[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pan kasztelan oznajmić mi każe, iż żywności mu nie staje, prochu braknie,ołowiu omal ma, ludzie giną.Kościołów kilka spalił Szwed, kilka my sami musieliśmy.Karmelitański na Piaskach ze słynącym łaskami obrazem wperzynie. O mój Boże! zawołał król, ręce łamiąc. Odsieczy błaga pan kasztelan, odsieczy jak najrychlej  lub Kraków a raczejruiny jego wpadną w ręce nieprzyjaciela.Mówił jeszcze, gdy drzwi też same otwarły się znowu i weszła  królowa.Pełka nie widział jej nigdy.lecz domyślił się w tej majestatycznej, energiipełnej, rozkazującej, dumnej, prawie pogardliwie na świat patrzącej niewieście królowej.Szła po królewsku.patrzała jak wódz.wrażała poszanowanie iobawę.Król przy niej, mimo wieku swego, wydawał się jakby strwożonymdziecięciem.Na widok jej dał znak Pełce, by mówić przestał.Królowa nie była już młoda i snadz o utrzymanie wdzięków swych nietroszczyła się wcale, a twarz jej mimo to śladami wielkiej, wspaniałej pięknościminionej jaśniała.Czytać z niej było można życie w zawodach przebyte,ciężkie, niezaspokojone, walk pełne.Smutek panował na czole, w oczach dumai wzgarda dla świata i ludzi, w ustach energia wodza. Z Krakowa? zapytała zwracając się do króla  cóż przynoszą z Krakowa?co mówi Czarniecki  to jeden człowiek co ma serce i głowę męską.Pełka milczał. Mów waćpan  odezwała się Maria Ludwika.Poseł spojrzał na króla, ten stał zafrasowany, jakby nie wiedząc czy ma muzabronić mówić, czy nakazać. Mówże waćpan bez ogródki  dodała królowa.tyle złego mamy dozniesienia, że już tej kropli goryczy, jeśli jeszcze ma być dodana, nie poczujemyw kielichu.Zbliżyła się mówiąc to, stanęła wpatrując się w Pełkę, i powtórzyła łagodniej:Jam też królowa, mnie jak N.Panu, prawda należy cała.Co przynosisz.Zmieszany król dał znak Pełce, by mówił. N.Pani  odezwał się poseł  nic dobrego w istocie nie przynoszę.Krakówsię broni bohatersko, z poświęceniem, lecz przeciw potędze króla Gustawawytrzymać nie może.Głód go zmusi do poddania, kul mu i prochu zabraknie.Trzymać się będzie do ostatka, ruinami otoczony, gruzami zasypany.lecz wkońcu się poddać musi.Kasztelan błaga odsieczy  odsieczy co prędzej.Zmarszczyła brwi królowa. Czegoś innego spodziewaliśmy się po takim żołnierzu i wodzu jakCzarniecki, zawołała z niechęcią.Nie miałże czasu przysposobić żywności.nie mógł wyrzucić za mury gęby niepotrzebne.To są zwykłe wojny ofiary.Kraków się musi trzymać, musi się obronić.poddanie się Krakowa będziezdradą, będzie zbrodnią. N.Pani  rzekł Pełka  posłem jestem, nie moja rzecz sądzić o tym, leczdzień i noc przy boku Czarnieckiego, który dwa razy ciężko był ranny i gębę maprzestrzeloną, a życie cudowi jest winien  dzień i noc obchodziłem mury,dzień i noc patrzałem na męstwo żołnierzy i mieszczan, na wyczerpujące się siły, zapasy.na rosnącą siłę nieprzyjaciela.Kraków upadnie.chyba go cudocali. Cud? męstwo niech będzie tym cudem.Czarniecki nie powinien siedzieć wmurach, ale rzucić się ze swymi na nieprzyjaciela. My nie mamy czterech tysięcy, on ich ma dwanaście, więcej może. Ale wy bronicie gniazda waszego, świętości waszych  zawołała królowa.Kraj dokoła wasz.Pełka spuścił głowę. Posiłków? odsieczy? mówiła dalej zaczynając się przechadzać zamyślona tak  mamy nadzieję  pewność, nadejdą.lecz na to trzeba miesięcy. Kraków na tygodnie już chyba mierzyć może obronę  rzekł Pełka.Maria Ludwika odwróciła się patrząc z podwojoną niemal wzgardą namłodzieńca, który zapłonął pod piorunującym jej wzrokiem. Z tym więc Waćpana przysłał kasztelan kijowski? nie dziwiłabym się, gdybyto uczynił Koniecpolski  Lanckoroński, ale on? ten żołnierz, rycerz, bohater,w którym jednym pokładaliśmy nadzieję  on.Po cóż więc was miałprzysyłać? Myśmy się dotąd łudzili nadzieją posiłków  odsieczy, obiecywano namTatarów.wojska cesarskie.Uśmiechnęła się z politowaniem królowa. Dosyć by było tych zdrajców, co przeszli do Gustawa, a niepotrzebowalibyśmy obcych.Do ich liczby mamyż dodać i Czarnieckiego? A! pani  z oburzeniem odezwał się Pełka.byłoby najczarniejsząniewdzięcznością nawet posądzić tego człowieka.Dzień i noc, bez spoczynku,czuwa, bije się.krew przelewa.jest wszędzie, otuchę daje, choćby w sercumiał rozpacz. I ja miałam go za bohatera  przerwała Maria Ludwika  lecz jakże on on  śmie przysyłać z grozbą taką?. Pani, odezwał się Pełka.Krakowa już gruzy zostały i zgliszcza  lecz i teoszczędzić się godzi.to świętości reszta, a ten lud, ci mieszkańcy. Kraków? gwałtownie zaczęła królowa  cegła i gruzy, lud?.Cóż mi ta ludukupka.honor Rzeczypospolitej ratować trzeba.Patrz Waćpan  dodała, mysię tułamy.wyście nas, króla swojego, pomazańca bożego zdradzili.Wstyd to isromota dla narodu! Obmyć się z nich należy.choćby we krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki