[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem lepsza niż to".Duże czarne torby, pakowanie, składanie i wkładanierzeczy do torby.Tak jak wtedy, kiedy zmarł Tariq i pozbyłasię wszystkiego, mylnie zakładając, że nigdy nie wróci doAberdeen.Teraz jednak nie było żalu, nie było uczucia palenia w głowie i piersi, pracowała spokojnie, decydowała,co chce zatrzymać, a czego nie.Nie trwało to długo.To byłołatwe.Potem posprzątała: umyła podłogi i ściany, okna i lodówkę, zrobiła porządek w szafie i szufladach.Sprawiła, żewszystko pachniało mydłem, i otworzyła okna, żeby umyćżycie lodowatym deszczem.Zdjęła zasłonę i zaniosła poduszkę i koc do pralni samoobsługowej.94 Dziwnie było wchodzić do dużych domów towarowychz jasnymi światłami i zapachem perfum, tłumami łudzi szukających okazji.Była zadowolona, że w sklepach jest tłok.W cichych sklepach, gdzie sprzedawczynie miały czas, żebyzapytać:  Czy mogę w czymś pomóc?", czuła się zagubiona.Kupując płaszcz, mogła wybierać między fasonami i kolorami.Jeden płaszcz, który jej pasował, gdy go przymierzyła, miał złote guziki, ich kolor i chłodny dotykprzypomniał jej ciotkę.W przymierzalni, z lustrami za niąi przed nią, zbyt dużo odbić jej samej.Zatęskniła za ciotką,nagle i boleśnie, żałowała, że nie są razem, że nie może jejobjąć, że nie mogą być blisko, być przyjaciółkami jak w latach przed śmiercią Tariqa.Jednak Sammar nie kupiłapłaszcza ze złotymi guzikami, chociaż wiedziała, że jejciotka by go wybrała, a zawsze miała doskonały gust, wyrocznia.Kupiła budrysówkę z pętelkami i gładkimi brązowymi kamieniami zamiast guzików.Kiedy zapłaciłai wyszła ze sklepu, wyjęła ją z dużej reklamówki z czerwonym napisem WYPRZEDA%7ł i od razu włożyła, zrywającmetki, wpychając stary płaszcz w jej miejsce.- Ma pani piękną cerę - powiedziała rezolutna sprzedawczyni na stoisku z kosmetykami.Miała grubą warstwętuszu na rzadkich rzęsach.Stukała w słoiczki i buteleczkiz emulsjami długimi paznokciami w kolorze fuksji.- Och.dziękuję.- To nie będzie pani potrzebne - ciągnęła sprzedawczyni, unosząc delikatną dłoń nad emulsjami i kremami95 w fioletowych opakowaniach.- To.- Wzięła do ręki buteleczkę z żółtą emulsją.- Proszę spróbować tego.Sammar przechyliła butelkę i rozsmarowała trochęemulsji na wierzchu dłoni.- Maluje się pani?- Nie.kiedyś tak.- Bo jeśli kupi pani krem nawilżający, mydło i toner, dostanie pani w prezencie zestaw ze szminką, różem i cieniem do powiek.To oferta specjalna.- Paznokcie w kolorzefuksji pokazały tabliczkę stojącą na ladzie.Oferta specjalna - napisane czerwonym kolorem z obrazkiem zestawu podarunkowego, większego niż w rzeczywistości.Sammar nie malowała się ani nie perfumowała odśmierci Tariqa, cztery lata temu.Cztery miesiące i dziesięćdni, tyle zgodnie z prawem szarłatu wynosi okres żałobydla wdowy, czas przeznaczony tylko dla niej, czas, którymusi minąć, zanim będzie mogła znowu wyjść za mąż,znów podkreślić urodę.Cztery miesiące i dziesięć dni.Sammar pomyślała o tym, o czym często myślała, o tych czterech miesiącach i dziesięciu dniach, tak precyzyjnieokreślonym czasie, nie za krótkim i nie za długim.Pomyślała, że szaria Allaha była łagodniejsza i bardziej zrównoważona niż zasady, jakie ludzie ustalają sami dla siebie.Kupiła nowe zasłony do pokoju.Kiedy je powiesiła, zmieniły pokój, zmieniły w nim światło.Kolorowe reklamówkii opakowania rozrzucone na podłodze, nowe szale rozłożonena łóżku sprawiły, że przestała to być szpitalna sala.Potem,patrząc na zasłony, ich jasny pomarańczowo-niebiesko-96 -brązowy wzór, zdała sobie sprawę, że są podobne do zasłon,jakie opisał jej Rae, zasłon, które wisiały w jego starymdomu z widokiem na Dee.Nieświadomie wybrała te kolory,te same kolory, o których rozmawiali.Teraz miała w głowiejego słowa, unoszące się, nieznikające.W nocy nie śniła jużo przeszłości, ale o deszczu i szarościach jego miasta.Zniłao terazniejszości.Zniła o Lesley informującej, że telefonw korytarzu już nie działa.Zniła, że ona, a nie Amelia nosimartwe zdeformowane dziecko.Ciążyło w jej wnętrzui chciała się go pozbyć.Ale w jej śnie była ciotka, mówiąca:to jeszcze nie twój termin, nie czas na poród.Ciotka nie wiedziała, że dziecko jest martwe, tylko Sammar wiedziała, boRae jej powiedział.Nie była smutna, czuła ciężar dzieckaciągnący w dół i ból był znajomy, niebudzący strachu, nienieprzyjemny.Wiedziała, że ciotka się myli i że nadszedłczas i nie powstrzyma się przed wypchnięciem dziecka.Sny były dla niej dobre, piekły jak środek dezynfekujący.Zebrała się na odwagę, żeby zadzwonić do szkołyjazdy i umówić się na pierwszą lekcję.Instruktorka, dużaenergiczna kobieta o siwych włosach, zabrała ją na pustyodcinek drogi niedaleko parku Hazelhead.Sammar przypomniała sobie to, czego nauczył ją 'Am Ahmed, zmienianie biegów, przyjemny dzwięk, jaki wydawał zaciąganyhamulec ręczny.Potem jednak, kiedy wyjechały na bardziej ruchliwą ulicę, panikowała za każdym razem, gdyz przeciwnej strony nadjeżdżał samochód.Kuliła się nawidok zbliżającego się pojazdu, skręcała kierownicę w lewoi instynktownie recytowała shahadah: Zaświadczam, że nie97 ma innego boga oprócz Allaha.gdy instruktorka wyciągała rękę, żeby ustabilizować kierownicę.Kiedy Rae zadzwonił do niej w ten wieczór po pierwszej lekcji, płakała.- Wszystko zapomniałam, nigdy się nie nauczę, nigdynie zdam egzaminu na prawo jazdy.Roześmiał się i powiedział:- Oczywiście, że się nauczysz, wszystko ci się przypomni.Nie mów, że jesteś głupia, nie jesteś głupia.Mówił pocieszające słowa, podczas gdy łzy sprawiały,że słuchawka ślizgała jej się w ręku.Sammar szła do pracy znajomymi ulicami.Wiedziała,gdzie jezdnia przechodzi z asfaltowej w kocie łby.Z czasem nawet niektóre twarze stały się znajome.Lata temu tesame ulice były labiryntem kulturowego szoku.Rzeczy,które ją uderzały: kolczyk w uchu mężczyzny, kobieta wyprowadzająca psa na tyle dużego, że połknąłby niemowlę,a jednocześnie pchająca dziecięcy wózek, wielkie bilboardyprzy drogach: Wonderbra, reklamy papierosów, które jednocześnie mówiły ludziom, żeby palić i nie palić, klubnocny Ministry of Sin, mieszczący się w dawnym kościele [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki