[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To tragiczne, jeżeli czyjeśżycie dobiega kresu.- %7łycie i śmierć wcale się tak od siebie nie różnią.- Jesteś zboczeńcem! Masz odchylenia od norm społecznych! - krzyczy dziewczyna i znowu wymierza mu cios.- To obelga czy diagnoza? - zapytuje Przebudzeniec.Wtem słychać krzyki dochodzące z innej części Targowiska.- Musimy tam natychmiast iść - mówi dziewczyna odwracając się do drzwi.- Nie! - Przebudzeniec chwyta ją za nadgarstek.- Puszczaj! Puść mnie!- Obawiam się, że tego nie zrobię.Byłoby bezcelowe gdybyś miała biegać do wszystkich zwłok, które tu znajdą.Wystawisz się tylko na działanie zarazków i tyle.A ja nie chcę stracić takiej kochanki jak ty.W dodatku tak szybko.Zabiorę cięz powrotem do ogrodu i poczekamy, aż to się skończy.Tam jest jedzenie, picie, zapalimy naszą wywieszkę  NIEPRZESZKADZA" i.-.i pofiglujemy sobie, podczas gdy wkoło umiera świat, co?! Jesteś bez serca!- Nie chcesz więc przyczynić się do powstania nowego życia, które wypełniłoby choć maleńką lukę po żniwieśmierci?Megra uderza Przebudzeńca wolną ręką, rzucając go na kolana.Przebudzeniec zasłania się ramieniem.- Puszczaj! - krzyczy dziewczyna.- Pozwól pani odejść, jeżeli tego sobie życzy.Oprócz nich w namiocie są jeszcze dwie osoby.Ten, który wypowiedział powyższe słowa to rycerz zakonny, Madrak.Obok niego stoi zielony czarnoksiężnik znany ludziom jako Vramin.Obaj pozostali, kiedy rozproszyło się zbiegowisko.Przebudzeniec wstaje i zwraca się do nich.- Kim jesteście? - pyta.- Kim jesteście, że wydajecie mi rozkazy?- Ja jestem znany jako Madrak, a niektórzy zwą mnie również Wszechwładnym.- Nic mi to nie mówi.Nie masz prawa mi rozkazywać.Odejdz stąd.Chwyta Megrę za nadgarstek wolnej ręki, chwilęsię szamoczą, po czym Przebudzeniec podnosi dziewczynę do góry i obejmuje ramionami.- Ostrzegam cię, uwolnij tę kobietę - mówi Madrak i wysuwa przed siebie laskę.- Zejdz mi z drogi!- Zanim uczynisz cokolwiek, muszę cię ostrzec, że należę do nieśmiertelnych i że moc, którą posiadam, jestwysławiana we wszystkich Zwiatach Wewnętrznych.To ja zabiłem centaura Dargota, obróciłem w ruinę i odesłałem do DomuZmierci.Dziś jeszcze śpiewają pieśń i o tej walce, co trwała cały dzień, całą noc i jeszcze jeden dzień.Przebudzeniec stawia Megrę na ziemi i zwalnia uścisk.- To rzeczywiście zmienia postać rzeczy, Madraku.Dziewczyną zajmę się za chwilę.Powiedz mi teraz, czywystępujesz przeciwko mocom Domu Zmierci i Domu %7łycia?Madrak żuje przez chwilę brodę.- Tak - odpowiada w końcu.- A tobie co do tego?- To, że zaraz pozbawię życia ciebie i twego przyjaciela, jeżeli i on należy do dwustu osiemdziesięciu trzechnieśmiertelnych.Czarnoksiężnik uśmiecha się i skłania głowę.Megra wybiega z namiotu.- Panienka ci uciekła - zauważa Vramin.- Na to wygląda, ale zdążę ją jeszcze odzyskać - powiada Przebudzeniec.Podnosi lewą rękę i zbliża się do Madraka.Laska Madraka zaczyna się obracać.Obraca się tak szybko, że jest prawieniewidoczna i wtedy uderza.Przebudzeniec uchyla się od pierwszego ciosu i próbuje za nią chwycić.Nie udaje się i następnycios trafia go w ramię.Ponawia natarcie, ale wstrzymuje go poprzeczne uderzenie w pierś.Cofa się i gotuje do skoku pozazasięgiem broni Madraka.Zaczyna krążyć wkoło przeciwnika, nie odrywając nóg od ziemi.- Jak to się dzieje, że jeszcze stoisz? - pyta z boku Vramin, ćmiąc papierosa.- Nie można mnie powalić - odpowiada Przebudzeniec i rzuca się do przodu.Kij Madraka zmusza go do odwrotu.Madrak również atakuje, lecz przeciwnik za każdym razem unika ciosów i usiłuje wyrwać mu laskę.W końcuPrzebudzeniec przerywa walkę i cofa się o kilka kroków.- Dość tej zabawy! - woła.- Czas ucieka, a chcę odzyskać moją dziewczynę.Dobrze ci idzie z tą laską, grubasku, aleteraz nic ci już nie pomoże! - Skłania lekko głowę i znika z miejsca, w którym przed chwilą jeszcze stał.Madrak leży na ziemi, a przed nim wala się złamana laska.Przebudzeniec zjawia się tuż obok.Rękę ma uniesioną do góry, jakby odzyskiwał równowagę po otrzymanym ciosie.Poeta odrzuca papierosa, a jego różdżka ożywa nagle, rysując dookoła kręgi zielonych ogni.Przebudzeniec odwracasię, by stawić mu czoła.- Czasoportacja! - woła Vramin.- W dodatku z wyprzedzeniem! Prawdziwy mistrz z ciebie! Kimże jesteś?- Zwą mnie Przebudzeńcem.- W jaki sposób poznałeś dokładną liczbę nieśmiertelnych, których jest dwustu osiemdziesięciu trzech?- Co wiem to moje, a te płomienie cię nie uratują.- Może tak, może nie, Przebudzeńcze.Ale ja nie występuję przeciwko mocom Domu %7łycia i Domu Zmierci.18 / 58 Roger Zelazny - STWORY ZWIATAA I CIEMNOZCI- Należysz do nieśmiertelnych.Już sam fakt, że istniejesz, zaprzecza twoim słowom.- Z reguły jestem zbyt leniwy, żeby występować przeciwko czemukolwiek, ale moje życie to inna sprawa - mówiVramin, a jego oczy rzucają zielone błyski.- Nim spróbujesz użyć mocy swej przeciwko mnie, wiedz, że jest już za pózno.- Unosi różdżkę.- Ten kundel cię nasłał albo ptaszydło.Który z nich - nie ma znaczenia.- Zielonkawa fontanna ogniatryska w górę i pochłania namiot.- Jesteś kimś znaczniejszym, siejesz nie tylko zarazę! Zbyt posażnyś w moce! Tyś emisariusz! - Namiot znika i stojąteraz na otwartej przestrzeni, na środku Targowiska.- Wiedz, że przed tobą byli tu inni i żadnemu się nie udało.- Z różdżki strzela zielony płomień i jak raca mknie łukiem po niebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki