[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak noc,szum fal i ciepło ognia zawsze miały na niego kojący wpływ.Odkrył ten azyl dla duszy już jakonastolatek nękany bezsennością.Teraz usiłował zrozumieć, co zaszło i co powinien dalej robić.W ZAOTEJ KLATCE261Miał trzydzieści trzy lata i przeżył już sporo erotycznych doświadczeń.Nie był rozwiązły, ale nie byłteż święty.Zawsze jednak uprawiał seks, a z Roane-się kochał.Instynktownie wyczuwał różnicę.Nigdy też nie był pierwszym mężczyzną dla żadnej kobiety, a z Roane właśnie tak się stało.Toobudziło w nim zaborczość.Myśl, że miałby uczyć ją wszystkiego, co wie, a potem odejść, budziła wnim złość.Nie mógł jednak zostać.Jeśli to mnie przytłacza, jak poradzi sobie z tym ona? - rozmyślał.Była tak delikatna i kobieca.Ale nie słaba.Wspomnienie jej zadziornych odzywek przywołałouśmiech na jego twarz.Była także zmysłowa, kiedy przestawała nad sobą panować.Pragnął poznać jąlepiej.Chciał odkryć jej wszystkie sekrety i spojrzeć na świat jej oczami.Może stąd wzięły się jegokłopoty.Jeszcze żadna z kobiet tak go nie fascynowała.Roane była jak układanka, którą musiałzłożyć.Do tego zaufała mu, wierząc, że jej nie skrzywdzi.Po długim wpatrywaniu się w ogień i fale,Adam zrozumiał wreszcie, w czym leży przyczyna jego frustracji.Była nią nieuchronnośćskrzywdzenia Roane.- Grosik za twoje myśli.Nie mogłeś spać?Poderwał głowę.Roane stała tuż przy nim.Miała na sobie białą, zwiewną koszulę nocną262TRISH WYLIEi jasny sweter.Wyglądała jak zjawa.Znów jej zapragnął.To również nie było dla niego typowe.Zwykle, gdy tylko osiągnął swój cel, tracił zainteresowanie.Kiedy wyciągnął dłoń, bez.wahaniapodeszła bliżej, usiadła mu na kolanach i pozwoliła się objąć.Przytuliła się i zadarła głowę, żeby gowidzieć.- Pomyślałaś, że odszedłem - szepnął.- Tak, ale potem zobaczyłam ognisko.A co obudziło ciebie? - spytała, bawiąc się skórzanąbransoletką Adama.- Od dawna zle sypiam - wyznał.- Mam zbyt aktywny umysł.- Ach, czyli nie chodzi o to, że się zle spisałam?- Skądże! Przespałem sześć godzin.To rekord.- Cieszę się.- Patrzyła na niego roziskrzonym wzrokiem.- Uwielbiam ocean.Jest dobry dla duszy.W tej kwestii się zgadzali.Adam to odkrył, kiedy po śmierci matki został przysłany do ojca, macochyi przyrodniego brata.Często przychodził na plażę, żeby uspokoić myśli.Jego dłoń spoczywała na jej udzie, a Roane wciąż przesuwała w palcach bransoletkę.- To bransoleta przyjazni? - zapytała w końcu.W ZAOTEJ KLATCE263- Owszem, niektórzy tak ją nazywają.Dostałem ją od znajomych z Nowego Orleanu, z którymipracowałem przy odbudowie.- Zostałeś tam po huraganie Katrina?- Wiele osób zostało.Wciąż tam wracam.Przeżycie czegoś takiego mocno wiąże ludzi ze sobą.- Byłeś ranny? - zapytała z troską.- Miałem szczęście.- A to co? - Wskazała dwa rzemyki na szyi Adama.- O który pytasz?- O ten, na którym zawieszony jest błękitny kamień z jakimś zębem.- To ząb rekina na pomnożenie siły i wyrabianie w sobie wytrzymałości - wyjaśnił znaczącym tonem.- A ten? - Sięgnęła po drugi wisiorek.- Jest piękny.Wiedział, na co patrzy Roane.Owalny medalion ze starego srebra po jednej stronie miał grawerowanąróżę wiatrów, po drugiej rozchodzące się kręgi.- Otwórz.- Był pewien, że jako pilot doceni to, co znajdzie.- Miniaturowy kompas! - zawołała zachwycona.- Skąd go masz?- Należał do mojego pradziadka ze strony264TRISH WYLIEmatki.Był kapitanem statku, kiedy port na wyspie odgrywał ważną rolę.Jako drugi syn mógł robić, cochciał.Potem jego brat umarł i musiał rozstać się z żeglarstwem.- Zmyśliłeś tę historię?- Czy wyglądam na miłośnika bajek?- Nie bardzo.- Trochę posmutniała.Przez chwilę wpatrywał się w jaśniejąceniebo.- Chcesz posłuchać dalej? Ale to nie jest bajka, więc się nie ekscytuj - dodał, widząc jej minę.- Psujesz całą zabawę.- Dał go mojej prababci w prezencie ślubnym.Zawsze, kiedy wyruszał na morze, wkładała inu go naszyję, żeby bezpiecznie do niej wrócił.Kiedy wracał, zawieszał go na jej szyi, mówiąc.-.że odnalazł powrotną drogę do domu - dokończyła za niego.- Mhm.- Zmarszczył brwi, widząc jej rozmarzenie.Kobiety umiały czytać między wierszami.- Musieli się bardzo kochać.Tak było w istocie.Zmarli w odstępie tygodnia po sobie, ale tego Adam nie chciał jej mówić.Wolałzdradzić inną tajemnicę kompasu.W ZAOTEJ KLATCE265- Dziadek znalazł wiersz, w którym jest mowa o kompasie.Jego fragment umieścił na ich kamieniunagrobnym.Sprytny był ten mój przodek.Wiedział, jak omotać kobietę słowami.- Zapewne pozwoliła mu w to wierzyć - prychnęła lekceważąco.- Co to był za wiersz?- Miłosny sonet Szekspira.- Adam zapatrzył się na ocean.- Spójrz, słońce wstaje.- Jak pięknie.- Usiadła tak, by mieć Adama za plecami, a jego usta przy uchu.- Wschody słońca należą do niezapomnianych przeżyć - wyszeptał.- Zobaczmy, co da się zrobić, żebyuczynić to doznanie jeszcze bardziej godnym zapamiętania.- Musnął wrażliwe miejsce za jej uchem.Kiedy dłoń Roane zawędrowała na jego udo, Adama ogarnęło pożądanie.Wsunął dłoń pod sweter iodszukał jej pierś.Roane zamruczała z rozkoszy.- Nie pamiętam dokładnego brzmienia sonetu, ale mówi, że miłość nie jest miłością, jeśli ulegazmianom.Dalej poeta nazywa ją stałym punktem odniesienia, jakim może być latarnia morska dlastatku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Wylie Jonathan Słudzy Arki 3 Magiczne dziecko
- When Worlds Collide Philip Wylie
- Ziółkowski Jan Kawaler Złotej Ostrogi
- 207. Wylie Trish Poradnik playboya
- Zahn Timothy Ręka Thrawna II Wizja przyszłosci
- Oliver Lauren Delirium
- Eddy Paul Wet za wet
- Sw.Teresa od Dzieciatka Jezus Dzieje duszy
- [NZ] Magnus P. Alternatywa Barty Crouch Junior
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 8.2 Myto Ogarów. Początek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- onlinekredyt.xlx.pl