[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nory, do których kiedyś nie zbliżałem się w obawie przed ostrymi zębami sa-mic pilnujących potomstwa, stały teraz puste.Zniknęły grozne samce, zazdrośnie pil-nujące gniazd.Zniknęły młode, nieporadne szczurki, które można było przepędzić, po-straszyć, ugryzć.Biegłem przez opuszczone labirynty korytarzy, szukając świeżychznaków jakiegokolwiek szczura.Nic.%7ładnego pisku, tropu, zgrzytu.Tylko na dawnych szlakach słabnąca woń moczui odchodów.On i ja.Wydawało się, że już tylko my chodzimy za sobą w portowym mieście.Szczurobójca i ostatni szczur, który nie poszedł za nim.Tej nocy wyszedłem na ulicę i rynsztokiem zdążałem w stronę targowiska, gdziemiędzy straganami zawsze pozostawało wiele smacznych odpadków.Skończyłem jeśćpachnącą skórę ze słoniny, gdy usłyszałem znajomy dzwięk.Szedł między ledwie świecącymi latarniami z piszczałką w ustach, oglądając się, bysprawdzić, czy idą za nim kolejne, przywabione szczury.Lecz miejscowych szczurówjuż nie było.Szły za nim tylko te, które sam oswoił, wychował i przyuczył, by wypro-wadzały szczurzą masę na rzez.Widziałem, jak idzie, oglądając się za siebie, wpatrując się w okratowane studzienkiścieków i piwniczne okna.Przystanął.Przestał grać.Splunął, otarł dłonią usta, pochylił się, wyciągnął ręce.Oswojone szczury natychmiast wspięły się na jego plecy, a on zdejmował je i wkładałdo szerokiej, skórzanej torby.Nie grał już, tylko mamrotał pod nosem.Schował pisz-czałkę, podniósł torbę i długimi krokami ruszył naprzód.Powinienem uciec, lecz poszedłem za nim.Powinienem się bać, a nie czułem stra-chu.Powinienem kryć się w rynsztoku, a biegłem po bruku błyszczącym w przyćmio-nym świetle ulicznych latarni.22 Zatrzymał się przed białą fasadą z wyraznym zarysem drewnianych drzwi.Już miałwejść, gdy obejrzał się i chyba dostrzegł mnie tuż za sobą, rozpłaszczonego na szarychkostkach granitu.Drgnął, jakby uderzył go wiatr.Sięgnął do kieszeni.Dopadłem kra-wężnika, skoczyłem na chodnik i ukryłem się za grubym pniem drzewa.Nie gonił mnie.Nacisnął klamkę i wszedł.Ostrożnie, bojąc się, że wybiegnie nagle zza drzwi, zbliżyłem się do domu, szukającjakiejkolwiek szczeliny, by dostać się do środka.Wszystkie dawne szczurze nory i przejścia były zacementowane.Tylko w piwnicz-nym oknie szczerzyła drapieżnie krawędzie rozbita szyba.Powinieneś zawrócić, lecz przecisnąłeś się między ostrymi kawałkami szkła do piw-nicy.Słyszałeś kroki i głos Szczurołapa splecione z innymi krokami i głosami.W domu mieszkała jego samica.Przychodził do niej odpocząć, najeść się i upić wi-nem.Słuchałeś jej łagodnego, szemrzącego głosu, nozdrzami wchłaniałeś zapach, zbliżo-ny do zapachu twych samic.Szczurołap jadł głośno, donośnie stukał łyżką o miskę,mlaskał, siorbał, bekał.Pił wino, dużo wina.Słuchałem ich oddechów, jęków, pomru-ków, szeptów.Gdy w końcu wyszedł, wyruszyłem zwiedzić dom.Z piwnicy dotarłemdo kuchni pachnącej pieczonym mięsiwem.Bałem się jego powrotu.Serce podchodziło mi do gardła, bo niełatwo być szczuremw domu Szczurołapa.Prześladował mnie od urodzenia, a tymczasem ja buszuję we-wnątrz jego nory, przemykam między sukniami jego samicy, obwąchuję talerze, z któ-rych je, i kielichy, z których popija.Wdrapuję się, wskakuję na półki, półeczki, pawlacze, do szaf, szafek, szafeczek,kredensów, komód, serwantek, skrzyń, kufrów, kuferków, koszy, pojemników, regałów,pudeł, pudełek, szuflad.Nie wszędzie zdołam wejść.Zamki, kłódki, skoble, klamki, śruby, zasuwy, listwy.Nie gryzę ich, bo chrobot byłby ujawnieniem mojej obecności.Musisz się przyczaić, udawać, że cię nie ma, zachowywać cicho i nie pozostawiaćśladów.Chrapanie.Mogę już poruszać się śmielej.Jestem w jej pokoju.Na półce leżą papierowe torby, a w nich pachnące, chrupiąceciasteczka.To te pakunki, które niósł w plecaku Szczurołap.Muskasz je wibrysami,dotykasz nosem i już wiesz, że są trujące.W wielu piwnicach widziałem rozrzucone ta-kie same zatrute ciasteczka.Młode szczury pożerały je, potem zwijały się z bólu i umie-rały.Rozrywam zębami papier.Przesuwam torebkę, popycham, strącam.Ciastka wysy-pują się, spadają na stojącą niżej ławę.Szum, trzask, płask.Przywierasz do ściany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki