[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak to dobrze, że przyszłaś ze mną, Janet - powiedział bez tchu.- Tam w środkuzrozumiałem, ile dla mnie znaczy twoja obecność.Właśnie w takich chwilach.Janet, proszę,rozwiedz się, tak szybko, jak tylko możesz.Wyjdz za mnie.Co za kretyn ze mnie.- Czemu? - spytała cicho Janet.- Przed dwudziestu pięciu laty nie rozumiałem jeszcze, że nie chcę być z nikim innym,tylko z tobą.Rzadko kiedy słyszała z jego ust takie wyznania.Poruszyło ją to do głębi.Uniosłaręce i położyła je na jego dłoniach, którymi wciąż dotykał jej twarzy.- Jedzmy do domu - powiedziała.Z początku miotał się między pragnieniem, by pomówić z Janet, a obawą, że takiejrozmowy nie wytrzyma nerwowo.Kiedy po raz pierwszy zadzwonił do mieszkania AndrewDaviesa i usłyszał w słuchawce jej głos, natychmiast przerwał połączenie.Od tej pory kolejnepróby nawiązania kontaktu dzieliły długotrwałe przerwy; kiedy nikt nie odbierał, czułniepokój, frustrację, a w głębi duszy również ulgę.W ten piątek Phillip ponawiał próbę co pół godziny.Tym razem nie czuł się już rozdarty.Chciał porozmawiać z Janet.Nie miał już więcej ochoty godzić się na wszystko iczekać, aż Janet raczy mu coś wyjaśnić.Uważał też, że nie powinien sam zajmować sięsprawą Maximiliana.Wczesnym rankiem zjawiła się u niego policja i wypytywała, czy niedotarły do niego jakieś nowe informacje.Nieco ostrym głosem odparł, iż w tym przypadkusam powiadomiłby ich o tym.Na domiar złego zatelefonował profesor Echinger, by wyrazićswoje zaniepokojenie.Skutkiem tego znów udzieliło mu się niemiłe uczucie, że oto stoi przedprofesorem jak jakiś niedołęga.Od kiedy poślubił Janet, praktycznie stale prześladował gopech; dziś wszakże po raz pierwszy poczuł wściekłość - prawdziwą wściekłość, nie tylkogniew, rozdrażnienie czy kipiącą przez kilka sekund złość.Powoli, lecz stale wzbierającąwściekłość; wściekłość, która musiała się przebić przez niezliczone warstwy opanowania,rozsądku, powściągliwości, i wciąż przybierała na sile.Miał świadomość, że w końcu dojdziedo wybuchu, że pojawi się niedające się poskromić pragnienie, by spoliczkować Janet, aż zełzami w oczach prosić będzie o wybaczenie.Jako że nigdy o tym nie pomyślał, nawet wswych najczarniejszych snach, poczuł się w najwyższym stopniu zmieszany.Dochodziła piętnasta, kiedy w Londynie wreszcie podniesiono słuchawkę.- Halo? - spytał męski głos.Phillip przełknął ślinę.Minęły dwie sekundy, nim zapanował nad sobą i zapytał:- Pan Davies?- Tak, przy telefonie.- Mówi Phillip Beerbaum.Czy mógłbym rozmawiać z moją żoną?Ku zadowoleniu Phillipa teraz to Davies przez moment był zbity z tropu.Po krótkiej przerwie odparł oficjalnym tonem:- Proszę chwileczkę zaczekać!Janet odezwała się przytłumionym głosem.- Phillip? Przed minutą wróciliśmy do domu.- Kilkakrotnie próbowałem się z tobą skontaktować.- Bardzo mi przykro.Odchrząknął.W jakiś niesamowity sposób w tych kilku zdaniach, jakie zamienili zesobą, wypaliła się cała jego wściekłość.Próbował zebrać tych kilka żałosnych strzępów, jakiez niej pozostały, przeczuwając, że prócz owej wściekłości kryje się w nim jedynie przerazliwysmutek, któremu nie chciał się poddać.- Ty także mogłabyś zadzwonić.To znaczy.Czy uważasz, że to w porządku tak poprostu wyjechać sobie do Anglii i nie dawać znaku życia?- Oczywiście, że nie.Ja. - Przecież mogło ci się coś przytrafić.Masz pojęcie, jak bardzo się martwiłem? - Niebyło to prawdą; od razu domyślił się, że zatrzymała się u Daviesa, lecz nie musiała o tymwiedzieć.Wreszcie powróciła na chwilę jego złość.Do cholery, potraktowała go jakwycieraczkę.Westchnął ciężko.- Po dwudziestu pięciu latach - powiedział - winna mi jesteś przynajmniej słowowyjaśnienia!- Phillipie, kiedy wyjeżdżałam, nie planowałam tu zostać.Uwierz mi, proszę.Niemiałam zamiaru.odwiedzić Andrew.- Ale nie zamierzałaś dotrzymać terminu wizyty w Szkocji.Westchnęła cicho.- Nie.Nawet nie miałam tego w planach.Ale byłam bardzo zrozpaczona z tegopowodu.Od samego początku byłam przeciwna Szkocji, wiesz o tym.- Uzgodniliśmy to.- Dałam za wygraną.To niezupełnie to samo.- No tak.- powiedział niejasno.Wydawało mu się, że cała jego złość o to, iż niezgłosiła się na wizytę u Granta, już dawno minęła.Cóż zresztą znaczyła wobec faktu, żeutracił Janet, że jego życie legło w gruzach?- To już nieistotne, mam na myśli Szkocję.O wiele ważniejsze.- zawahał się -ważniejsze jest, co teraz zamierzasz?- To nie takie proste.A już na pewno nie jest to rozmowa na telefon.Powinniśmy sięspotkać.- Och.to nie moja wina, że musimy teraz porozumiewać się w ten sposób.To tyuciekłaś, nie ja!- Rozumiem, że gniewasz się na mnie, Phillipie.Koniecznie musimy pomówić.Co za okropna, wredna sytuacja, pomyślał znużony.Ona siedzi w mieszkaniu swegokochanka i chce ze mną rozmawiać.Pewnie zamierza mi powiedzieć, że wybrała jego.Anawet jeśli to coś innego, i tak nie uda nam się uratować naszego związku.- Janet - odezwał się bezradny.Po barwie jej głosu mógł się domyślić, jak trudna to była dla niej rozmowa.- Zachowałam się trochę nie fair - przyznała.- Wybacz mi, proszę!Wybaczyć.ile jeszcze razy? Być może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej,gdyby wówczas jej nie wybaczył.Gdyby zdecydował się na rozstanie i oszczędził sobie tychlat pełnych kłamstw i nieszczerej harmonii - a teraz nie cierpiałby z powodu utraty Janet.Przynajmniej nie musiałby nazywać samego siebie nieudacznikiem.Uniknąłby wtedypoczucia, że oto jest żałośnie przegrany, bezbronny i słaby. - Porozmawiamy o wszystkim - rzekł.- O tym, co było, i o przyszłości.Przedewszystkim o przyszłości.Nie odpowiedziała.Nie jest jej miło, pomyślał Phillip, wie, że sprawi mi ból, i to jąmartwi.Nigdy nie była okrutna.Nie lubi ranić innych.- Ach, zresztą.mam tu pewien kłopot - powiedział jakby mimochodem, lecz zpełnym wyrachowaniem.To, co zamierzał jej przekazać, wstrząśnie jej wesołym, miłosnymgniazdkiem.- Maximilian zbiegł z kliniki.Efekt był piorunujący.Na moment Janet zaniemówiła, po czym wyrzuciła z siebiepełne zdumienia:- Co takiego?- Tak.Policja była tu już dwukrotnie.Echinger ze zmartwienia rwie sobie włosy zgłowy.Dwa dni temu Maximilian uciekł w nocy przez piwniczne okienko.- To niemożliwe!- Nie żartuję.Wydali nakaz aresztowania.Głos Janet osłabł z przerażenia.- Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki