[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może mu zaproponować piwo, to się prędzej urżnie?- Wypije pan kufelek, kolego? Feldfebel potrząsnął manierką.- Prędko pański rum unicestwiliśmy, co? Umieją pić frontowi żołnierze, he, he, he!Kania wstał od stołu i podszedł do bufetu.Z rąk sennej niewiasty odebrał dwa kufle piwa i wrócił z nimi do stolika.- Piwo z rumem nie bardzo się zgadzają - zauważył feldfebel.- Ja, kolego, lubię takie urozmaicenie - odpowiedział i trącił się z nim kuflem.Trzeba teraz udawać, że mi się zaczyna po tym piwie w głowie kręcić, myślał stawiając kufel.Feldfebel był wyraźnie podchmielony i przeskakiwał z tematu na temat.- Wszystko wielka bujda na resorach - mówił patrząc w kufel - nieprawdaż?- Prawda - odpowiedział Kania i zastanowił się nad tym, kiedy może odchodzić pociąg do Temeszvaru.- …zabiję, dajmy na to, podczas pokoju człowieka, który mi uwiódł żonę.Przypuśćmy, że złapałem go in flagranti, jak to się mówi, a w takiej chwili działa się pod wpływem silnego wzruszenia psychicznego, jak to pięknie wywodzą panowie obrońcy.Wszystkie moje wzruszenia psychiczne nie przeszkodzą w tym wypadku wysokiemu trybunałowi wsypać mi trzech lat.A tu, ni z tego, ni z owego, nie mam żadnego wzruszenia psychicznego i robię Bogu ducha winnemu Włochowi albo Moskalowi dziurę w brzuchu bagnetem i to z takim spokojnym sumieniem, jakbym dziurawił ser szwajcarski.Co podczas pokoju jest grzechem, podczas wojny jest cnotą.Prawda, panie kolego? - Prawda - zgodził się Kania i dalej myślał o swoim.- Wszystko do góry nogami, łaskawy przyjacielu - powiedział feldfebel i nieoczekiwanie westchnął.- A wojnę przegramy jak amen w pacierzu.Kania ze zdziwieniem popatrzył na niego.- Niech się pan nie dziwi, kolego, ale my, Niemcy, możemy między sobą mówić szczerze.Feldfebel nachylił się do niego dyskretnie.- Przegra-liś-my, bracie kochany.Kania podał mu papierośnicę.- Jeszcze nie wiadomo.Zawarliśmy już pokój z Ukrainą, zawrzemy pokój z Rosją i możemy wtedy wszystkie siły ściągnąć na zachód.Feldfebel pokiwał głową, jakby się litował nad jego głupotą.Miej mnie za idiotę, pomyślał Kania, lepiej to nawet dla mnie.- Pan chyba nie wie, co się dzieje we Francji, panie kolego.Niemcy tak zdrowo biorą w skórę, że aż przyjemnie o tym słyszeć.Otwarcie panu powiadam, że to przez nich wpakowaliśmy się w ten cały interes.Po diabła nam to było? A teraz - kaput, punktum i basta.Będziemy płacili pięćdziesiąt lat odszkodowania wojenne.Zemszczą się Francuzi za Sedan.Bośnia pójdzie, Hercegowina pójdzie, Polska weźmie Galicję, Czechy będą niepodległe, Słowacja niepodległa, Kroacja niepodległa, Dalmacja niepodległa i tak wszystko sobie ładnie odpadnie, resztę podzielą między siebie sojusznicy i amen! Zostanie się sam Wiedeń! - Toś mnie zmartwił, pomyślał Kania.Feldfebel załatwił się z krajami koronnymi i rozstrzygnąwszy wojnę siedział przez chwilę i kiwał głową, jakby nad czymś rozmyślał.- Warto by jeszcze wypić, kolego, co? Niech pan tu chwilę posiedzi, a ja pójdę po rum.- Może starczy?- Wykluczone.Nie uważa mnie pan chyba za jakiegoś dziada.Na mnie kolej stawiać.Poznałem tu jednego abstynenta.Ma doskonały rum, bestia.Kania nie chciał się przyznać, że też zna tego abstynenta, który potrafił zaoszczędzić zdumiewające ilości rumu.Feldfebel odszedł trochę niepewnie.Wrócił po kilku minutach i wyjętą z kieszeni manierkę postawił na stole.- To jakiś niezły ananas z tego abstynenckiego kucharza.Rumu ma chyba z wagon.I drugi wagon manierek.Napełnił kubek i wypił, po czym nalał Kani.- Kradną wszyscy, co się tylko da - zwierzył się feldfebel - cały hinterland to jedno złodziejskie sprzysiężenie.Nie można się było nudzić z feldfeblem, Z równą pewnością siebie rozmawiał o polityce, jak o działaniach wojennych.Wszystko tłumaczył sobie jasno i lapidarnie i nie miał najmniejszych wątpliwości mówiąc o przypuszczalnym wyniku wojny.Kania przestrzegał go, żeby mówił ciszej.- Pluję na ostrożność!Z każdym kubkiem rumu nabierał większej pewności siebie, ale język zaczął mu się plątać.- My, bracie, nadstawiamy głowy i mamy prawo mówić, co się nam podoba.- To się może nie podobać żandarmom.Feldfebel przeszedł na “ty”.- Mam prawo gwizdać na całą żandarmerię… wiesz? My jesteśmy bohaterowie!… Ty masz złoty medal i ja mam złoty medal, ty masz srebrne i ja mam srebrne, więc co wobec nas znaczy żandarm, pytam? Pluskwa, pchła, wesz!- Mów, kolego, ciszej, bo wpadniemy.- Niech wszyscy słyszą, co mówi podoficer frontowy!… Also sprach Zaratustra (Tako rzecze Zaratustra).Twoje zdrowie, kolego.- Inteligent, pomyślał Kania.Po następnych dwóch kubkach zaszumiało mu w głowie i czerwoną twarz feldfebla zaczął widzieć przez mgłę.Schlałeś się chyba i ty, myślał przepijając wytrwale.Ale dokument będę miał i kicham na ciebie.Zaraz cię wyciągnę na spacer i pożegnamy się.Adieu, bohaterze.- Czu… czuję, bracie… że ten rum jest jak ołów - mamrotał feldfebel - idzie w dół… w nogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki