[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostawiłemna głowie biednej Elizabeth całe zamieszanie związane z oddaniemnaszych mebli na przechowanie i sprzedażą domu w Bath.- A tak! Rzeczywiście, słyszałam już, że poprzedniopraktykował pan w tym mieście - stwierdziła Lavinia.- Pan zjechałtutaj, natomiast ja poważnie się zastanawiam, czy nie przenieść siętam na stałe.- Rzuciła znaczące spojrzenie w stronę pozostałych83ouslaandcsgości.- I mam nadzieję, że jeśli, a raczej kiedy do tego dojdzie, topewna osoba zdecyduje się z nami zamieszkać.Emma zdawała sobie sprawę, że skupiły się na niej spojrzeniawszystkich obecnych, ale niepokoiły ją tylko jedne, fiołkowe oczy.- Jak już mówiłam, Lavinio, zamierzam poważnie rozważyć tękwestię.- Natomiast ja nie cierpię Bath - wtrącił Harry.- Można umrzećz nudów.Trudno znalezć tam kogoś poniżej siedemdziesiątki.- Lekka przesada, chłopcze - zaprzeczył Benedict, potem zwróciłsię do doktora: - Zapewne w tych stronach będzie pan praktykował wodmiennych warunkach, panie Fielding.- Tak, ma pan rację.W Bath na porządku dziennym sądolegliwości wynikające z przesytu.To jeden z powodów mojejprzeprowadzki w te strony.Wydaje mi się, że pomaganie ludziomskromniej obdarzonym przez los przynosi więcej satysfakcji.Benedict kiwnął głową z aprobatą i przeniósł wzrok na Emmę.- Czy naprawdę rozważa pani wyjazd stąd?- Tak.Nigdy nie zamierzałam osiąść w Ashworth Magna nastałe.Początkowo chciałam pomieszkać tu tylko przez kilka tygodni,do czasu otrzymania pracy, która pozwoliłaby mi zarobić na swojeutrzymanie.- Wzruszyła ramionami.- Ale jakoś nie otrzymałamżadnej satysfakcjonującej propozycji, więc zostałam.- Tak, łatwo wpaść w rutynę -ku jej zaskoczeniu stwierdziłBenedict.- Nawet szczęściarze, którym fortuna pozwala na wszelkieluksusy, nigdy nie są do końca zadowoleni.84ouslaandcs- Ale chyba pan nie jest niezadowolony z życia, sir? - Byłoby jejnaprawdę trudno w to uwierzyć.- Robi pan wrażenie człowiekacałkowicie usatysfakcjonowanego swoim losem, po prostuszczęśliwego.- Niech pani nie daje się zwieść pozorom, panno Lynn.-Sięgnąłpo kieliszek i przez chwilę przyglądał mu się w zamyśleniu, zanimskosztował wina.- Człowiek zatrzymuje się nagłe w pół kroku,uświadomiwszy sobie, że życie, które budował z takim trudem, wcalenie jest tak spełnione, jak sądził.- Uśmiechnął się ponuro.- Naszczęście nie osiągnąłem jeszcze tego punktu, kiedy już niczego niemożna zmienić.Lavinia postanowiła wyrwać go z tych smętnych rozmyślań izaczęła wypytywać o różnych członków rodziny.Uszczypliwe uwagiBenedicta, szczególnie odnoszące się do jego siostry lady Fencham,bardzo wszystkich rozbawiły.Wreszcie Lavinia zaprosiła Emmę iDeborah do salonu, by panowie mogli we własnym gronie delektowaćsię porto.Benedict, który pierwszy wrócił do dam, natychmiast zauważyłbrak jednej z nich, więc podszedł do balkonowego okna.Było szerokootwarte, by wpuścić do pokoju świeże, wieczorne powietrze, niosącezapach róż.Siedząca w pobliżu Lavinia słyszała, że mruknął coś podnosem, ale nie dosłyszała słów.Wyraz niekłamanego zachwytu wjego oczach nie pozostawiał jednak najmniejszych wątpliwości.Pobiegła wzrokiem w tym samym kierunku i dostrzegła Emmę, która85ouslaandcsstała pod drewnianą arkadą obrośniętą pnącymi, bladoróżowymiróżyczkami, niemal w tym samym kolorze co jej suknia.Bardzo, ale to bardzo dobrze się złożyło, pomyślała paniHammond, a że w tym właśnie momencie pojawił się w salonie Harry,gorliwie go powstrzymała przed wyjściem za wujem do ogrodu.Na odgłos kroków Emma się odwróciła.- Cudowne, prawda, sir? - zauważyła, próbując zapanować nadoszalałym pulsem, który postanowił żyć własnym życiem i ustalićrytm znacznie szybszy, niemal całkowicie pozbawiony przerw.- Przepiękne - zgodził się Benedict, nie odrywając wzroku od jejtwarzy.W wieczornym powietrzu dawało się wyczuć coś więcej, niżtylko odurzający zapach kwiatów.- Doktor Hammond bardzo kochał swoje róże.- Spojrzała mu woczy i natychmiast tego pożałowała.Co się z nią działo, u licha?Można by pomyśleć, że nie przywykła do obcowania zprzedstawicielami płci przeciwnej.A to przecież nieprawda!Natomiast rzeczywiście nie zaznała dotychczas tych dziwacznychsensacji, które pojawiały się wbrew jej woli i wymykały wszelkiejkontroli, gdy tylko pan Grantley znajdował się w pobliżu.- Mamnadzieję, że udało się panu poczynić postępy w śledztwie, sir -ciągnęła, starając się za wszelką cenę nie utracie spokoju po raz drugitego samego dnia i zachować kontrolę nad własnym sercem, tak jakudawało jej się panować nad głosem.- Doktor był szlachetnym86ouslaandcsczłowiekiem, który zawsze dobro innych przedkładał nad własne.Niezasługiwał na taką śmierć.- Może z pani pomocą, panno Lynn, rozwikłam tę zagadkę.- Już mówiłam, że może pan na mnie liczyć, nie wiem tylko, wjaki jeszcze sposób mogłabym być panu użyteczna.Gdy uniosła rękę w geście bezradności, jej dłoń natychmiastznalazła się w uścisku długich, smukłych palców, które wsunęły jąpod muskularne ramię, więc, chcąc nie chcąc, musiała ruszyć wraz zBenedictem na spacer po doskonale utrzymanym ogrodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Graham Heather (Pozzessere Heather Graham) Tajemnice zamku Lochlyre (Mordercza gra)
- Golon Anne & Golon Serge Angelika 09 Angelika i demony
- Golon Anne & Golon Serge Markiza Angelika 09 Angelika i demony
- Anne McCaffrey Statek 2 Statek bliniaczy
- Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Burrowes Grace Córki księcia Windham 02 Tajemnica lady Maggie
- Smith Lisa Jane Wizje w mroku 01 Tajemnicza Moc
- John i Stasi Eldregde URZEKAJĽCA. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy
- Graham Hancock Robert Bauval John Grigsby Tajemnica Marsa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lastella.htw.pl