[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To rzeczywistość.Dopiero ostatnio zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, \e gdymoje \ycie jest w niebezpieczeÅ„stwie, one powtarzajÄ… siÄ™ coraz częściej.Wydaje mi siÄ™, \eprzechodzÄ™ jakÄ…Å› przemianÄ™. RzeczywiÅ›cie? Nie jesteÅ› czÅ‚owiekiem, któremu siÄ™ Å›ni, \e jest smokiem, tylko naodwrót?  CoÅ› w tym rodzaju.Albo jedno i drugie.A mo\e nie? Sam nie wiem.W ka\dym razie,im wiÄ™cej sobie przypominam, tym bardziej to staje siÄ™ rzeczywistoÅ›ciÄ….TakÄ… samÄ… jak ta. Te.smoki Bel kwinith.myÅ›lisz, \e one.no, \e zbudowaliÅ›cie DrogÄ™. To nie jest wÅ‚aÅ›ciwe sÅ‚owo.One raczej jÄ… skomponowaÅ‚y albo uÅ‚o\yÅ‚y  jak indeks doksiÄ…\ki. A my teraz jedziemy po abstrakcji? Czy po sennym marzeniu? Nie wiem, jak masz to nazwać. MuszÄ™ z tobÄ… zostać, Red.Dopóki nie odzyskasz zmysłów. Dlatego wÅ‚aÅ›nie nie chciaÅ‚em mówić ci a\ tyle.PrzewidziaÅ‚em tÄ™ reakcjÄ™.Nie potrafiÄ™przekonać kogoÅ›, \e moja subiektywna wizja rzeczywistoÅ›ci jest prawdÄ….Ale wiem, \e niezwariowaÅ‚em. PowiedziaÅ‚eÅ›  a\ tyle , to znaczy, \e jest jeszcze coÅ› wiÄ™cej.WciÄ…\ nie wiem, dlaczegochcesz siÄ™ mnie pozbyć.Dalej, powiedz wszystko. Tego wÅ‚aÅ›nie wolaÅ‚bym uniknąć.Samochód zaskrzypiaÅ‚ gÅ‚oÅ›no.Siedzenie z prawej strony wybrzuszyÅ‚o siÄ™ i naparÅ‚o naReda.Kierownica zaczęła siÄ™ wydÅ‚u\ać i wić ku niemu niczym dziwny, czarny kwiat.Dachobni\yÅ‚ siÄ™ niebezpiecznie, a ze skrytki na rÄ™kawiczki wynurzyÅ‚a siÄ™ szponiasta dÅ‚oÅ„.CieÅ„ nadachu zafalowaÅ‚ jak wodorosty porwane prÄ…dem rzeki. MogÄ™ ciÄ™ dostarczyć do najbli\szego punktu opieki medycznej na peÅ‚ne badanielekarskie i psychiatryczne, chyba \e przekonasz mnie, \e nie muszÄ™. Tego te\ wolaÅ‚bym uniknąć  odparÅ‚ Red. No, dobrze.WyraziÅ‚aÅ› siÄ™ jasno.UspokójsiÄ™  zadowolÄ™ twoje obwody.Szponiasta dÅ‚oÅ„ schowaÅ‚a siÄ™ w schowku.WynurzyÅ‚a siÄ™ z niego chwilÄ™ pózniejpodsuwajÄ…c Redowi zapalone cygaro.JednoczeÅ›nie kierownica wróciÅ‚a do swej zwykÅ‚ejpostaci, dach uniósÅ‚ siÄ™, a siedzenie usadowiÅ‚o na wÅ‚aÅ›ciwym miejscu. DziÄ™kujÄ™  przyjÄ…Å‚ cygaro i zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™.Nagle Fleurs zaczęła deklamować:Toute l âme resumeeQuand lente nous l expironsDans plusieurs ronds de fuméeAbolis en autres rondsAtteste quelque cigareBrûlant savamment pour peuQue la cendre se separeDe son dair baiser de feuAinsi le choeur des romances A la lèvre vole-t-ilExclus-en si tu commencesLe réel parce que viiLe sens trop précis ratureTa vague littéraiure*ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™. MyÅ›lÄ™, \e pasuje  stwierdziÅ‚. Ale sÄ…dziÅ‚em, \e jesteÅ› zaprogramowana naBaudelaire a, nie Mallarme go. Na dekadencjÄ™.Zaczynam rozumieć, dlaczego.Cokolwiek byÅ› robiÅ‚, dÄ…\ysz do zagÅ‚ady. Nigdy na to w ten sposób nie patrzyÅ‚em.Mo\e to prawda. Prawda tkwi w tym wierszu.Zapal cygaro i daj sobie spokój z rzeczywistoÅ›ciÄ…. Twoja gÅ‚Ä™bia mnie zdumiewa. Daruj sobie pochlebstwa.Dlaczego mam odejść? MówiÄ…c prosto: lubiÄ™ ciÄ™.Staram siÄ™ ciÄ™ ochronić. JeÅ›li o to chodzi, to jestem zbudowana solidniej ni\ ty. To nie kwestia niebezpieczeÅ„stwa, tylko prawie pewnego zniszczenia. Powtarzam. Nigdy nie dowiesz siÄ™ tego, co chcesz, jeÅ›li bÄ™dziesz mi wciÄ…\ przerywać. W inny sposób te\ siÄ™, jak dotÄ…d, nie dowiedziaÅ‚am. Nie wiem.Nie wiem, czy to jest snem, czy tamto.To niewa\ne.Wiem w ka\dym razie,\e jestem tym kimÅ› ze snu.Dopiero dziÅ› widzÄ™, \e kobieta, z którÄ… byÅ‚em kiedyÅ› stary, miaÅ‚aracjÄ™.Zanim przedstawiciel naszego rodzaju osiÄ…gnie dojrzaÅ‚ość, dostaje siÄ™ na DrogÄ™, gdziemusi odmÅ‚odnieć.Rodzimy siÄ™ bowiem starzy, powykrÄ™cani i niesprawni i musimy odnalezćswojÄ… mÅ‚odość, która  w tej postaci  jest naszÄ… dojrzaÅ‚oÅ›ciÄ….WÅ‚aÅ›ciwie to mo\e byćpowodem istnienia Drogi i zaczynam podejrzewać, \e w \yÅ‚ach wszystkich podró\ujÄ…cych niÄ…musi pÅ‚ynąć jakaÅ› część naszej krwi.Ale tego nie wiem na pewno. Daruj sobie te spekulacje, dobrze?*Treść duszy ulatujeWolno z kółkiem dymuNiknÄ…cym w drugim koleCygaro \arzy siÄ™ ledwieA popiół oddzielaOd gorÄ…cego pocaÅ‚unku ogniaTak chór romansówNa wargi napÅ‚ywaWyklucz z nich jednak przyziemne realiaRozum zbyt chÅ‚odny zniszczy mglistÄ… sztukÄ™(tÅ‚um.Ewa Kierszys)  W porzÄ…dku.Leila zdradzaÅ‚a coraz wiÄ™kszÄ… skÅ‚onność do samozniszczenia i byÅ‚o corazniebezpieczniej przebywać blisko niej.Nasze drogi ciÄ…gle siÄ™ jednak krzy\owaÅ‚y.W niejzaczęło siÄ™ to wczeÅ›niej  u siebie zauwa\yÅ‚em to pózniej i staraÅ‚em siÄ™ jakoÅ› nad tymzapanować.Zawsze byÅ‚a bardziej wra\liwa. Czekaj.Leila to ta kobieta z W-16? Ta, która zaprószyÅ‚a ogieÅ„? I ta, o której mówiÅ‚eÅ›,\e byliÅ›cie kiedyÅ› starzy? Tak.JeÅ›li jÄ… kiedyÅ› spotkasz, mo\e to potwierdzić.Najpierw razem, potem osobnoszukaliÅ›my drogi powrotnej do miejsca, skÄ…d przybyliÅ›my.Bez powodzenia.WtedydoszedÅ‚em do wniosku, \e nie mo\emy jej znalezć, bo wszystko siÄ™ pozmieniaÅ‚o wporównaniu z moimi wspomnieniami.Dlatego zaczÄ…Å‚em zmieniać ró\ne rzeczy tak, aby siÄ™zgadzaÅ‚y z tym, co pamiÄ™taÅ‚em.MiaÅ‚em nadziejÄ™, \e gdy wszystko bÄ™dzie ju\ jak przedtem, toznajdÄ™ wÅ‚aÅ›ciwÄ… drogÄ™.Ale to nie jest takie proste.Teraz zdajÄ™ sobie sprawÄ™, i\ to, \e odkrÄ™cÄ™pojedyncze wydarzenia tu i tam, nie przywróci Drogi do takiego stanu, jaki pamiÄ™tam zczasów, kiedy byÅ‚em stary.Chyba zaczÄ…Å‚em to rozumieć ju\ jakiÅ› czas temu, ale niepotrafiÅ‚em znalezć innego sposobu, wiÄ™c ciÄ…gnÄ…Å‚em to dalej.Potem Chadwick ogÅ‚osiÅ‚ czarnÄ…dziesiÄ…tkÄ™ i wszystko zaczęło siÄ™ powoli ukÅ‚adać w logicznÄ… caÅ‚ość. Czy powinnam ju\ rozumieć, jak? Nie.Red wciÄ…gnÄ…Å‚ dym i wyjrzaÅ‚ przez okno.WyprzedziÅ‚ ich maÅ‚y, czarny samochód.PatrzÄ…cna znikajÄ…cy przed nimi punkt, mówiÅ‚ dalej. Kiedy pojawiÅ‚o siÄ™ niebezpieczeÅ„stwo, moje ataki staÅ‚y siÄ™ czÄ™stsze, a sny bardziejwyraziste.Coraz lepiej wiedziaÅ‚em, które sny byÅ‚y prawdziwe  i nagle zdaÅ‚em sobie sprawÄ™,\e przyczynÄ… tego jest wÅ‚aÅ›nie niebezpieczeÅ„stwo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki