[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wściekły.Ja też.Jezdziłem w kółko. Masz trochę. wyjął butelkę whisky, napełnił szklankę do połowy i przesunął ją wkierunku Munga, a potem nalał sobie.Mungo wypił, patrząc na kuzyna, który wyglądał, jakbyjuż miał trochę w czubie. Jesteś pijany?  zapytał. Jeszcze nie.Chcesz trochę zupy? O Boże  powiedział Mungo. Zupa. Wyglądasz na głodnego.Rory zaczął się krzątać, wyjmując chleb, masło i podgrzewajączupę. Nie przyszedłem tu nocować  Mungo odstawił szklankę z gwałtownym stuknięciem. Oczywiście, że nie.Rory podsunął kuzynowi talerz z zupą i podał mu łyżkę. Będzie się nam łatwiej nienawidzić, kiedy coś zjemy.Mungo posmarował chleb masłem i zaczął jeść zupę. Masz jakiś ser? Tak, coś się znajdzie.Wstał i przyniósł ze spiżarni stiltona w kamionkowym pojemniku.Mungo grzebał w nim gwałtownymi ruchami noża, a Rory z obrzydzeniem patrzył, że je ser i zupę równocześnie. To cholerna stuprocentowa dziwka.I ja chciałem się z nią ożenić.Chcę się z nią ożenić.To od  Fortnuma ? Ja też  powiedział Rory, gwałtownie odsuwając od siebie talerz. Tak, od nich. Ja byłem pierwszy  warknął Mungo. Jesteś mężem Alison  powiedział Rory, patrząc na niego uważnie. Nim dostaniesz.nim będziesz miał wolne ręce.Nim się pozbędziesz koszmarnej Alison, ożenię się z Hebe.Pierwszy. Nie nazywaj mojej żony koszmarną!  ryknął Mungo. No proszę  roześmiał się Rory. Koszmarna Alison i  tu spojrzał błyszczącymioczami na kuzyna  dwóch koszmarnych synów. To prawda  powiedział Mungo, nabierając zupy na łyżkę.Była doskonała, przywracałamu siły.Pewnie też od  Fortnuma.Kawalerów stać na takie luksusy. Musisz pomyśleć i o nich  Rory podniósł whisky do ust. Nie znoszę ich.Nigdy nie miej dzieci  poradził. Kamienie u szyi.Spojrzał na Rory ego. Co ona w tobie widzi? Masz taką dziwną figurę. Sprawdzam się w łóżku  zadzierzyście odparł Rory. I ona.och, Mungo.ona jesttaka.taka. poczuł, jak pod powiekami zbierają mu się łzy. Taka cudowna  powiedział Mungo poruszony. Taka miękka, ciepła.Nawet dekatłuszczu.Taka delikatna, idealna waga.Mógłbym ją zjeść. Mówisz o niej, jakby była stekiem pierwszej jakości  zawołał oburzony Rory bliski łez. Będę mówił, jak mi się spodoba.Jest moją metresą. Mungo próbował przemienić swójgniew w nadzieję. Jesteśmy tylko członkami jej  syndykatu. Czego?  zdumiony Mungo przeszył Rory ego wściekłym wzrokiem. Jej  syndykatu.Tak to określa. O mój Boże! Co za krowa! Absolutna krowa!  zawył Mungo.Rory przechylił się przez stół i wymierzył mu policzek. Marzyłem o tym od lat, odkąd. Od kiedy?  Mungo przyglądał się młodszemu kuzynowi z zainteresowaniem. Odkąd powiedziałeś, że wyglądam jak Biały Królik. Tylko z miny.Chyba nie będzie krwawić, co?  dotknął nosa. Obawiam się, że nie.Jeszcze whisky? Czemu nie? Lepiej skończmy butelkę, bo jej będzie przykro  podsunął mu szklankę.Rory nalał, patrząc na niego z ukosa.Mungo odkrył w sobie nagły przypływ cieplejszych uczuć. I co zrobimy?  zawołał Rory, czując w nim sprzymierzeńca. Gdybyś ją znał tak dobrze jak ja, tobyś zapytał: co zrobi Hebe  odparł ponuro. Maszjeszcze zupę? Bardzo dobra.Skąd ją masz? Ona ugotowała.Znalezliśmy w sklepie pardwy.Ciotka Louisa dała mi cały termos dodomu  wylał resztę na talerz kuzyna. Nie powinniśmy tego zapijać whisky.Masz jakieś bordo?  zapytał Mungo napastliwymtonem. O Boże  Rory wstał i zniknął za drzwiami.Mungo słuchał jego niepewnych kroków nakamiennych schodach i niewyraznego mamrotania w piwnicy.Pojawił się z butelką w rękach.Chowałem to, chowałem to dla. Hebe  dokończył Mungo, zabrał mu butelkę i pogrzebawszy w szufladzie, znalazł korkociąg.Wyjął korek. Mógłbym ją udusić  powiedział i postawił butelkę na stole.Rory spojrzał na niego zaskoczony. Czym sobie na to zasłużyła? Oszukiwała. Nie, była całkowicie. Uczciwa  Mungo zazgrzytał zębami. Czemu, u licha nie kończysz zdań?  chwyciłbutelkę i nalał sobie hojną ręką do szklanki po whisky. To samo mówiła Hebe.O, Hebe, cholerna Hebe  nalał sobie wina. Nie miało dośćczasu, żeby. Pooddychać  Mungo był przygnębiony.Siedzieli w ponurych nastrojach.Aączyło ichcoś w rodzaju braterstwa broni. Jak długo?  spytał Rory. Sześć lat  powiedział Mungo. Sześć lat.Sześć tygodni w roku przez sześć lat.Trzyrazy po dwa tygodnie, zawsze kiedy to jej odpowiadało.Mam w Londynie służbowe mieszkanie,w którym się spotykaliśmy.Zabierałem ją do teatru, na pieprzone, ambitne filmy, na wystawy.Pozwalałem jej robić zakupy.A ona, kiedy się jej znudziłem, wyprawiała mnie do biura lub doklubu.Graliśmy też w backgammona. Mówisz tak, jakby była jakąś jędzowatą feministką. Jest dziwką bez skrupułów, indywidualistką.Proponowałem, że wynajmę dla niejmieszkanie na stałe, ale nawet nie chciała o tym słuchać, cholernie niezależna.Od trzech latpróbuję się dowiedzieć, gdzie mieszka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki