X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdej nocy kilka tych statków wypływa z towarami.Wożą teżpielgrzymów i dowiozą was do samych bram Paryża.Salietti miał już zamiar podziękować trędowatym, kiedy ich przywódca dodał:- Spytajcie na przystani o Azkle Trubadura.Jest dość szorstki w obejściu, a jego śpiewjest okropny i przypomina rechot żaby, ale nikt nie zna rzeki, tak jak on.Powiedzcie, że jawas przysyłam, a pomoże wam bez zadawania zbędnych pytań.Grimpowa i Weienell zaskoczyła uprzejmość nieznajomego trędowatego i ucieszylisię, że przyszedł im z pomocą. - Kim jesteście? - spytał Salietti.- Wystarczy, że powiecie, iż jesteście przyjaciółmi Prestdala.- A wy? Co teraz poczniecie? - zmartwiła się Weienell.- Udajemy się na południowy wschód.Na przedmieściach miasta Toul braciafranciszkanie budują leprozorium.Mamy nadzieję znalezć tam azyl, którego w Reims namodmówiono.Salietti wyjął z sakiewki garstkę złotych ziaren i na otwartej dłoni podał jeczłowiekowi bez twarzy.- To powinno skłonić franciszkanów z Toul do szerokiego otwarcia bram swegohospicjum.Trędowaci patrzyli zafascynowani na lśniące złoto.- O, panie! Jak możemy ci się odwdzięczyć za tak hojną jałmużnę - wymamrotałtrędowaty, wyciągając straszną, pozbawioną kilku palców dłoń.- Już to zrobiliście.Idzcie z Bogiem i niech pokój będzie z wami.Rzeka Marna płynęła spokojnie, a w jej wodach odbijał się woskowego koloru księżycw pełni.Na przystani zgromadziło się sporo mężczyzn, a także kilka kobiet z dziećmi.Sądzącpo kapeluszach i laskach pielgrzymich z przyczepioną tykwą, byli to pątnicy udający się doComposteli, aby paść krzyżem przed relikwiami apostoła Jakuba.Oczekiwali na pomoście,aby załadować się na szkutę i popłynąć nią do Paryża, skąd czekała ich jeszcze długa i pełnaniebezpieczeństw droga.Grimpow pomyślał, że los pielgrzyma jest równie niepewny, jakposzukiwacza sekretu mędrców.Wspomniał też nowicjusza Pobego de Lanforg, który tyleczasu poświęcił na marzenia o wspaniałych czynach, jakich miał zamiar dokonać w dalekiejHiszpanii.Zastanawiał się, czy młodzieniec żyje, czy też poległ w wojnie o Kamienny Krąg.Jeśli tak się stało, to jego dusza pokutująca niewątpliwie nawiedza brata Brasgdo,przesądnego i lękliwego kucharza z opactwa Brinkdum.Zsiedli z koni i Salietti zbliżył się do flisaka, który wkładał wielkie kosze,wymoszczone słomą i zapełnione glinianymi garnkami, na pokład statku zaopatrzonego wdwa brudne, postrzępione żagle.- Powiedzcie mi, dobry człowieku, gdzie jest szkuta Azkle Trubadura?Flisak popatrzył na niego beznamiętnie i powrócił do swoich zajęć.- A bo co? - burknął, co nasunęło Saliettiemu myśl, że już znalazł, kogo trzeba.- Przyjaciel Prestdala o niego pyta.- I co chce?- Powiem to jemu samemu. - Macie go przed sobą.- Pilnie potrzebujemy dostać się do Paryża.Tutaj jest zapłata za naszą podróż -powiedział Salietti i wepchnął w stwardniałą dłoń Azkle Trubadura trzy złote ziarna.- Jednoza każdego pasażera - dodał.- Zaraz spuszczę trap, żebyście mogli wprowadzić konie na pokład - opryskliwy Azklezakrzątnął się bez zbędnych pytań.Za rufą statku tworzył się lśniący ślad na wodzie i widać było w oddali, podobne dodwóch strzał skierowanych w niebo, oświetlone światłem księżyca wieże katedry w Ch�lons.Salietti i Weienell ułożyli się do snu na pokładzie, podłożyli sobie sakwy pod głowy iprzykryli derką, aby ochronić się nieco od chłodnej mgły unoszącej się nad wodą.NatomiastGrimpow nie mógł zasnąć.Patrzył, jak przód szkuty przecina fale, starał się coś dostrzec wmrocznych otchłaniach i myślał o morzu.Wkrótce do uszu pasażerów dobiegł ochrypły głos, przypominający chór żab.ToAzkle Trubadur śpiewał ballady, aby uprzyjemnić sobie podróż. Ostatnie słowaPodróż trwała całą noc i ranek, a tuż przed południem znalezli się w Paryżu.Dzień byłpiękny, świeciło słońce, a niebo miało tak intensywnie błękitny kolor, że odbijając się wSekwanie nadawało magiczny blask i czar jej zwykle szarym i mętnym wodom.Przystańznajdowała się w pobliżu dwóch wysp, które tworzyły coś w rodzaju zarysu cyfry osiemmiędzy brzegami rzeki.Grimpow nie wątpił, że jedna z tych wysp jest wyspą Ipsar zmanuskryptu Aidora Bilbicum.Przypuszczał, że chodzi o większą z nich, tę, na którejwznosiła się katedra Notre Dame.Widziana od strony Sekwany przypominała gigantycznegoskorupiaka o dwóch głowach - wieżach, licznych odnóżach utworzonych przez łukiprzyporowe podpierające boczne nawy i pancerzu najeżonym nieskończoną ilościąkolczastych wieżyczek i iglic.Na przystani tłoczyły się najrozmaitsze statki i łodzie; panował ożywiony ruch.Tragarze nosząc ładunki gorączkowo krążyli między nabrzeżem a ładowniami szkut igalarów, żeglarze i flisacy szykowali olinowanie i żagle, kręcąc się po pokładach i wantach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki



     

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.