[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym jej obawy były prawi szable różnej wielkości.Zdawała sobie sprawę z tego, że Iandopodobnie wynikiem zmęczenia i faktu, że osiągnęła wreszciestał nadal przy drzwiach wejściowych z rękoma skrzyżowanycel podróży.Przywołując najbardziej promienny uśmiech, po-mi na piersi.Wiedziała, że podobnie jak ona, nie czuł się tuszła śmiało przed siebie.komfortowo.W drzwiach stanęła oko w oko z nowo poznaną kuzynką.Z bocznego korytarza po prawej stronie dobiegł ich odgłos- Jestem córką Isobel.kroków i nagle pojawił się przed nimi krępy służący.Miał- Czyli wreszcie wróciłaś do domu, tak? - spytała kuzynka,łysinę i jedyne włosy, jakie mu pozostały, tworzyły dwie kępkia na jej ustach pojawił się uśmiech, który nie odbił się w ogólenad uszami.Ogromny nos dominował na jego twarzy.w jej wprawiającym w zakłopotanie spojrzeniu.- Och, panna Davidson.Nie słyszałem, kiedy pani wróciła.- Tak sądzę.- Miał tak dziwny akcent, że Lyssa z trudem go rozumiała.Przez chwilę kuzynka mierzyła Lyssę od stóp do głów. - Birdy, powiedz Ramseyowi, że mamy gości i może niech - Może zechce pan usiąść, panie Campion? - zaproponowakucharz przygotuje dla nich tacę z przekąskami.Przebyli bar ła Anice, poklepując wolne miejsce obok siebie.dzo długą drogę.- Dziękuję, dobrze mi tutaj - odparł z szacunkiem zostającSłużący przyjrzał się Lyssie i Ianowi w sposób nader zuch w przejściu między pokojem a korytarzem.Lyssa zwróciławały, co Lyssa uznała za niewłaściwe zachowanie.Odwzajem uwagę na to, że podkreślił swój irlandzki akcent i nie rozumiała,niła mu więc spojrzenie, na co Birdy spuścił wzrok.czemu to zrobił.- Tak jest, madame - powiedział, kłaniając się i zniknął Anice przeniosła wzrok na Lyssę.w korytarzu, z którego się wcześniej wyłonił.- To Irlandczyk.- Przejdzmy zatem do pokoju gościnnego - zaproponowała - Tak.Z Dublina.Anice i, nie czekając na nich, weszła do pomieszczenia z bronią Kuzynka rzuciła Ianowi powłóczyste spojrzenie.na ścianach.- Zawsze podobali mi się Irlandczycy - stwierdziła.Lyssa spojrzała na Iana.Mięśnie drgały mu na szczęce, co Lyssa wypuściła powoli powietrze, zaskoczona tak otwartądowodziło, że jest bardzo czujny.Nie czuła się tu dobrze.zmysłowością kuzynki, Ian się nie poruszył, nie drgnął muW domu panował chłód jak w jaskini.Zastanawiała się, czy żaden mięsień.Za to Anice uśmiechnęła się szeroko.kiedykolwiek otwierano tu okna, żeby wpuścić powiew świeże Na szczęście dla Lyssy pojawił się Ramsey Davidson, jejgo powietrza.Panująca tutaj atmosfera przyprawiała ją o gęsią kuzyn, który tym samym zmienił tok rozmowy.skórkę.Był średniej budowy ciała, miał szczupłą twarz i zrośnięteAnice usiadła na jednej z dwóch wielkich skórzanych sof, brwi.Lyssa i Anice miały jasną cerę i włosy, on był ichktóre stały zwrócone do siebie na środku pokoju.Naprzeciwko całkowitym przeciwieństwem.Czarnowłosy, ciemnooki ubramarmurowego kominka stały też, tyłem do reszty pokoju, dwa ny był na czarno.Nawet jego uśmiech był jakiś ciemny.duże skórzane fotele.Wskazała Lyssie, żeby usiadła na drugiej - Kuzynko - powiedział, wyciągając do niej rękę na powitasofie, po czym spojrzała wyczekująco na Iana.nie.Lyssa wstała i podała mu dłoń, a on szarmancko złożył na- Nie przedstawiłaś mi swojego towarzysza, kuzyneczko.niej pocałunek.- Witamy w Amleth Hall.Poufałość tego zdrobienia nieprzyjemnie uderzyła Lyssę.- Szczerze doceniam pańską gościnność, sir - odparła- To pan Ian Campion z Londynu - powiedziała.- Jest Lyssa.moim.- zawahała się.Jak powinna go przedstawić, żeby nie - Sir? - zaśmiał się.- Jesteśmy kuzynami.Jestem twoimwywrzeć złego wrażenia na swoich nowych krewnych? dalszym krewnym.Mój ojciec to Osgood Davidson.- Opiekunem - wtrącił gładko Ian.- To prawdziwa przyjemność wreszcie was poznać - powie- Opiekunem? - Anice spojrzała na niego badawczo.- Jes działa z szacunkiem Lyssa.tem pewna, że czułaś się bezpieczna przy boku tak rosłego Ramsey spojrzał na Iana.mężczyzny - powiedziała chytrze, tonem który zabrzmiałby - To jej opiekun - wyjaśniła Anice.- Pan Campion jestwłaściwie w ustach wdowy Potter.Irlandczykiem.- Tak, zapewniał mi bezpieczeństwo - potwierdziła Lyssa - Hmm, Irlandczykiem.- powtórzył Ramsey, jakby niesztywno.dotarło do niego od razu znaczenie tych słów.Całą uwagę mama zachorowała.Rumieńce na jej twarzy były wyraznieskupiał na Lyssie, która poczuła, że się czerwieni pod wpływemsztuczne.jego spojrzenia.- Mamy jeden obraz, którego namalowanie zlecił naszDo pokoju wszedł Birdy, niosąc tacę z herbatnikami i czajdziadek - powiedział Ramsey.- Chciał mieć taki portret, żebyniczkiem, z którego dzióbka wydobywała się para, i postawiłmóc wszem i wobec chwalić się klejnotami, jakie miał dowszystko na stoliku obok Anice.zaoferowania ród Davidsonów.Przyznaję, że ten obraz to- Może filiżankę herbaty? - zaproponowała Anice.dzieło sztuki.Z tego, co mówią, Isobel otrzymała pięć propo- Z chęcią - odparła Lyssa, siadając z powrotem na sofie.zycji małżeństwa złożonych na podstawie obejrzenia samegoRamsey zajął miejsce obok Anice, i założył nogę na nogę,portretu.a ramiona rozpostarł szeroko na oparciu.Lyssa czuła, że obser- Nie znałam tej historii - powiedziała Lyssa.wuje każdy jej ruch.Ian zbliżył się i stanął za nią, a AniceRamsey nachylił się ku niej.obsłużyła ich oboje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki