[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć nie znosiła teściowej, pocieszenie czerpałaz tego, że dziewczynki jedzą posiłki w swojej własnej kuchni,na karnawałowo barwnych talerzach, które kupiła zaraz poślubie z Clintem.Jak się okazało, wierzyła w mrzonki.W ułudę,jaką stworzyła, żeby złagodzić strach.Przez cały czas dziew-76czynki mieszkały z babcią Windsor na farmie, gdzie nawetziemia, jak z przekonaniem mawiał Clint, jest sucha i smutna.Delia zakryła dłońmi oczy.- Biorąc pod uwagę to, co robił Clint, stara Louise prawdopodobnie uratowała ci dzieci, kochanie ciągnęła pogodnieStephanie. Dobrze sobie radzą.Zliczne są jak ty, bystrei jasnowłose.Dede jest kropla w kroplę podobna do ciebie.Prawda, M.T.?Delia spojrzała na przyjaciółkę.Kilkakrotnie otworzyła i zamknęła usta, jakby chciała coś powiedzieć.Steph nawet tegonie zauważyła.- No cóż, muszę już wracać.Słyszałyście, że dostałam odszkodowanie za pożar? Dopiero teraz jesteśmy naprawdę urządzeni.Mamy dwie przyczepy, jedną obok drugiej, i wielki,stary, oszklony ganek.Musicie kiedyś przyjść i zobaczyć towszystko na własne oczy. Dopiła herbatę, odstawiła filiżankęi otarła górną wargę.Delia bez słowa wstała od stołu i wyszła do sypialni.M.T.odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem.Zmarszczka na jej czolebyła równie wymowna co ściągnięta bólem twarz Delii.- O Boże! - Stephanie patrzyła to na M.T., to na Cissy.Nicz tego nie rozumiała. Czy powiedziałam coś nie tak? No,mówcie, dziewczyny.Przecież minęło tyle czasu, już dawnopowinna to przeboleć.Ile to będzie lat? Boże, co najmniejz dziesięć.Przez całą porę płaczu Delii M.T.czerpała ze swego ciężkozapracowanego kapitału.Zrozumienie i współczucie, z jakimsię zetknęła, gdy odkryła, że Paul ją oszukuje, i gdy postanowiłaprzeciwko niemu wystąpić, przelała teraz na swą najdawniejsząi najukochańszą przyjaciółkę.Większość mieszkańców Cayro uważała, że stan, w jakimDelia wróciła do domu, do cna wypalający jej twarz smutekoraz miesiące, jakie w charakterze sprzątaczki spędziła w agencjiSally, stanowią właściwą karę dla kobiety, która porzuciłaswoje córki.Opinia publiczna w Cayro nie ulegała dostatecznieszybkim zmianom, by zrozumieć czy wybaczyć jej grzech alboteż wziąć pod uwagę to, że porzuciła swe dzieci dlatego, iż77musiała ratować się ucieczką, i gdyby nie zdążyła wsiąść doautobusu w Parlour's Creek, mąż pewnie by ją zadusił.Nie,ludzie w Cayro nadal widzieli w niej grzesznicę, a pora płaczustanowiła zrozumiałe dla nich zadośćuczynienie.Z przyjemnością obserwowali oznaki skruchy.Lubili patrzeć na miękkieusta Delii i zaczerwienione kąciki jej oczu.Najmądrzejszym posunięciem M.T.było to, że tydzień w tydzień ciągnęła Delię do kościoła Baptist Tabernacle.W każdąniedzielę zgaszona i blada grzesznica siadała na twardej drewnianej ławce z pustymi oczyma i z dłońmi spierzchniętymii opuchłymi od szorowania podłóg oraz skrobania klozetów.- Bóg wszystko widzi, prawda? - zagadnął M.T.pastorMyles pierwszej niedzieli.M.T.wzięła Delię pod rękę i ostrożnie skinęła głową.Wiedziała, co robi.Już w dziesiątą niedzielę z trudem drepcząca przez kościółpani Pearlman w swej bolesnej wędrówce wsparła się na ramieniu Delii.Miała artretyzm, endoprotezę stawu biodrowegoi w ogóle cierpiała potworne męki, jednak żeby nie wiadomoco, nigdy w życiu nie wsparłaby się na ramieniu nie okazującegoskruchy grzesznika.Jeśli nawet jej gest nie stanowił pełnegowybaczenia, to w każdym razie je zapowiadał.W gruncie rzeczykobiety błądziły tak samo jak mężczyzni, z tym że okupywałyswe grzechy dziećmi i przyjaciółkami.Zaciągnięty dług miałgotową i wymierną wielkość.Ta, która porzuciła dom i żyławygodnie, nie mogła liczyć na wybaczenie, lecz ta, która wracała zraniona i zrujnowana, męczenniczo-trzezwa i uparciewytrwała, cierpiąca głęboko i publicznie, ta miała jeszcze szansęi mogła mieć nadzieję, że kobiety przyjmą ją do swego kręgu.Pocierp jeszcze trochę, dziecko mówiła dłoń Marcii Pearlman - my cię rozumiemy.Na szczęście do Delii nic nie docierało.Jej duma by tego nie zniosła.Delia z Mud Dog też bytego nie przeżyła.Ani Delia z Mud Dog, ani Delia, którawalczyła z Clintem, by wreszcie od niego uciec.Znieść mogłato jedynie Delia z pory płaczu, tylko ona mogła siedzieć spokojnie ze zwieszoną głową i nawet nie zauważyć, że Pan Bóg,wyciąga ku niej rękę.Nie darowali jej, ale ją rozumieli.Niewybaczyli jej, lecz się radowali.Oglądać Delię w takim stanie och, ileż w tym zwykłej przyjemności! Nie wspomniała o tym78żadna z odwiedzających kościół kobiet, ale wszystkie wiedziałyswoje.Spójrz na nią! Boże! Spójrz tylko! Dłoń Marcii Pearlmanna ramieniu Delii zdziałała więcej niż szeptana propaganda,jaką M.T.uprawiała na schodach świątyni.Przez pierwsze miesiące pobytu Delii w Cayro M.T.trwałaprzy niej niewzruszenie jak skała, dowodząc swej przyjaznisetkami dobrych uczynków.Zdarzało się, że Delia nie chciałaz nią rozmawiać, lecz M.T.się nie obrażała.Wtedy co kilkadni pytała Cissy: Co tam u was? Wszystko w porządku? W porządku odpowiadała Cissy tym samym kodemi M.T.już wiedziała, że nie ma żadnej poprawy. To dobrze, kochanie mówiła. Daj jej trochę czasu.Tomusi trochę potrwać.Każdy dzień w Cayro zawracał Delię w czas jej dorastania.Zatapiała się w sobie i znów stawała się tamtą dziką dziewczyną,do której nikt nie ważył się zbliżyć.Nie zdawała sobie sprawyz niemiłego, zjełczałego zapachu swego ciała.Pełne litościspojrzenia, jakie rzucały jej sprzątaczki, w ogóle jej nie dotykały.Energii starczało jej tylko na myślenie o jednym: o stawianiujednej stopy przed drugą.Dzień w dzień nosiła ten sam podkoszulek i te same obcięte dżinsy.Zdejmowała je z siebiei wkładała dopóty, dopóki Cissy nie wymieniła ich na czyste.Gdyby tylko mogła myślała Cissy nie rozbierając się, wchodziłaby pod prysznic, a potem w mokrym kładłaby się do łóżka.Bezpiecznie.Musiała czuć się bezpiecznie.Kto by jej dotknąłw tym ubraniu? Kto dotknąłby tego chudego, zgarbionegociała w znoszonej, wyciągniętej bluzce i w spranych dżinsowychspodniach? Kto by ją zagadnął, kto spojrzałby na nią, gdychodziła z włosami ściągniętymi gumką i z nie zrobioną twarzą?Kim była? Na pewno nie Delią Byrd.Jej wygląd mówił: zostawcie tę kobietę w spokoju.W bibliotece okręgowej Cissy znalazła książkę o męczennikach.Wyczytała w niej, że byli święci, którzy w jednej szacieprzeżyli dwadzieścia lat.W jednym ubraniu.Nikt nie wspominał, jak ani kiedy je prali.Może nigdy albo gdy Bóg zdarzył?Może gdy stali z twarzą pod deszcz lub gdy latem pobieżnieopłukiwali ciało w strumieniu? Suknia się przecierała, gniłai odpadała od żylastego, trawionego świętą gorączką ciała, by79ustąpić miejsca innej, takiej samej jak poprzednia.%7ładnej próżności, zastanawiania się.%7ładnego lęku i pragnienia.Ubraniesłużyło ukrywaniu ciała, nie jego ozdobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Divakaruni Chitra Banerjee Siostra mojego serca 02 Liana pragnień
- Lynn Sandi Miłoœć, pożšdanie i ... 02 Dwa serca
- 28 Koontz Dean Mroczne œcieżki serca
- Shepard Sara Pretty Little Liars 07 Bez serca
- Laurens Stephanie Cynsterowie Za glosem serca
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Trzy serca
- 71. Za głosem serca Lindsey Johanna
- Freeman Cynthia Zmiennoœć serca
- Roberts Nora Z nakazu serca
- Winters Rebecca Wybranka serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- digitalbite.htw.pl