[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyewoluowały sobie własny język, skrótową kombinację wyrażeń i ruchów palcami, z niesamowitą szybkością przekazującą nawet złożone pojęcia; kiedy wspólnie pracowały nad jednym problemem, poruszały się i współpracowały synchronicznie i harmonijnie – przypominało to elegancki i nieskończony taniec współczesny.A teraz dziewięcioro z jej genialnych dzieci nie żyło, zginęły podczas rozmaitych prób ucieczki, a te ocalałe zamknięto w jednej z komórek medycznych – leżały pod narkozą i czekały na rozstrzygnięcie swojego losu.Sri poczuła dumę i smutek zarazem.Dumę, bo osiągnęły tak wiele w tak krótkim czasie.Nawet ta zaciekła i nieugięta determinacja, z jaką pracowały nad planem ucieczki, była godna podziwu.Smutek – bo dotarły do nieodwołalnego końca, który przewidywała już podczas wstępnych planów.Przycisnęła dłoń do ekranu, który sprawdził jej DNA i sygnaturę metaboliczną.Wczytała do systemu odpowiedni klucz, potem powiedziała Arvamowi, że chciałaby po raz ostatni na nie spojrzeć.– Nie przyszło mi nigdy do głowy, że jesteś sentymentalna – powiedział.– Nie ma sprawy.Dwójka moich ludzi cię odprowadzi.Sri nie mogła wejść do komórki medycznej, gdyż powietrze było tam skażone środkiem do narkozy.Mogła tylko stanąć przed drzwiami i zerknąć przez judasza.Pięć superbystrych leżało na leżankach, memoprzestrzeń wyświetlała nad ich głowami odczyty.Były androgynicznymi kastratami, nagimi, bladymi, bezwłosymi, mającymi około metra wysokości.Wzrost dziecięcy, ale niczym więcej dzieci nie przypominały – miały szerokie klatki piersiowe, wielkie głowy i drobne, delikatne kończyny.Twarze spokojne i nieruchome pod asymetrycznie rozdętymi czołami – Sri odkryła bowiem, że najstabilniejszą osobowość uzyskuje się, selektywnie stymulując rozrost lewej półkuli mózgowej.Choć wykazywały silne rodzinne podobieństwo – blisko osadzone oczy, płaskie nosy i wąskie usta z kącikami opuszczonymi w dół, odróżniała je i pożegnała się w myślach z każdym z nich, po czym uaktywniła klucz i otworzyła zawór wychodzący na księżycową próżnię.W powietrzu skropliła się delikatna mgiełka, którą natychmiast wyssało na zewnątrz.Usta uśpionych rozdziawiły się, łapiąc rozpaczliwie powietrze; piersi zaczęły się unosić i opadać w nieregularnych konwulsjach – nagle przestały się poruszać; opuchnięte języki wysunęły się spomiędzy sinych ust, opuchły jeszcze bardziej i pękły, tryskając krwią; krew pociekła też z nosów i kącików oczu; płynąc po bladej skórze, natychmiast się wygotowywała.Wykresy się wypłaszczyły.Uśpione już nie żyły.Ta część życia Sri dobiegła końca.Odwróciła się, serce przepełniał jej smutek nad samą sobą.– To była dobra robota – powiedział Arvam.– To mi przypomniało, że muszę ci także podziękować za wiele godzin bardzo zajmujących materiałów, które przysłałaś mi po swojej wycieczce na Kallisto.– Myślałam, że już o tym zapomniałeś.– O przysługach to ja nigdy nie zapominam.Teraz chciałbym zobaczyć, jak się sprawują te drugie twoje dzieci.Chyba już bardzo niedługo będą nam potrzebne.Przeważnie, jak się kończy jeden rozdział, to od razu zaczyna się następny, nie?ROZDZIAŁ 5Ojciec Aldos wpadł do sali gimnastycznej przez podwójne drzwi, przebiegł obok chłopców ustawionych parami na zielonych matach, dźgających nożami i parujących ciosy, po czym wszedł na niski podest na końcu długiej sali.Zagadał do ojca Solomona, po czym dwukrotnie klasnął, żeby zwrócić uwagę chłopców.Dave #8 ukłonił się swojemu partnerowi, Dave’owi #15, który odpowiedział ukłonem.Odwrócili się twarzami do podium; to samo uczynili wszyscy pozostali bracia, jak jeden ruch odbity w gabinecie luster.– Mamy gości – powiedział ojciec Aldos.Jego przystojna twarz koloru kawy z mlekiem była mocno zarumieniona i skurczona, wzrok zaniepokojony.– Ważnych gości.Ustawcie się wszyscy do przeglądu.Chłopcy wyprostowali się i unieśli przed twarze ciężkie ćwiczebne noże.Wszyscy byli nadzy do pasa i bosi, ubrani tylko w luźne białe spodnie, związane w pasie i w kostkach.Na przedramionach mieli plastikowe karwasze.Przez parę minut nic się nie działo.Dave #8 patrzył ponad ostrzem noża w wyimaginowany punkt w powietrzu, metr przed nim.Na jego piersi i plecach, na łysej głowie stygł i parował pot.Był jednocześnie przejęty i zaniepokojony.Zastanawiał się, czy bracia czują to samo.Wreszcie kątem oka dostrzegł jakąś krzątaninę.Zerknął w lewo, zobaczył, że w wejściu do sali pojawiły się cztery nieznajome osoby.W czarnych wojskowych kombinezonach, w hełmach z przyłbicami i taktycznych butach, uzbrojone w krótkie karabinki, zajęły pozycje po obu stronach wejścia, przez które weszli kolejni goście.Dwaj mężczyźni i kobieta, a zaraz za nimi ojciec Clarke i ojciec Ramez.Serce Dave’a #8 podskoczyło w piersi.To była kobieta, której twarz pojawiała się czasami w jednym z awatarów – Sri Hong-Owen.Gdy szła przed nimi na niski podest, gdzie czekali na nią ojciec Aldos i ojciec Solomon, w szeregach chłopców zapanowało ledwo dostrzegalne poruszenie.Krótko porozmawiała z dwoma lektorami, odwróciła się i przypatrzyła chłopcom.Była ubrana w długi, pikowany płaszcz, rozpięty, odsłaniający dzianinowy sweter, pikowane spodnie i kozaki do kolan obszyte u góry białym futrem.W ostrym świetle lśniła blada i naga czaszka.Gdy jej bystry wzrok prześliznął się po nim, Dave #8 poczuł, że do twarzy napływa mu krew.Niższy z dwóch towarzyszących jej mężczyzn był na pierwszy rzut oka najbardziej niebezpieczny.Szczupły i gibki, w czarnej koszuli i czarnych spodniach, postawa rozluźniona, ale wzrok bystry i czujny.Drugi był o wiele starszy i miał na sobie szary lotniczy kombinezon z wielkim pistoletem w kaburze na prawym biodrze.Kiedy wchodził na skraj podwyższenia, emanował autorytatywną pewnością siebie.Donośnym, dudniącym w sali głosem powiedział chłopcom, że nazywa się generał Arvam Peixoto.– Ten ośrodek należy do mojej rodziny, rodziny Peixoto.Nic nie dzieje się tutaj bez mojego rozkazu.Dzisiaj jestem tutaj, ponieważ wasze podstawowe szkolenie dobiegło końca.Wiem, że trudno będzie wam to przyjąć.Szkolicie się przecież przez całe życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki