[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miło znów cię widzieć, Quinn.W jego oczach pojawiło się zaskoczenie.Widocznie uznał, że po tych wszystkichodprawach, jakie zaserwował mi podczas ostatnich miesięcy, okazanie uprzejmości będzie zmojej strony niewykonalne.- Ciebie również miło widzieć zdrową, całą i w jednym kawałku.- Głos miał głęboki,ze śpiewnym irlandzkim akcentem.Na żywo był o wiele seksowniejszy niż w moich snach.Samo słuchanie tego, jak mówi, sprawiło, że chciałam westchnąć z rozkoszy.- Wszyscyobawialiśmy się najgorszego.To stwierdzenie wywołało falę ciepła w moim wnętrzu.I udowodniło, że niezależnieod tego, co powiedziałam wcześniej Kade'owi o ostatecznym zerwaniu z Quinnem, jakaśczęść mnie ciągle tęskniła za tym związkiem.Mimo to nie zasługiwał, by zdobyć mnie takłatwo.Nie tym razem.Uniosłam pytająco brew.- Dlaczego ty miałbyś się o mnie martwić? Powiedziałam to dość obcesowo, ale wkońcu zasługiwał na to po tym, jak mnie odrzucił.Poza tym powinien się cieszyć, że w ogólecoś do niego powiedziałam.- Ludzie, możemy przenieść to ckliwe powitanie do środka? - spytał Rhoan.- No,wiecie, na wypadek gdyby po niebie krążyli jacyś szpiedzy.Quinn zerknął na Rhoana, okręcił się na pięcie i zniknął w środku.Wyplątałam rękę zpalców Kade'a i spojrzałam na brata.- O rany, dzięki za ostrzeżenie.Twarz Rhoana wykrzywił grymas.- Próbowałem ci powiedzieć.Ale nawet gdybym cię ostrzegł, to czy szok, jakiodczułabyś przy ponownym spotkaniu z nim, byłby mniejszy?Nie.I dobrze o tym wiedział.- Nie przerywaj tej gry - powiedział Kade przyciszonym głosem.- Zaufaj mi, todziała.Spojrzałam na niego, wyginając usta w uśmiechu.- Czy ta sugestia nie jest ci teraz aby na rękę? Uniósł ręce w obronnym geście.Rozbawienie zatańczyło w jego ciemnych oczach.- Hej, jestem tylko starym, napalonym ogierem, który siedział w zamknięciu przez46 blisko dwa miesiące.Pamiętaj o tym.- A czy ten stary, napalony ogier zapomniał już, że musimy spławić wrogówsiedzących nam na karku?- Nie zapomniałem.Ale kto powiedział, że nie można łączyć przyjemnego zpożytecznym?- Na litość boską - odezwał się Rhoan.- Chodzcie wreszcie do środka.Odwróciłam się i pocałowałam brata w policzek.- Jeśli przestaniesz ściskać tak moją rękę, to może będę w stanie ruszyć się z miejsca.Uścisnął ją po raz ostatni i puścił.Weszliśmy do środka.Pomieszczenie byłoniewielkie.Jack siedział przy stoliku na końcu pokoju.Jaskrawe światło bijące ze stojącegoprzed nim ekranu komputera rzucało niebieskawe refleksy na jego ogorzałą twarz i łysągłowę.Jeśli chodziło o szefów, był tak otwarty i spokojny, że łatwo było zapomnieć, że byłnie tylko wicedyrektorem całego ramienia strażników, jednego z czterech głównychoddziałów departamentu, ale również jednym z najpotężniejszych wampirów, jakie znałam.Drugim okazał się akurat Quinn, który umieścił swój piękny tyłek na pobliskim fotelu,siadając ze skrzyżowanymi nogami, jak zawsze elegancki.Zostały jeszcze dwie kanapystojące blisko telewizora.Kade i ja zajęliśmy jedną, a Rhoan drugą.Jack spojrzał na mnie i wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Dobrze móc widzieć cię całą i zdrową, kochanie.Uśmiechnęłam się.- Całkiem dobrze się czuję w tym stanie.Jack, Quinn, poznajcie Kade'a.- Wiem, kim jest Kade - odparł Jack.- Mam jego akta.Kade uniósł brwi ze zdumienia.- Serio?Rozbawienie zamigotało w zielonych oczach Jacka.- Departament może dostać się wszędzie, jeśli tylko chce.- No cóż, ta umiejętność na pewno jest doskonale strzeżona przed resztą populacji,zgadza się?- I to z bardzo ważnego powodu.Dlaczego tam byłeś?- Jest jednym ze zmiennokształtnych, od których pobierali próbki - wyjaśniłam idodałam z odrobiną zniecierpliwienia: - Domyślam się, że nie masz zamiaru podzielić się znami przeszłością Kade'a, prawda?- W tej chwili? Nie.Są ważniejsze rzeczy do omówienia.- Oczy Jacka zwęziły sięlekko.- Co masz na myśli, mówiąc  jednym z ?47 Kade wzruszył ramionami.- Było nas tam dziewięciu.Nie jestem pewien, co stało się z resztą po naszej ucieczce.- Pobierali próbki od wszystkich? - Tak.Jack chrząknął i spojrzał na mnie.- A pobierali jakieś od ciebie? Wzruszyłam ramionami.- W tej chwili niewiele pamiętam.Jedyne, co zapamiętałam, to pobudka w niewielkimzaułku obok trupa.- Luki w pamięci są skutkiem podawania leków czy wypadku?Kolejne wzruszenie ramion.- Prawdopodobnie wypadku - dorzucił Rhoan, przyglądając mi się krytycznie.- Bliznana jej głowie wygląda tak, jakby rana była wystarczająco paskudna, by spowodować utratępamięci.- Jaka znowu blizna?Konsternacja w moim głosie była oczywista.Nie zauważyłam żadnej blizny.I zpewnością nie miałam skłonności do przesiadywania przed lustrem.Potrzebowałam jedynieszybkiego spojrzenia.No, chyba te wybierałam się na jakąś specjalną imprezę i musiałamzrobić makijaż.Kade przesunął palcem po mojej skroni aż do tyłu głowy.- Właśnie ta, słonko.Zmarszczyłam brwi.- Wygląda poważnie? - Cholera, ostatnią rzeczą, jaką chciałam się martwić, byłakolejna blizna.Miałam ich wystarczająco dużo dzięki wypadkom z dzieciństwa.- Twoje włosy ją zakrywają, więc nie stanowi problemu.- A więc ten ośrodek znajduje się w pobliskim mieście? - spytał Jack głosemsugerującym nikłą tolerancję dla zbaczania z tematu.Uśmiechnęłam się, przyzwyczajona do jego niecierpliwości.- Ten ośrodek jest miastem.I terenem badań testowych.Mają tam atrapy budynków itakie prawdziwe z betonu.- Możecie nas tam zaprowadzić? - spytał.- Ja mogę - odezwał się Kade, zanim zdążyłam otworzyć usta.- Riley byłanieprzytomna przez większość podróży.To było rażące minięcie się z prawdą.Jack zerknął na mnie, ledwo dostrzegalnieunosząc brwi.Wiedział, że to kłamstwo, ale z jakiegoś powodu nie miał zamiaru się o tospierać.Może wymyślił sobie, że koniokształtny będzie mu potrzebny w ekipie wykonującej48 nowe zadanie.Spojrzał na monitor komputera.- Mapa terenu - powiedział i spojrzał na Kade'a.- Podasz nam przybliżone położenietego miejsca? Wyślemy tam swoich ludzi, żeby oblecieli ten obszar helikopterem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki