[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JeÅ›li potrafisz sam jej w tym pomóc, to proszÄ™ bardzo.Mam zamiar wyjechać, gdy tylko pozwoli na to pogoda, najlepiej jutro oÅ›wicie.I rzeczywiÅ›cie chciaÅ‚ jechać.Nie cieszyÅ‚a go jednak wizjaprzedzierania siÄ™ przez Å›nieżycÄ™ w pocztowym dyliżansie.Wiele godzinw zimnym, trzÄ™sÄ…cym siÄ™ na wybojach pojezdzie, w towarzystwiezakatarzonych podróżnych.Jego wzrok spoczÄ…Å‚ na Sophie.Ukucnęła w przejÅ›ciu i prowadziÅ‚akonwersacjÄ™ z żaÅ‚osnym kotem i dzieckiem.- Pobrudzi sobie sukniÄ™.PowiedziaÅ‚ to na gÅ‚os, chociaż nie zamierzaÅ‚.UprzytomniÅ‚ to sobiedopiero, sÅ‚yszÄ…c ciche parskniÄ™cie Higginsa.- I nic jej to nie obchodzi.To bystry dzieciak, ten Kit.I dobrze na tymwyjdzie.- Nie masz dobrego zdania o jego matce?Na litość boskÄ…, przecież ta dziewczyna miaÅ‚a tylko szesnaÅ›cie lat.- ZÅ‚apaÅ‚a w sidÅ‚a Harry'ego.I nie myÅ›laÅ‚a o skutkach.Ich książęcemoÅ›ci wyrzuciÅ‚y tego typka, ale daÅ‚y mu referencje, rozumie to pan? Noto przychodziÅ‚ tu po kryjomu, spotykaÅ‚ siÄ™ z Joleen i szeptaÅ‚ jej do ucha.Ostatnio gadali, że miaÅ‚ popÅ‚ynąć do Bostonu.Higgins chciaÅ‚ przez to powiedzieć, że dziewczyna w ciąży niestwarzaÅ‚a już żadnego ryzyka, a obrotny i pozbawiony skrupułówmÅ‚odzian wykorzystywaÅ‚ jÄ… dla wÅ‚asnej przyjemnoÅ›ci. - KrÄ™ciÅ‚ siÄ™ tu w zeszÅ‚ym tygodniu, a ta maÅ‚a czekaÅ‚a na niego wogrodzie.MogÅ‚a zamarznąć na kość.UciekÅ‚a do swojego Harry'ego, aKita zostawiÅ‚a na Å‚asce losu.- Ów los okazaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kiem niezÅ‚y.Przypuszczam, że dziecko nieznalazÅ‚oby nigdzie lepszej opieki niż tutaj.- Bo panna Sophie ma miÄ™kkie serce.Jej rodzina myÅ›li, że jestrozsÄ…dna, ale ona jest taka jak Westhaven.KtoÅ› w rodzinie musi byćrozsÄ…dny, to co majÄ… zrobić? Ale wcale tacy nie sÄ….Vim próbowaÅ‚ dopowiedzieć to, co pozostaÅ‚o w domyÅ›le.- Chodzi ci o to, że czasami ktoÅ› zachowuje siÄ™ rozsÄ…dnie przezwzglÄ…d na swojÄ… rodzinÄ™, a nie dlatego, że leży to w jego charakterze.Vim wiedziaÅ‚, że mógÅ‚by Å‚atwo potwierdzić prawdziwość tej opinii.Higgins skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- TrafiÅ‚ pan w sedno.WiÄ™c wyjeżdża pan rano?- Choćby siÄ™ paliÅ‚o.Taki mam zamiar.Sophie uÅ›miechaÅ‚a siÄ™ do dziecka, które miÄ™tosiÅ‚o koci nos.Vim sÄ…dziÅ‚, że kot da mu nauczkÄ™, którÄ… malec popamiÄ™ta na dÅ‚ugo,ale zwierzÄ™ po prostu oddaliÅ‚o siÄ™ z godnoÅ›ciÄ…, na jakÄ… tylko pozwalaÅ‚ybrakujÄ…ce części ciaÅ‚a.- Musi zapolować na myszy - powiedziaÅ‚a Sophie, podnoszÄ…c siÄ™ zdzieckiem w ramionach.- Jeszcze to potrafi? - zapytaÅ‚ Vim, odbierajÄ…c od niej Kita bez sÅ‚owa,jakby zaczęło mu to wchodzić w krew.- Tylko takie malutkie myszki.- Sophie uÅ›miechnęła siÄ™ do niego.-Kilka ran odniesionych w boju nie ostudzi zapaÅ‚u wojownika.Wsunęła dÅ‚oÅ„ pod jego ramiÄ™ i ruszyli w stronÄ™ wyjÅ›cia.- Dlaczego obdarzyÅ‚aÅ› wielkie czarne kocisko kobiecym imieniem?- Nie nazwaÅ‚am go Elizabeth.Tylko Bête Noir, co znaczy  czarnabestia".Merriweather zaczÄ…Å‚ na niego woÅ‚ać Betty Knorr, tak siÄ™ podobnonazywa jakaÅ› aktorka, ale to byÅ‚o zbyt oficjalne jak dla zwierzÄ™cia, wiÄ™cw koÅ„cu zostaÅ‚o Elizabeth.I reaguje na to imiÄ™. Vim powstrzymaÅ‚ uÅ›miech, ponieważ Sophie podczas caÅ‚ego wywoduzachowaÅ‚a poważny wyraz twarzy.- I to jest najważniejsze.Ze reaguje na imiÄ™.Koty nie muszÄ… rozumiećpo francusku.- To niemÄ…dre.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ z zakÅ‚opotaniem przy ogrodowej bramie.Vim równieżprzystanÄ…Å‚, przytulajÄ…c dziecko do piersi.StaraÅ‚ siÄ™ domyÅ›lić, co SophiechciaÅ‚aby teraz usÅ‚yszeć.- Dla kota to nie jest niemÄ…dre, Sophie.Twoja dobroć i troskadecydujÄ… o jego życiu i Å›mierci.- Ale to tylko kot - odparÅ‚a, lecz wydawaÅ‚a siÄ™ zadowolona ze słówVima.- A Kit jest tylko dzieckiem.Chodzmy.- WziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™.-KitwyszedÅ‚ na spacer i ty też siÄ™ przewietrzyÅ‚aÅ›.MiaÅ‚em nadziejÄ™, że Å›niegprzestanie padać, ale sypie chyba jeszcze mocniej.Nie cofnęła dÅ‚oni i pozwoliÅ‚a siÄ™ zaprowadzić do ciepÅ‚ej i przytulnejkuchni.Ponieważ w grudniu szybko zapada zmrok, czas poÅ›wiÄ™cony nakÄ…piel dziecka, odÅ›nieżenie Å›cieżki i wycieczkÄ™ do stajni pochÅ‚onÄ…Å‚niemal poÅ‚owÄ™ dnia.Vim przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak Sophie rozbiera opatulone dziecko, i doszedÅ‚do wniosku, że ta wyprawa byÅ‚a dobrym pomysÅ‚em.Jutro o tej porzebÄ™dzie już po drugiej stronie rzeki, w drodze do Kentu, tak jak obiecaÅ‚Higginsowi.Nie chciaÅ‚a, aby Vim oglÄ…daÅ‚ zbiorowisko odmieÅ„ców, którymudzieliÅ‚a schronienia w książęcej stajni.Nie wstydziÅ‚a siÄ™ tych stworzeÅ„,ale czuÅ‚a siÄ™ za nie odpowiedzialna.Z każdego zwierzÄ™cia byÅ‚ jakiÅ›pożytek, oczywiÅ›cie na miarÄ™ jego możliwoÅ›ci, ale wiÄ™kszość ludzi tegonie rozumiaÅ‚a, widzÄ…c jedynie Å›miesznÄ… pokrakÄ™ w koniu pociÄ…gowym,który trzÄ…sÅ‚ siÄ™ jak galareta na sam widok bata, albo w kocie, którypolowaÅ‚ na myszy, majÄ…c upoÅ›ledzone zmysÅ‚y.Jednak Vima ich widok nie Å›mieszyÅ‚.Nie byÅ‚a w stanie ocalić każdego udrÄ™czonego zwierzÄ™cia ani udzielićschronienia wszystkim kotom miauczÄ…cym do księżyca, ale mogÅ‚a pomóc chociaż tym kilku stworzeniom, które zrzÄ…dzeniemlosu znalazÅ‚y siÄ™ pod jej opiekÄ….Vim rozebraÅ‚ siÄ™ z zimowego pÅ‚aszcza i spojrzaÅ‚ na dziecko.- MyÅ›lÄ™, że dobrze mu zrobi popoÅ‚udniowa przekÄ…ska, a potem maÅ‚adrzemka.- ChciaÅ‚am po poÅ‚udniu coÅ› upiec - powiedziaÅ‚a Sophie.-Może siÄ™uda, kiedy bÄ™dzie spaÅ‚.- Sama powinnaÅ› wtedy odpocząć, Sophie Windham.Tej nocy też nieda ci spać, tak samo jak wczoraj, a jutro już ci nie pomogÄ™, jeÅ›li bÄ™dzieszchciaÅ‚a siÄ™ zdrzemnąć.SpojrzaÅ‚ na niÄ… z pewnym żalem, tak jakby chciaÅ‚, aby przyjęła dowiadomoÅ›ci, że wyjazd jest nieuchronny.- W takim razie jutro Kit i ja utniemy sobie drzemkÄ™ o tej samej porze.Rano zrobiÅ‚am mus jabÅ‚kowy.MyÅ›lisz, że bÄ™dzie mu smakowaÅ‚, jeÅ›lidodam go do owsianki?Owsianka zniknęła w buzi Kita w okamgnieniu.Sophie ucieszyÅ‚a siÄ™,że wpadÅ‚a na pomysÅ‚, aby dodać do niej jabÅ‚ka.Gdy karmiÅ‚a maÅ‚ego, VimokrÄ™ciÅ‚ chusteczkÄ… kawaÅ‚ek gÄ…bki i obwiÄ…zaÅ‚ caÅ‚ość nitkÄ…, konstruujÄ…c coÅ›w rodzaju sztucznej piersi, z której dziecko siorbaÅ‚o pÅ‚yn aż miÅ‚o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki