[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoczył ku Iantine owi, który osłonił ręką obraz, by chłopiec go nie uszkodził. Co tu masz?  spytał Leopol, uważnie dotykając płótna. Trzeba to przerobić  odparł Iantine wiedząc, że nie zdoła uśpić ciekawości tegochłopaka. Ach, portret Chalkina?  Leopol sięgnął po płótno, a Iantine obrócił się na pięcie izabrał obraz z zasięgu małych ciekawskich rączek, zasłaniając go własnym ciałem. Trochę jesteś za sprytny, wiesz? Mhm  w uśmiechu Leopola nie było nawet śladu zawstydzenia. Jak było? Cosię stało, kiedy go usunęliście?Iantine stanął jak wryty i popatrzył na chłopca. Kogo niby usunęliśmy?Leopol wsunął zwinięte w pięści dłonie za pasek, przechylił głowę i poczęstowałIantine a długim, pełnym niesmaku spojrzeniem, po czym potrząsnął głową. Po pierwsze, odleciałeś na smoku z Weyru Fort.Po drugie, nie wróciłeś na noc,więc coś się tam musiało zdarzyć.Tym bardziej że Przywódców Weyru też nie było.Potrzecie, wszyscy wiedzieli, że Chalkin musi odejść, a po czwarte, wracasz tu z portretem,którego przecież nie namalowałeś w Weyrze. Leopol rozłożył ręce. To oczywiste.Lordowie Warowni i Przywódcy Weyrów pozbyli się Chalkina.Zdjęli go ze stanowiska, usunęli i zesłali.Mam rację?  Posłał Iantine owi uśmiech w ramach podsumowania iprzechylił głowę w drugą stronę. Mam rację, czy nie?  powtórzył.Iantine westchnął. Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć  odparł taktownie i ruszył w stronę swejsypialni.Leopol wyprzedził go tak, że artysta musiał się zatrzymać. Ale mam rację z Chalkinem, prawda? Nie chciał się przygotowywać do Opadów,był bardzo surowy dla swoich ludzi, a połowa Lordów Warowni jest mu winna całe workimarek, za przegrane w grach hazardowych.Iantine zatrzymał się. Długi hazardowe?  Minął Leopola, chcąc umknąć w wątpliwe zacisze swojejkomnatki, nie zdradzając się ani słowem przed tym okropnym plotkarzem. Ach, Iantine  Tisha zauważyła go i ze zręcznością zaskakującą dla tak otyłejosoby błyskawicznie przecisnęła się pomiędzy stołami, by go zatrzymać. ZłapaliChalkina? Wszystko w porządku? Bardzo się opierał? %7łona poszła za nim na wygnanie? Toby mnie zaskoczyło, szczerze mówiąc.Czy Vergerin żyje? Przejmie Warownię od razu, czybędzie musiał czekać do Zgromadzenia na Koniec Obrotu?Leopol aż się zgiął ze śmiechu na widok miny malarza. Tak, nie, nie, tak, nie wiem  wyrecytował w odpowiedzi na ten huraganowyogień pytań. Widzisz? Nie tylko ja wiem swoje  dyszał Leopol, przytrzymując się jedną rękąkrzesła dla równowagi, podczas gdy drugą ocierał łzy śmiechu, zachwycony sobą i reakcjąIantine a. Chcę usłyszeć wszystko od początku, chłopcze  powiedziała Tisha i postawiłaprzed nim kubek z klanem i całą tacę świeżo upieczonych ciasteczek. Zaczynaj.Siadaj.Miałeś ciężki dzień, a jeszcze nawet nie dochodzi południe. Zabiorę to i bardzo ostrożnie zaniosę do pokoju  powiedział Leopol.Złapałzapakowany obraz i wyjął go z dłoni malarza, który bezwiednie rozluznił palce. Nawet naniego nie spojrzę, póki mi sam nie pozwolisz. Nie, Leo, poczekaj  osadziła go Tisha. Chcę zobaczyć, jak zdaniem Chalkinawygląda  zadowalający portret. Czyja nie mam już prawa do odrobiny prywatności?  wykrzyknął Iantine,wznosząc dłonie w geście bezradności. Czy tu się nie uchowa żaden sekret?  Nie ma mowy, to jest porządny Weyr  odparła Tisha. Jedz.Pij.Leo, wezkoszyk, który przygotowałam dla K vina i zanieś mu go do weyru.Nie widziałam Zulayi aniMeranath, więc pewnie zatrzymały się w Warowni.Pod Iantinem ugięły się nogi, więc opadł na krzesło, które Tisha zapraszająco odsunęłaod stołu. Mogę?  spytał prosząco Leopol, z miną aniołka i jedną ręką na zasupłanymsznurku. Zdaje mi się, że i tak bym cię nie powstrzymał  odparł malarz i chwyciłszkicownik, wsunięty za papier.Notes o mało co nie upadł, gdy chłopiec energicznieodpakowywał obraz.Iantine schował szkice.Nie chciał ich pokazywać publicznie.Dwaj wykastrowanigwałciciele umarli niemal w chwili, gdy skończył rysować.Gorzko żałował zadowolenia,jakie wzbudził w nim wyrok, wydany na tych ludzi.Chyba nie zdawali sobie sprawy, żeChalkin będzie ich dręczył? Przecież sami prosili, by ich odwieziono do Bitry.Nie, na pewnoby do niego nie wrócili, gdyby o tym wiedzieli.Spostrzegł, że Tisha bystro wpatruje się wjego twarz.Ciekawe, czy coś z niej wyczytała, mimo że starał się przybrać obojętną minę.Naszczęście, z obrazu spoglądał na nich mocno wyidealizowany Chalkin& Tisha rzuciła naniego okiem i dostała ataku śmiechu, w czym dzielnie sekundował jej Leopol.Wesołość gospodyni zawsze bywała zarazliwa: nawet cichy śmiech sprawiał, żewszyscy wokół chichotali w odpowiedzi.Iantine owi, po porannych przeżyciach, odrobinaradości była potrzebna jak powietrze i choć wewnętrzne napięcie nie pozwalało mu śmiać sięw głos, przynajmniej zmuszono go do przybrania pogodniejszej miny.Rozbawienie Tishy spowodowało, że pozostali mieszkańcy Weyru zauważyli powrótmalarza i prędko zgromadzili się wokół jego stołu, zaśmiewając się z  zadowalającegoportretu Chalkina.Iantine zaspokoił ich ciekawość krótkim sprawozdaniem z porannychwydarzeń.Wszyscy z ulgą powitali wiadomość o usunięciu Chalkina z Bitry, a także ozesłaniu go na wyspę. To dla niego za dobre, wiecie?  ktoś powiedział. Ano cóż, będzie panem całej ziemi w zasięgu swego wzroku, nie? Dobrze mu tak! Nikomu nic się nie stało? Kto teraz będzie rządził w Warowni? Przecież przed Opadami jest tam tyle dozrobienia!Iantine odpowiadał, nie wdając się za bardzo w szczegóły.Zdumiewało go, żemieszkańcy Weyru dokładnie odgadli wszystko, co się wydarzyło.Poza tym, bardzo dużo wiedzieli o Warowni, która nie podlegała bezpośrednio Telgarowi.On sam przecież niewieleopowiadał o nieprzyjemnym pobycie w Bitrze, więc musieli czerpać wiedzę z innego zródła.To prawda, podróżowali więcej niż gospodarze.Może dlatego więcej wiedzieli o świecie.W jaskini zaczęli się zbierać jezdzcy, w oczekiwaniu południowego posiłku i zciekawości, co też wydarzyło się w Bitrze.Starsi pamiętali jeszcze zakład, który kosztowałVergerina utratę Warowni.Wiedzieli poza tym zdumiewająco dużo o Rodzie Lordów Bitry.Tak, ludzie w Weyrach byli zdecydowanie dobrze poinformowani.Iantine był wdzięczny Tishy za klan i ciasteczka.Ucieszył się też, gdy Leopolprzyniósł mu chleb, ser i pokrajane w plasterki mięso z whera, które podawano w południe.Przez chwilę zaniepokoił się, gdy spostrzegł wśród słuchaczy z tyłu K vina, który gestemstarał się przyciągnąć jego uwagę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki