instynktowne ruchy ślepego żywiołu ludzkiego jakąś ideę, znaczyłoby, według mnie,tyle, co dmuchać na morze z zamiarem powstrzymania jego przypływu.A czyż my sami niestanowimy jego kropel? Czy nie tak samo rozwalamy obcasikami fizjonomię naszych bliznichw gonitwie za pieniędzmi, ażeby mieć możność pielęgnowania pewnych cnót, niby kwiatówcywilizacji?  Mów że, nie mam słuszności? W społeczeństwie dzisiejszym trzeba przedewszystkim i koniecznie mieć na to, żeby można być uczciwym, nieskazitelnym, kultywowaćhonor  podobnie jak trzeba mieć fundusze na kolekcjonowanie numizmatyki, sztychów czymalowideł.Jeden z młodszych kandydatów do posad sądowych ujął nawet to zjawisko w afo-ryzm bardzo, moim zdaniem, udatny.Rzekł mianowicie, że szlachetność myślenia i postępo-wania znajduje się w prostej zależności od dochodów. Z młodych mówisz? To widzę, skłonność do ścisłych definicji ogromnie się krzewiwśród młodzieży, wstępującej w życie!. Mniejsza o ironię, bo tu, braciszku, idzie właśnie o to, czego chciałem.Kto nie korzystaz czasu, żeby w chwili szczęśliwej chwycić garścią majątek, ten nie należy do szeregu ludzirozumnych, a eo ipso godnych uwagi.Tak jest zbudowane nasze życie. Dlatego niby, że orzekł kandydat do posad sądowych? Nie! Dlatego, że właśnie życie mówi to samo.Nic nie pomogą twoje ironiczne uśmiechy.Chcesz mi dowieść, że ja jestem mało wart dlatego, że zębami i pazurami gromadzę majątek.Ty mi teraz wytłumacz, objaśnij mi, jaką korzyść przyniosła światu śmierć Laskońca!Raduski spojrzał na niego dzikimi oczyma i wstał ze swego miejsca, mówiąc: Nic ci już nie będę tłumaczył, gdyż wychodzę.Przeproś żonę i tego. Ale słuchajno, fujaro, może ja ci zrobiłem przykrość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki