[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże przecież musiałam go, chcąc, nie chcąc, wydostać, Wahając się, powoli sięgnęłam ręką po mały, jasnoniebieski rulonik, którego istnienie odkryłam raptem przed południem w szkolnej toalecie.Nie znalazłam go od razu, może moje palce drżały nazbyt silnie, ale w końcu się na niego natknęłam, udało się.Wrzuciłam go, nawet na niego nie patrząc, do muszli klozetowej i trzykrotnie pociągnęłam za spłuczkę, żeby nabrać całkowitej pewności, że już więcej nie wypłynie.Chwiejnym krokiem weszłam znowu pod strumień gorącej wody.Chwyciłam za wiszący na ścianie prysznic, odkręciłam mocniej kurek z gorącą wodą, która zrobiła się jeszcze gorętsza, a całą łazienkę wypełniły gęste, ciepłe kłęby pary, tak że trudno było cokolwiek dostrzec.Ostrożnie postawiłam stopę na krawędzi kabiny, a parujący prysznic z tryskającą wodą skierowałam między nogi.Gorąca woda obmywała to zabronione miejsce, trwało to dopóty, dopóki wytrzymywałam, do chwili, aż poczułam, że zaraz zemdleję.- Jehowa, przebacz mi.- szeptałam zziajana.- Nie chcę być skalana, nie chcę umierać, kiedy stworzysz raj na ziemi, nie chcę być zdeprawowana.Oszołomiona, zataczając się, wyszłam w końcu z łazienki i wślizgnęłam się ponownie do łóżka.Nogi, po spłukiwaniu zbyt długo gorącą wodą, piekły mnie i czułam mrowienie, a nieczyste miejsce między nogami wydawało się być poparzone, zdrętwiałe i obolałe.Zasnęłam z ulgą.Jednak to nic nie pomogło, w środku nocy obudziłam się przestraszona, czując dotyk i głaskanie, niesłabnące nawet wtedy, gdy docierało do zakazanego miejsca.Przerażona odkryłam, że ręce, które mnie gładziły, należą do mnie.Płakałam cicho i przez chwilę mocno trzymałam jedną ręką drugą.Jednakże one okazały się silniejsze od świadomości, że Jehowa patrzy na mnie surowym i złym spojrzeniem.Głaskałam się dalej i drżąc, wymacałam w swoim ciele miejsce, stanowiące dla mnie niezrozumiałą zagadkę i dostarczające mi tak przyjemnego, ciepłego łechtania.Potem płakałam przez sen.Tego dnia miałam urodziny.Krople szarego, ponurego deszczu bębniły o zapoconą szybę okienną w moim pokoju, a szalejący jesienny wiatr unosił z pasażu przed domem pożółkłe Uście.- Wszystkiego dobrego, Hannah - powiedziała Roswitha, całując mnie w czoło, kiedy weszłam do kuchni.- Jesteśmy z ciebie dumni, sprawiasz nam wiele radości - dodał ojciec, uśmiechając się do mnie, nim w pośpiechu chwycił swoją aktówkę i wyszedł do pracy.Siedziałam w szlafroku przy kuchennym stole, zaciskając zęby, żeby się znowu nie rozpłakać.- Nie wyglądasz dzisiaj szczególnie dobrze - stwierdziła Roswitha, podając mi kanapki zapakowane do szkoły, gdy ojciec przekraczał próg drzwi wyjściowych.- Źle spałaś?Przygnębiona wzruszyłam ramionami.- Boli cię jeszcze brzuch? - zatroskana, wciąż wypytywała, kładąc swoją dłoń na mojej.Wlepiłam oczy w nasze ręce, zastanawiając się nad tym, co robiły moje minionej nocy.Biedna, nie przeczuwała nawet, czego dotykały: nieczystości, zepsucia, zgnilizny, grzechu, szatana.Nagle poczułam do siebie obrzydzenie, poderwałam się z miejsca, wpadłam do łazienki i płacząc, zwymiotowałam.- Najlepiej zostań dzisiaj w domu - zaproponowała, kiedy przywlokłam się z powrotem do kuchni.Przytaknęłam bez słowa i z ulgą wśliznęłam się do łóżka.„Zapragnęłam śmierci, chcę umrzeć - zanotowałam tego przedpołudnia po raz pierwszy w swoim dzienniku.- Jehowa zgładzi mnie i tak, ponieważ wie, co zrobiłam.Jestem splamiona.Dlaczego to zrobiłam? Nienawidzę siebie.Ale obiecuję, że już nigdy nic podobnego nie uczynię.Jehowa przebacz mi.Roswitho, wybacz mi, i ty, tatusiu”.Po południu rozległ się dzwonek u drzwi.Leżąc w łóżku przygnębiona i ospała, zauważyłam, że po kilku sygnałach przestał dzwonić.Zaczęłam znowu nadsłuchiwać.Wyraźny głos dochodzący zza drzwi do mieszkania wydał mi się znajomy, jakkolwiek nie od razu potrafiłam go rozpoznać.- Dzień dobry, jestem Marie.- Moje przypuszczenie potwierdziło się.- Od pewnego czasu chodzę z Hannah do jednej klasy i.- Dzień dobry.- usłyszałam zdziwiony głos Roswithy.- Przepraszam, że tak późno niepokoję.- kontynuowała grzecznie Marie.- Ale mam dzisiaj urodziny, a w szkole dowiedziałam się, że i Hannah urodziła się dokładnie w tym samym dniu, co ja.Uznałam to za zabawne i dlatego chciałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Blake Jennifer Bramy raju 00
- Canter Mark Zesłani do raju (2)
- Coctail nad zalewem Zofia Kaczorowska
- rola+neofit%C3%B3w+w+dziejach+polski+zydzi+zdrada
- Newland Terry Umysl Jest Mitem
- WSM 16 24 46 1 pl(1)
- [conspiracy] Project Superman Mind Control and The Montauk Projects
- Richardson Robert Zgodny wyrok
- Douglas Preston i Lincoln Child Pendergast 03 Gabinet osobliwoÂści(1)
- Christie, Agatha Das Eulenhaus
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nela2809.opx.pl