[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie możesz wygrać lub przegrać.W tej grze, którą jest życie, jeden ruch może wszystko zmienić.Jedna pochopna, nierozważna decyzja.W pewnym momencie swojej gry każdy wybierze nową ścieżkę,podejmie ryzyko, co będzie miało konsekwencje.*** To nie do wiary! Gdzie w tym domu jest kawa?! Rebeka! Za coja płacę tej kobiecie?! Za obijanie się w pracy? Medison weszła do kuchni właśnie w momencie, gdy mocnozatrzaśnięte przez Daniela drzwiczki szafki z hukiem spadły na blat. Carpen! Nie plącz mi się pod nogami, ty. Danielwymachiwał jakimiś papierami. Mieszkam w tym domu od zaledwie kilku miesięcy i wiemgdzie jest kawa, a ty spędziłeś tu całe swoje życie i nawet nie umiesznormalnie zamknąć szafki?  Medison podeszła do jednej z szafek,wzięła pudełko z kawą i podała je Danielowi. Proszę. Dziękuję  odparł rozjuszony Daniel. Rebeka! A Rebeka jest w mieście. Szwenda się po mieście w godzinach pracy? Zawiadom ją, żeobetnę jej pensję..I kupuje składniki, żeby zrobić coś na obiad, bo twojaulubienica Olivia..Ty się nie czepiaj Olivii, to jest lojalna. Nie sprawdziła nawet, czy coś zostało w lodówce, która jakwidzisz  Medison otworzyła drzwiczki lodówki  świeci pustkami.Inie waż się mi przerywać.Daniela wręcz zamurowało.Przez chwilę stał z pudełkiem kawyw ręku z szeroko otwartymi oczami i ustami. Czy mi się zdawało, Carpen, czy ty mi rozkazujesz? I coś siętaka nerwowa zrobiła?  zapytał, gdy już odzyskał głos.Medison westchnęła.Rzeczywiście, ostatnio była bardzonerwowa, chociaż od wizyty Michaela i Ronalda Starka oraz ichtajemniczej (i mrożącej krew w żyłach) rozmowy nic się nie wydarzyło.Tylko kolejne zarwane noce dawały o sobie znać ciemnymicieniami pod jej oczami.Co dziwne, na twarzy Daniela równieżwidniały pamiątki po nieprzespanych nocach.Czyżby tak bardzopochłonęły go interesy? A może plan, który szykowali pan Stark iMichael? Czyżby Daniel brał w nim udział?Hektor jest czasami zbyt pewny siebie.A zrozum, że trzy to już zadużo.Kolejne dwa.Nie miała pojęcia, kim jest Hektor.Ale wiedziała, o co chodzi.Ibała się nawet o tym myśleć. Ty też jesteś nerwowy  odpowiedziała, odganiając od siebienatrętne myśli. Ja to ja  odparł. Mam swoje powody.Medison prychnęła. A kto ich nie ma?  spytała. Nie sądzę, aby coś tak prostego jak ty miało swoje powody.Uciebie zdenerwowanie bierze się chyba z powietrza. Wiesz, co  Medison znowu mu przerwała.To zaczynało byćnawet zabawne  kłócimy się ze sobą nie jak para wrogów, a jak staremałżeństwo. Cóż, Medison, jakbyś nie zauważyła, jesteśmy małżeństwem.Od kilku miesięcy.O takich rzeczach warto wiedzieć  zakpił. Mniejsza o to.Aadne małżeństwo.Wychodzę do miasta.Daniel natychmiast zareagował: Nigdzie nie wychodzisz, Carpen  w tonie jego głosu czaiła sięukryta grozba. Medison westchnęła.Odwróciła się w jego stronę ze znudzonąminą.W środku jednak zżerała ją ciekawość i lekko stłumiona przeznią złość.Nie dała jednak niczego po sobie poznać.Zapytała tonemgodnym swojej miny: Bo co? Bo pstro  Daniel prychnął. Masz słabą pamięć.Niewyjdziesz z domu.Przynajmniej nie teraz. Założysz się?  spytała.Daniel wolno podszedł do kuchennych drzwi i oparł się o nie,tym samym uniemożliwiając jej wyjście z pomieszczenia. Jestem w tym mistrzem.Więc o co tym razem będzie siętoczyła gra? Ty mi powiedz  odpowiedziała Medison.Daniel mrugnął do niej jednym okiem.Oboje stali, mierząc sięspojrzeniem, bynajmniej nie walcząc już ze sobą.Daniel nie zamierzałodpuścić, Medison natomiast przestała patrzeć na jego twarz, a skupiłasię na oczach.I to był błąd, bo ponownie (ponownie!!!) oblała sięrumieńcem. Co sprawiło, Carpen, że twoja brzoskwiniowa cera przybrałabarwę dojrzałej wiśni?  zaśmiał się Daniel. Czyżby moja obecność?Strzał był celny, jednak Medison postanowiła go o tym niepowiadamiać.Jeszcze chwilę czekała, mając nadzieję, że Danielowiznudzi się ciągłe pilnowanie jej (Niech mi chociaż powie, dlaczegozamknął mnie w tym domu!).Mijały kolejne bezsensowne minuty.Na twarzy Daniela gościłdobrze znany Medison cyniczny uśmieszek.Nie wiedziała, czy jej twarz odzyskała normalną barwę.Postanowiła zapytać: Czy jeśli obiecam ci, że nie wyjdę z domu, wypuścisz mnie zkuchni?Daniel odsunął się od drzwi i uchylił je. Droga wolna.Tylko nie wiem, ile warte jest twoje słowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki