[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przydałaby mu się również broń, a zarazem jakieś narzędzie.Zszedł do znajdującej się na parterze kuchni.Ze stojącego w kącie cuchnącego pojemnika na odpadki dobiegały ciche szelesty; niewątpliwie buszował tam szczur.Po raz nie wiadomo który Jedwab postanowił polecić Rogowi, by schwytał i oswoił węża.Przez skrzypiące drzwi wyszedł do ogrodu.Robiło się coraz mroczniej.Zanim dotrze do Orilli, osiem przecznic dalej, zapadną zupełne ciemności.Po deszczu nie było uciążliwego kurzu, a powietrze, po raz pierwszy od miesięcy, stało się chłodne i świeże.Może w końcu nadchodziła jesień? Otwierając boczne drzwi prowadzące do manteionu, Jedwab dziwił się, że mimo iż ma za sobą ciężki dzień, nie czuje zmęczenia.Ale może tego właśnie chce Zewnętrzny? Bitewnego wigoru? Jeśli tak, służba Jedwabia zapowiadała się wspaniale!Ogień na ołtarzu wygasł, wnętrze manteionu oświetlała jedynie srebrzysta poświata bijąca od świętego okna oraz niewielka lampka oliwna; lampka z niebieskiego szkła umieszczona między stopami Echidny.Do lampy tej maytere Róża wlewała bardzo drogą oliwę, której woń poruszyła pamięć Jedwabia.Klaśnięciem w dłonie zapalił nieliczne jeszcze działające światła i w półmroku odszukał toporek, którym przycinał gonty i wyciągał gwoździe.Tego dnia starannie go naostrzył.Wsunął toporek za pas.Przeszedł się po izbie i ze dwa razy usiadł, a wtedy uznał, że trzonek jest stanowczo za długi i mocno go uwiera.Wprawdzie w szafie z narzędziami miał zardzewiałą piłę, którą mógł skrócić stylisko, ale przez to broń stałaby się mniej użyteczna.Sięgnął zatem po sznur, którym zabezpieczał pęczki gontów przed zsunięciem się z dachu.Była to cienka, upleciona z czarnego końskiego włosia linka, stara, ale bardzo mocna.Ściągnął sutannę i tunikę, kilkakrotnie owinął się sznurem niczym pasem i wsunął za niego trzonek toporka.W ogrodzie lekki wiatr niósł smakowite zapachy przygotowywanej w świątyni wieczerzy.Jedwab pomyślał, że przed wyjściem powinien coś zjeść.Wzruszył ramionami, obiecując sobie solennie, że po powrocie zje suty posiłek.Wprawdzie pomidory były jeszcze zielone, ale usmażone w niewielkiej ilości oleju będą bardzo pożywne.Miał też suchary, którym gorący olej nada smak i miękkość.Do ust napłynęła mu ślina.Później wyskrobie z dzbanka fusy, kilkakrotnie już zalewane wrzątkiem, i zaparzy świeżą kawę.Wieczerzę zakończy jabłkiem i resztką sera.Uczta! Zawstydzony własnym łakomstwem otarł rękawem usta.Dokładnie zaryglował za sobą boczne drzwi manteionu i przez chwilę z uwagą obserwował okna świątyni.Zapewne nic się nie stanie, jeśli maytere Marmur lub maytere Mięta zauważą, że wychodzi, ale maytere Róża z pewnością weźmie go później w krzyżowy ogień pytań.Deszcz ustał na dobre.O tej porze roku, gdy rolnicy potrzebowali całodziennych opadów, deszcze padały najwyżej godzinę.Ponownie ruszył ulicą Słońca, ale tym razem na wschód, oddalając się od targowiska.Z uwagą obserwował niebo.Lśniły na nim najcieńsze nitki złota, które między płynącymi z wiatrem chmurami zaczynały już znikać, zasłaniane czarnym jak atrament kloszem.Właśnie zniknęły zupełnie i w całej krasie pojawiły się krainy niebios, unoszące się za długim słońcem niczym zdumiewające, przepiękne zjawy – lśniące jeziora, rozległe lasy, szachownice pól, oślepiające blaskiem miasta.Ulicą Lampy dotarł do Grilli, gdzie w czasach młodości Vironu zaczynały się wody jeziora.Kruszący się mur, zagrzebany do połowy pod ruderami, ciemnymi, masywnymi budynkami i magazynami, stanowił niegdyś gwarne, ludne nadbrzeże.Niewątpliwie znajdowały się tam kiedyś solarnie, mosty linowe i wiele innych lekkich konstrukcji, które jednak zniknęły, jeszcze zanim nastał ostatni calde.Zgniły, rozpadły się, ich resztki okoliczna ludność rozgrabiła na opał.Bujna roślinność zwiędła, a w piwnicy każdego z ocalałych, wzniesionych z rakplastu budynków mieściła się obecnie tawerna.Nasłuchując pełnych wściekłości wrzasków dobiegających z jednej z nich, Jedwab zastanawiał się, po co ludzie tam zachodzą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Ciemna jaskinia Kazimierz Kwasniewski
- Lerum May Grethe Puchar Boga Słońca 03 Cena łaski
- Heather Graham Pozzessere (Za wszelkš cenę 02) O zachodzie słońca
- Johanna Sinisalo Nie przed zachodem słońca
- Huberath Marek S. Balsam Długiego Pożegnania
- Peter de Rose Namiesticy Chrystusa ciemna strona papiestwa
- Ross Adam Ciemna strona małżeństwa[JoannaC]
- Namiestnicy Chrystusa ciemna strona papiestwa P de Rosa
- Coffman Elaine Mackinnon 02 Pomyłka
- Vincent, Rachel Shifters 5 Shift
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptcsite.opx.pl