[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Policja? Gdzie? * Biały volkswagen passat za nami, pod markizą ze starym szyldem Coca*Coli.Remi spojrzała w boczne lusterko.* Widzę go.* Kierowca zwolnił przy nas, potem zaparkował i sięgnął po mikrofon radia.Sam włączył silnik.Siedzieli w milczeniu przez kilka minut.Wreszcie Remi zapytała:* Co my właściwie robimy?* Dajemy mu szansę.* Jeśli to sprawa urzędowa * domyśliła się Remi * zatrzyma nas tutaj.Jeśli nie.chodzi o odnotowanie z powiadomieniem".* Zgadza się.* Sam wrzucił bieg.* No, kochanie, czas znów zabawić się w pilota.Wracamy.* Dokąd?* Mam nadzieję, że donikąd.Jeśli nie pojedzie za nami, zawrócimy.* A jeżeli pojedzie?* To wybierzemy jedną z lokalnych dróg, o których wspominałaś.* Siedzi nas * oznajmiła Remi kilka minut pózniej.Patrzyła przez tylną szybę, odkąd opuściliManjakandrianę.* Jest jakieś półtora kilometra za nami.* Zbliżają się spadki i zakręty.Mów mi, ilekroć stracisz go z oczu.* Po co?* Jeśli przyspieszymy, kiedy nas widzi, zorientuje się, że uciekamy; a w ten sposób może zdołamy odniego odskoczyć, zanim się połapie.* Sprytnie, Fargo.* O ile się uda.* A jeśli spróbuje nas zatrzymać?* Nie chcę nawet o tym myśleć.Przez następny kwadrans Sam jechał według wskazówek Remi.Wciskał gaz do dechy i liczył dodziesięciu, kiedy kazała mu przyspieszać, a potem zwalniał do przepisowej prędkości.Powolizwiększyli dystans dzielący ich od passata o prawie kilometr.* Czy któraś z dróg lokalnych nie jest szutrowa ani gruntowa? * zapytał.Remi popatrzyła na mapę.* Trudno powiedzieć, ale ta przed nami wygląda na trochę szerszą niż inne.Jak dotąd, na tej mapieoznaczało to asfalt.A dlaczego pytasz?* Brak smugi kurzu.* Po szybkim skręcie * odrzekła i dodała: * To może działać w obie strony.Sam zmarszczył brwi.* Masz rację.Powiedz mi, jak będzie się zbliżał zakręt.Przez kilka minut Remi porównywała mijane drogi i drogowskazy z oznaczeniami na mapie.* To powinien być następny zakręt na południe.* Zmierzyła paznokciem odległość.* Za jakieś półkilometra.Tuż za tym wzgórzem.* Co z naszym przyjacielem?* Trudno orzec, ale chyba przyspieszył.Pokonali szczyt wzgórza i zaczęli zjeżdżać w dół.Sam zobaczył przed sobą skręt, o którym mówiłaRemi.Wcisnął pedał gazu do podłogi i rangę rover gwałtownie przyspieszył.Remi zaparła się o deskęrozdzielczą.Sto metrów przed skrętem Sam przeniósł nogę na hamulec, wdepnął go tak, żeby niewpaść w poślizg, i zwolnił do sześćdziesięciu pięciu kilometrów na godzinę.* Trzymaj się * uprzedził i obrócił kierownicę w prawo.Wewnętrzne koła nie oderwały się od nawierzchni, ale Sam zorientował się, że przestrzeli zakręt.Odbił w lewo, przyhamował i znów szarpnął kierownicę.Tył rovera zarzucił.Tylne koło po stroniekierowcy zsunęło się z pobocza i wóz zaczął przechylać się na bok.Sam przezwyciężył odruchskontrowania w prawo i poszedł poślizgiem.Przednie koło po stronie kierowcy spadło z pobocza.Dodał gazu, szarpnął kierownicę w prawo i rover wrócił na drogę.* Mocno w prawo! * zawołała Remi, wskazując lukę w roślinności za poboczem.Sam zareagował natychmiast gwałtownym hamowaniem.Kiedy rover się zatrzymał, wrzucił wsteczny,cofnął wóz o trzy metry, dał bieg do jazdy w przód i skręcił w lukę.Otoczył ich cień.Roślinność drapała boki samochodu.Rover stanął, gdy zderzak stuknął w drewniany płot otaczający pastwisko.Remi przeszła po środkowej konsoli na tylne siedzenie i uniosła głowę, żeby wyjrzeć przez bocznąszybę.* Jesteśmy poza drogą? * spytał Sam.* Tak.Powinien tu być lada chwila * odparła Remi, a pół minuty pózniej oznajmiła: * Jedzie.Odwróciła się na siedzeniu i odetchnęła z ulgą.* Możemy tu siedzieć przez.Z głównej drogi dobiegł odgłos hamowania.Fargowie zamarli.Gdy Sam usłyszał po chwili pisk opon, westchnął i powiedział do żony:* Zapnij pas, Remi.Droga, choć asfaltowa, była wąska i kręta, bez linii środkowej i z wyboistymi poboczami.Jadąc zmaksymalną prędkością, zyskali prawie kilometr, zanim usłyszeli, jak passat wchodzi poślizgiem wzakręt za nimi.Kiedy wypadli zza następnego łuku, mignął im jakiś znak drogowy.Remi zdążyła się zorientować, że ostrzegawczy.* Wąski most przed nami! * zawołała do Sama.Dodał gazu na prostej.Po obu stronach dżungla zdawała się zamykać wokół nich.Końce gałęzizawadzały o boczne szyby.Z przodu pojawił się most.* Oni to nazywają mostem? * prychnęła Remi.Był przerzucony nad wąskim wąwozem i zakotwiczony do brzegów stalowymi linami, ale nie miał anifilarów, ani pylonów.Zamiast balustrad po obu stronach biegł sznur rozciągnięty między słupkami.Nawierzchnię tworzyły ułożone równolegle trzydziestocentymetrowe deski z pustymi przestrzeniami irzadko rozmieszczone poprzecznice.Sam dał po hamulcach.On i Remi zerknęli przez boczne okna, ale nic nie zobaczyli.%7ładnej luki wroślinności, żadnego skrętu.%7ładnej kryjówki.Na tablicy obok nich widniał napis w języku francuskim: Przejazd przez most pojedynczo.Ograniczenie prędkości do 5 km/h".Sam spojrzał na żonę.Zmusiła się do uśmiechu i powiedziała:* To jak z odrywaniem plastra opatrunkowego.* Nie zastanawiaj się, tylko zrób to.* Właśnie.Sam ustawił przednie koła rovera w jednej linii z deskami na moście i wdepnął gaz.Rover ruszył.Za nimi rozległ się pisk opon.Remi odwróciła się na siedzeniu i zobaczyła, jak passat wypada zzazakrętu, lekko zarzuca i prostuje tor jazdy.* Dziesięć do jednego, że liczył na ten most * powiedziała.* Nie zakładam się * odparł Sam, trzymając kierownicę tak mocno, że zbielały mu knykcie.Przednie koła rovera pokonały pierwszą poprzecznicę i znalazły się na deskach.Drewnozatrzeszczało.* Nie ma już odwrotu * oznajmił Sam.* Zwalnia?* Nie.tak.Ale się nie zatrzymuje * odrzekła Remi.Sam dodał gazu.Wskazówka prędkościomierzaprzekroczyła dziesięć kilometrów na godzinę.Remi opuściła boczną szybę, wystawiła głowę na zewnątrz i popatrzyła w dół.* Powinienem o czymś wiedzieć? * spytał Sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki