[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego nie dasz mu kopniaka, skoro nie jest dobry?- Bo ma sporo udziałów.Poza tym jest mężem mojej siostry.Ale pozbędę się go, choć to nie będzie takie łatwe.Opróżnił kieliszek jednym haustem.Nigdy nie podawał swoje-go prawdziwego nazwiska, zresztą dziewczyna udawała tylko za-interesowanie.To także zaczęło go irytować.- A jakiego rodzaju jest ten biznes?74 Jakże roziskrzyłyby się te oczy bez wyrazu, gdyby wiedziała,pomyślał.Jakże by się ożywiła na dzwięk magicznego słowa diamenty.- Handel jutą - odpowiedział.Była zbyt doświadczona, by ponaglać swoich klientów.Niektó-rzy siedzieli z nią przez pół nocy pijąc i rozmawiając.Samo przy-puszczenie, że mogłaby być naprawdę zainteresowana ich idio-tycznymi kłopotami w pracy i tymi starymi krowami, ich żonami,które ich nie rozumiały, było dla niej obrazą.Ona sama miaładwadzieścia cztery lata i mężczyzni jej nie pociągali.Nie dawalijej żadnej rozkoszy.Miała przyjaciółkę.Razem bawiły się wspa-niale, wyśmiewając mężczyzn.Uważały, że dziewczynie mężczy-zna potrzebny jest wyłącznie jako zródło pieniędzy.Ten klient byłprzystojny.Miała nadzieję, że szybko się zdecyduje i że pójdąwreszcie do łóżka, gdzie jak zwykle będzie udawać orgazm.Cza-sami klienci płacili więcej niż było umówione, jeśli wydawało imsię, że zadowolili dziewczynę.Wszystkie te sztuczki - zęby, pa-znokcie i podobne chwyty - miała opanowane do perfekcji.Aleten klient mówił dalej, więc usiadła, z kolejnym drinkiem w dłoni.- Będę musiał załatwić go tak, by przepadł w głosowaniu - po-wiedział Heyderman.Oczami wyobrazni widział już Arthura, po-szarzałego, ze zbolałym wyrazem twarzy, usuwanego z zarządu, iten widok sprawił mu przyjemność.- Najpierw trzeba będzie od-siać jego popleczników i przyciągnąć innych na moją stronę.Znała na pamięć ten rodzaj monologów i doskonale wiedziała,co powinna teraz powiedzieć.- A masz kogoś na jego miejsce?- Myślę, że mam kandydata - odparł Julius wolno.- Obserwu-ję go od pewnego czasu.Ten facet jest młody, ale cholernie spryt-ny.Ma charyzmę.Poprowadzi interes tak, jak ja chcę.- Mówiłteraz raczej do siebie niż do niej: - Nie posiada udziałów w firmie.Jeśli uda mu się wykonać zadanie, które mu powierzyłem.awydaje mi się, że mu się powiedzie.będzie mógł dostać skromny75 pakiet akcji.Czy ja cię nudzę? - wystrzelił pytaniem w jej kierun-ku.Na moment uśmiech zniknął i zobaczył wrogość w jej oczach.- Lubisz mówić, a ja chętnie słucham - odparła.- Nie muszęrozumieć wszystkiego, prawda?Zdecydowała, że nastąpił właściwy moment.Wstała, wygła-dzając spódnicę na udach.- A czy nie poszedłbyś już do łóżka, kotku? Ja jestem gotowa,jeśli ty też.Julius Heyderman popatrzył na nią uważnie.Wodził wzro-kiem po ładnej twarzy, wspaniałej figurze i piersiach gwiazdyfilmowej, szczupłej talii i długich, wspaniałych nogach.I nagledotarło do niego, kim ona jest.Zawsze lubił powtarzać, że nie byłby w stanie pokierować inte-resem wartym czterysta milionów, gdyby nie znał się na ludzkiejnaturze.- Nie - odparł - nie poszedłbym.Nie dotknąłbym lesbijki na-wet metrowym kijem.Tu masz pięćdziesiątkę za whisky.Opuszczając mieszkanie ciągle słyszał jej podniesiony głos.Pięćset funtów za coś takiego.Dzięki Bogu, nie udało się jejwprowadzić go w błąd.Myśl, że mógłby jej dotknąć sprawiła, żepoczuł skurcz w żołądku.Niektórych mężczyzn podniecało ko-chanie się z lesbijką.W nim podobny pomysł budził wyłącznieobrzydzenie.Nienawidził dewiacji seksualnych.Dawno już od-rzucił surowe nakazy Holenderskiego Kościoła Reformowanego,w jakich został wychowany, jednak pewne uprzedzenia pozostały.Będzie musiał zamienić parę słów z Reece'm.Najwyższy czas,aby sprawdził te nazwiska w swoim notesie.Jadąc do hotelu czułsię znacznie lepiej, jakby kłótnia z dziewczyną zmyła z niego całąfrustrację związaną z Arthurem Harrisem.Harris może poczekać,zdecydował zamawiając kanapki i butelkę doskonałego claretu.Pijał tylko whisky i najlepsze wina.Wierzył, że gin i wódka wypa-lają wnętrzności, a kiepskie wina niszczą umysł.Natomiast o do-brych zwykł mawiać, że nigdy nie dają kaca.Zadzwonił do Sylvii76 do Kapsztadu.Nie zastał jej w domu; służący powiedział, że wy-szła z przyjaciółmi.Poczuł się zawiedzony.Nie tylko Sylvii mubrakowało.Brakowało mu też jego pięknego, słonecznego kraju.Mimo wszystkich problemów i napiętej sytuacji PołudniowaAfryka była jego ojczyzną, jedynym miejscem, w którym pragnąłżyć.Dokończył kanapki i delektował się winem.Karty zostałyrozdane.Andrews jedzie do Moskwy.Reece miał rację: to byłdobry facet, cenny sojusznik Arthura.Jeśli odniesie sukces, pozo-stanie lojalny, gdyby mu się nie powiodło, pójdzie w odstawkę.Hastings pojedzie do Paryża.O, to bezlitosny zawodnik, kierującysię wyłącznie prawem dżungli.Julius wyczul to od razu.A jegożona jest czarująca.Heydermanowi nie imponowały angielskie tytuły i podziwiałElisabeth za to, że nie obnosiła się ze swoim arystokratycznymrodowodem.Podobała mu się.Uważał, że jest za dobra dla Ha-stingsa, ale w końcu to nie jego sprawa.W Paryżu może okazaćsię bardzo pomocna, bo Karakow lubił piękne kobiety i był sno-bem.Zatrudniał rumuńskiego księcia jako jednego ze sprzedaw-ców, wykorzystywał także pewnego bardzo zamożnego Argentyń-czyka do naganiania bogatych klientek.Tak, Karakow jest twardyjak stal i chytry jak lis.Julius zastanawiał się, w jaki sposób Ha-stings poradzi sobie z takim przeciwnikiem.Był zaskoczony sugestią Reece'a, żeby Hastingsowi w charak-terze asystentki towarzyszyła sekretarka Krugera.Kiedyś spotkałją przelotnie, ocenił jako pospolitą dziwkę, chciwą i ambitną, icelowo ją zignorował.Ale zdaniem Reece'a, który wiedziałwszystko o wszystkich, dziewczyna była mądra i miała zmysł dointeresów, który należało lepiej wykorzystać.Obrzydliwy małykrętacz, mawiała Sylvia, ilekroć wspomniał o Reece'u.Julius zga-dzał się z tą opinią.Jednak dla właściciela przedsiębiorstwa, któ-rego drugą co do wielkości filią kieruje wrogi mu człowiek, tenkrętacz stał się niezastąpiony.W ciągu corocznych kontroli wBlackfriars Road Reece potrafił wywęszyć więcej, niż Julius77 mógłby się dowiedzieć z tuzina innych zródeł.Reece twierdził, żeRuth Fraser się nada, że będzie lepiej wykorzystana, pomagającHastingsowi, niż korygując błędy Krugera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki