[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lekarz ów, Peter Mukass, popełnił samobójstwo wraz z żoną i dwojgiem spośród swoich dzieci, byuniknąć niechybnych tortur w podziemiach tajnej policji Amina.- Julianie, muszę ci coś powiedzieć.- Zostawiam was - odezwał się Christophe.Miał dziwne poczucie zagrożenia.Silniejsze niż w chińskiej restauracji tuż pozabójstwie Bernarda Lemaire a.U Patrice a przybywało czarnych, zwłaszcza odkąd zjawilisię muzycy tradycyjni, lecz wciąż był tylko jeden biały - Christophe.Zaczął podejrzewać, żewłaśnie uczestniczy w tajemniczej ceremonii afrykańskiej, podczas której składa się w ofierzezwierzę.Może dziś postanowiono, że będzie nim biały homo sapiens:on.Podejrzenia, które powszechnie wzbudzał, odkąd przyszedł do Moungali II,zdawały się rosnąć, przekazywane z ust do ust.Może na nim skrupi się afrykański gniew:koszmar wszystkich białych od buntu Mau Mau (1952), który spowodował śmierć okołotrzydzieściorga Europejczyków i trzynastu tysięcy czarnych, zarówno powstańców, jakczłonków sił porządkowych? Ten, którego Patrice nazwał Idim, zdawał się Francuzowiurodzonym przywódcą, katalizatorem nastrojów, zdolnym uczynić z grona gości dziką hordę,a z niego samego - męczennika Francafrique.Patrice go powstrzymał.- Możesz zostać, skoro już wiesz.Idi, dziś prezydent sprowadził mnie do Mpili ipowiedział, że jestem jego synem.- Nie domyślałeś się tego?- Nie.- Dlaczego, twoim zdaniem, taka kobieta jak twoja matka siedziałaby całymi latami wtakiej dziurze jak Brazzaville?- Równie dobrze mogła wychowywać prezydenckiego syna w Paryżu, w XVIdzielnicy.Lubiła Brazza, Kongo, Kongijczyków.- Wiem.- Skąd wiesz? Nigdy jej nie spotkałeś.- Spotkałem ją raz, w Le Nenuphar.Jadłem tam obiad z moją matką.- Wczoraj, wczesnym popołudniem, gdzie byłeś?- Myślisz, że to ja ją zamordowałem?- Nie, ale zastanawiam się, czy jej nie rypałeś, kiedy ja tu przyszedłem.- To jednak prawda, co się mówi na MarienNgouabi i na mieście: jesteś ngangą.- Spałeś z moją matką?- To twoja wina.Mogłeś mi zostawić Tessy. - Ale mam frajdę, że jednak tuż przed śmiercią puściła się ze specjalistą od Kanta,który mógłby być jej synem, czyli mną.- Od Kanta to lepiej niż od Freuda.- Ale nie w łóżku.Christophe zdawał sobie sprawę, że jest świadkiem narodzin niezłomnej afrykańskiejprzyjazni.Może któregoś pięknego dnia Patrice będzie prezydentem, a Idi premierem, potemzaś rozpętają między sobą wojnę domową, wtedy sytuacja się odwróci.- Myślę, że na afrykańskich prezydentów miała sposób.Idąc do łóżka z tobą, wyobrażała sobie, że wpisuje na listę swoich podbojów drugiegoczarnego szefa państwa - powiedział Patrice do Juliana.Wróciła Tessy z nową tacą pączków, do której ugandyjski kantysta sięgnął pełnągarścią.Musiał nafaszerować witaminami potężne cielsko swojego ojca.Patrice zaciągnąłolbrzyma do kącika męskiego, by przedstawić go pozostałym żałobnikom.Niektórzy lekko podrygiwali w rytm tradycyjnej muzyki.Zmierć jest wesoła, bo to koniec trosk, które nam dokuczają, i przyjemności, które nasnużą, pomyślał Christophe w przystępie neurastenii, spowodowanej tym, że nie czuł siękochany przez nikogo w tym licznym zgromadzeniu.Teraz z wyrzutem spojrzała na niegoTessy.- Dlaczego w Laico nie powiedziałeś mi, że Bernard został zamordowany podczaswaszego obiadu w Hippocampe?- Po tym nie chciałabyś się ze mną przespać.- Tobie to nie przeszkadzało.- Ledwo znałem Lemaire a.- O Jelenie też wiedziałeś?- Nie.Puszkin, o.przepraszam, Patrice powiadomił mnie przez telefon.Akuratjadłem kolację w Olympicu.- Mogłeś już być poinformowany.- Jak?- Przez swoich znajomych w wyższych sferach.- Patrice mówił ci o tym obrazie u Sassou? To był przypadek.Słyszałem w PointeNoire, że Claudia szuka jakiegoś ngangi dla swojego ojca.Azzarbmi się spodobał, więc go kupiłem.- Nie wiedziałeś, kto go namalował?- Skąd ty możesz wiedzieć, Tessy, o czym ja wiem, a o czym nie wiem? Natychmiast pożałował tego tonu.Jeszcze tylko doba dzieliła go od wylotu do Paryża.Nie było sensu straszyć czy denerwować ludzi, którzy mogą się jeszcze przydać.Młodakobieta potaknęła głową nad ostygłymi mikate.- Wszystko to bardzo dziwne - powiedziała.- Ja nie mogę się wiązać z kimś takdziwnym.- Kto mówi o jakimś związku oprócz ciebie?- Ja cię rzucam.- Nie ma potrzeby.Jutro wieczorem wracam do Paryża.Jak twój narzeczony.Dlaczego nie zabiera cię ze sobą?- Muszę tu zostać, żeby zająć się pogrzebem Jeleny i Bernarda.- Konsultant zostanie pochowany w Brazza?- Taka jest jego ostatnia wola,- Znalezliście ją w internecie?- Nie.Zadzwoniliśmy do jego matki, do RueilMalmaison.Przylatuje w poniedziałek do Brazza.Przykro mi, Christophe, ale mnie rozczarowałeś.W życiu jest nie tylko seks.Gdy zobaczył, że Tessy, w radosnych, niemal małżeńskich podskokach, kieruje się zeswoimi pączkami ku Puszkinowi, zrozumiał, że jego własna współpraca z młodą kobietą,zainicjowana w poprzedni poniedziałek, skończyła się.Perspektywa spędzenia nocy sam nasam z synem Jeleny w samolocieAir France rozproszyła odczucie zażenowania i wstydu, jakie mamy, wychodzącskądś, gdzie zostaliśmy zle przyjęci.Na progu Christophe stanął twarzą w twarz zinspektorem DieudonneElengą - Elengą Dieudonne, który wczesnym popołudniem przesłuchiwał go wsprawie zabójstwa Lemaire a.- Znów pan, panie Parmentier?- Pan prowadzi dochodzenie również w sprawie zamordowania pani Pietrowej?- Skąd pan wie, że to morderstwo?- Jej syn powiedział, że trafiły ją w głowę dwie kule.- Trzy.To pokolenie nie umie liczyć.Za Lissouby szkoła podstawowa to było coś.Tak, proszę pana: trzy kule.Duży kaliber.Ofiara już nie ma twarzy.- Tej samej broni użyto przeciw Lemaire owi?- Tak.Szkoda, że pan nie widział zabójcy biografa prezydenta: to bez wątpieniaosoba, która zlikwidowała również panią Pietrową. Kongijczyk mówił  zlikwidować zamiast  zabić : pozostałość socjalistycznegowychowania.Christophe lekko skinął głową na pożegnanie i otworzył drzwi łazni parowej:Brazzaville.- Nie zostaje pan? - spytał inspektor.- Nie.Jest już pózno, a ja jeszcze muszę się spakować.Jutro wracam do Francji, chyba że potrzebuje mnie pan nadal w Brazza.- Skoro nic pan nie widział w Hippocampe, nie mam z pana żadnego pożytku.- Przykro mi.- Mniej niż mnie.- Może będziemy mieli okazję znowu się zobaczyć, bo mój zawód skłania mnie doczęstych wizyt w Kongu - skłamałFrancuz.To kłamstwo było zbyteczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki