[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Weź, ile ci potrzeba.Ja zawsze mogę obrabować kogoś, kto mi się nie spodoba.— Nikt nie wiedział, że zwędziłem sakiewkę Szopy.Jej waga zaskoczyła mnie.To będzie mój tajemny zapas.— Weź też parę koni.Potrząsnął głową.— Nie dam się złapać z czyimiś zwierzętami po tym, jak już cała sprawa przyschnie i książę zacznie szukać kozłów ofiarnych.— Wybrał kilka srebrnych monet.— Dostałem to, czego chciałem.— Dobra.Lepiej na jakiś czas ukryj się w lesie.Zjawi się tu Pani.Ona jest jeszcze wredniejsza niż Kulawiec.— Tak zrobię.— Hagop, jeśli nie masz zamiaru kopać, to idź przygotuj konie.Jazda!Skinąłem na Milczka.Wspólnie zawlekliśmy Kulawca pod cieniste drzewo rosnące przed gospodą.Milczek zarzucił sznur na konar.Wepchnąłem Schwytanemu oczy wężów do gardła.Podciągnęliśmy go w górę.Obracał się powoli w zimnym świetle księżyca.Potarłem ręce i przyjrzałem się mu.— Trochę to trwało, facet, ale w końcu cię dorwałem.Przez dziesięć lat pragnąłem ujrzeć jego koniec.Był to najbardziej nieludzki ze Schwytanych.Asa zbliżył się do mnie.1 — Wszyscy pochowani, Konował — zameldował.— Dobra.Dziękuję za pomoc.— Ruszyłem w stronę gospody.— Czy mogę pojechać z wami? Roześmiałem się.— Proszę cię, Konował.Nie zostawiaj mnie tutaj, gdzie.— Guzik mnie to obchodzi, Asa.Nie licz tylko na to, że będę się tobą opiekował.Nie próbuj też żadnych cwanych sztuczek.Mógłbym cię zabić bez mrugnięcia okiem.— Dziękuję, Konował.Pognał naprzód i osiodłał pośpiesznie jeszcze jednego konia.Jednooki spojrzał na mnie i potrząsnął głową.— Wsiadajcie, żołnierze.Jedziemy poszukać Kruka.Choć narzuciliśmy ostre tempo, nie znaleźliśmy się dalej niż o dwadzieścia mil na południe od gospody, gdy coś uderzyło w mój umysł z siłą pięści.Zmaterializował się złocisty obłok, promieniując gniewem.— Wyczerpałeś moją cierpliwość, lekarzu.— Ty wyczerpałaś moją już dawno.— Pożałujesz tego morderstwa.— Będę się nim napawał.To mój pierwszy przyzwoity uczynek na tym brzegu Morza Udręk.Idź sobie szukać jaj zamków i zostaw mnie w spokoju.Jesteśmy kwita.— O, nie.Usłyszysz jeszcze o mnie.Gdy tylko zamknę ostatnie drzwi przed nosem mojego męża.— Nie przeciągaj struny, stara czarownico.Jestem gotów wycofać się z gry.Jak będziesz mnie naciskać, nauczę się TelleKurre.To zaskoczyło ją kompletnie.— Zapytaj Szept, co straciła w Lesie Chmury i miała nadzieję odzyskać w Łąkowie.Potem pomyśl o tym, czego może za pomocą tego dokonać rozgniewany Konował, jeśli wie, gdzie to znaleźć.Zakręciło mi się na moment w głowie, gdy przerwała kontakt.Zauważyłem, że moi towarzysze spoglądają na mnie dziwnie.— Mówiłem tylko „do widzenia" mojej dziewczynie — wyjaśniłem.Straciliśmy Asę w Grzechotce.Urządziliśmy tam sobie dzień odpoczynku, by przygotować się do następnego etapu i — gdy nadszedł czas wymarszu — Asy nigdzie nie było widać.Nikt nie zadał sobie trudu, by go szukać.Ze względu na Szopę życzyłem mu na pożegnanie szczęścia.Sądząc z jego przeszłości, będzie raczej miał pecha.Moje pożegnanie z Panią nie okazało się ostateczne.Dokładnie trzy miesiące po upadku Kulawca, gdy wypoczywaliśmy przed podjęciem ryzyka wędrówki przez ostatni łańcuch wzgórz dzielący nas od Komina, złocisty obłok złożył mi kolejną wizytę.Tym razem Pani była mniej wojowniczo nastawiona.W gruncie rzeczy sprawiała wrażenie lekko rozbawionej.— Pozdrowienia, lekarzu.Pomyślałam, że chciałbyś się dowiedzieć, ze względu na twoje kroniki, że groźba czarnego zamku już nie istnieje.Wszystkie nasiona zlokalizowano i zniszczono — mówiła coraz bardziej rozbawiona.— Pomijając ekshumację, nie ma sposobu, by mój mąż mógł wstać z grobu.Jest odcięty, całkowicie niezdolny do nawiązania łączności ze swymi sympatykami.Wprowadziłam na stałe armię do Kraju Kurhanów.Nie przyszło mi do głowy nic, co mógłbym powiedzieć.Było to mniej więcej tyle, ile zgodnie z moimi oczekiwaniami i nadziejami mogła osiągnąć.Stanowiła mniejsze zło i, jak podejrzewam, tliła się w niej jeszcze iskierka, która me w pełni oddała się ciemności.Przy kilku okazjach, w których mogła zademonstrować okrucieństwo, okazała umiar.Może, jeśli nie będzie czuła się zagrożona, skłoni się raczej ku światłu niż ciemności.— Przesłuchałam Szept.Przy użyciu Oka.Trzymaj się z dala, Konował.Nigdy dotąd nie zwróciła się do mnie po imieniu.Usiadłem i wsłuchałem się uważnie.W tej chwili nie było w niej rozbawienia.— Od czego?— Od tych papierów.Od dziewczyny.— Dziewczyny? Jakiej dziewczyny?— Nie udawaj niewiniątka.Wiem o niej.Zostawiłeś wyraźniejszy ślad, niż ci się zdaje.Nawet martwi odpowiadają na pytania tym, którzy wiedzą, jak trzeba je zadać.Ci z twojej Kompanii, którzy byli jeszcze w Jałowcu, gdy tam wróciłam, opowiedzieli większą część tej historii.Jeśli chcesz dożyć swoich dni w pokoju, zabij ją.Jeśli tego nie zrobisz, uczynię to ja.A wraz z nią zabiję wszystkich, którzy będą w pobliżu.— Nie wiem, o czym mówisz.Ponownie rozbawienie, lecz inne, twardsze.Złośliwe.— Prowadź swe kroniki, lekarzu.Pozostanę z tobą w kontakcie.Będę cię informować o zdobyczach imperium.— Dlaczego? — zapytałem zdumiony.— Dlatego, że mnie to bawi.Bądź grzeczny.Pani zniknęła.Dowlekliśmy się do Komina w trzech czwartych martwi ze zmęczenia.Znaleźliśmy tam Porucznika i statek, a także — słuchajcie! — Pupilkę, która mieszkała na pokładzie razem z Kompanią.Porucznik przyjął robotę w prywatnej policji ajenta handlowego.Wciągnął na listę nasze nazwiska, gdy tylko doszliśmy do siebie.Nie znaleźliśmy Kruka.Uniknął on, za pośrednictwem oszustwa, pojednania lub konfrontacji z dawnymi towarzyszami.Fortuna to niestała dziwka, zwariowana na punkcie ironii.Po wszystkim, przez co przeszedł, co uczynił i co przeżył, tego samego poranka, gdy Porucznik przybył do miasta, Kruk pośliznął się na wilgotnej, marmurowej płaszczyźnie do nurkowania w łaźni publicznej, rozbił sobie czaszkę, wpadł do basenu i utonął.Nie chciałem w to uwierzyć.To nie mogła być prawda, po tym, co wykręcił na północy.Byłem.Wścibiałem nos.Zaglądałem ciekawie.Były jednak dziesiątki ludzi, którzy widzieli ciało.Najbardziej wiarygodny ze wszystkich świadków, Pupilka, był absolutnie przekonany.W końcu musiałem się poddać.Tym razem nikt nie chciał wysłuchiwać moich wątpliwości.Sarn Porucznik twierdził, że widział i rozpoznał zwłoki w dniu swego przybycia, w chwili, gdy ogarniały je płomienie stosu.Tam właśnie spotkał Pupilkę i sprowadził ją z powrotem pod opiekę Czarnej Kompanii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki