[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Arabella zrobiła krok w przód, chcąc uścisnąć dłoń lady Pole i zapewnić gospodynię,że chętnie przyjdzie, ale sir Walter już wyprowadził małżonkę.Po raz drugi Arabella zostałacałkiem sama w pokoju na Harley Street.Usłyszała bicie dzwonu.Zdziwiła się nieco, pamiętając, co wcześniej mówił sir Walter.Dzwon wydawał siębardzo smutny.Dzwięk dochodził z oddali.Oczyma duszy zobaczyła rozmaitemelancholijne sceny.Posępne, chłostane wiatrami moczary i wrzosowiska; puste pola, a na nichgdzieniegdzie mury w ruinie i bramy zwisające krzywo z zawiasów; czarny walący siękościół; otwarty grób; samobójca pochowany na rozstaju dróg; stos kości na śniegu wpoświacie zmierzchu; szubienica z wisielcem; człowiek ukrzyżowany na kole; stara włócznia zanurzona w bagnie, a na niej dziwny talizman, przypominający mały skórzany palec; strachna wróble, którego czarne łachmany powiewają na wietrze tak gwałtownie, jakby lada chwilamiał skoczyć i przyfrunąć do niej na wielkich czarnych skrzydłach.- Błagam o wybaczenie, jeśli zobaczyła tu pani coś, co ją zaniepokoiło - powiedział sirWalter, który właśnie wrócił do pokoju.Arabella przytrzymała się oparcia krzesła, żeby nie stracić równowagi.- Pani Strange? Nie wygląda pani najlepiej.- Ujął ramię Arabelli i pomógł jej usiąść.-Czy kogoś sprowadzić? Męża pani? Pokojówkę lady Pole?- Nie, nie - odparła Arabella nieco stłumionym głosem.- Nikogo, nic.Myślałam.Niewiedziałam, że pan tu jest.To wszystko.Sir Walter patrzył na nią z wielką troską.Usiłowała się uśmiechnąć, ale nie byłapewna, czy jej wyszło.Sir Walter włożył ręce do kieszeni, wyjął je, przejechał palcami powłosach, po czym głęboko westchnął.- Rozumiem, że lady Pole opowiadała pani rozmaite dziwne historie - powiedział zesmutkiem.Arabella skinęła głową.- To panią przygnębiło.Bardzo mi przykro.- Ależ nie, skąd.Lady Pole mówiła o.o nieco dziwnych sprawach, ale zupełnie mi tonie przeszkadzało.Ani trochę! Poczułam się nieco słabo, bardzo proszę jednak nie łączyć tychdwóch rzeczy! Moje samopoczucie nie ma nic wspólnego z pańską małżonką! Niemądrzewyobraziłam sobie, że widzę coś w rodzaju zwierciadła, a w nim dziwne krajobrazy.Czułam, że zapadam się w tym zwierciadle.Chyba byłam bliska omdlenia, ale pańskiewejście mu zapobiegło.Bardzo dziwne.Do tej pory nic takiego mnie nie spotkało.- Przyprowadzę pana Strange a.- Proszę bardzo, jeśli pan sobie tego życzy, ale zapewniam pana, że będzie znaczniemniej przejęty niż pan.- Arabella zaśmiała się serdecznie.- Pana Strange a nie interesująniedyspozycje innych.Jego własne to całkiem inna sprawa.Nie ma potrzeby po nikogoposyłać.Widzi pan, doszłam do siebie.Nic mi nie jest.Zapadła cisza.- Lady Pole.- zaczęła nagle Arabella, ale urwała, nie wiedząc, co powiedzieć.- Moja małżonka zazwyczaj jest spokojna - zapewnił ją sir Walter.- Może niezbytpogodna, ale spokojna.Te rzadkie okazje jednak, gdy w naszym domu pojawia się nowygość, zawsze poruszają ją do tego stopnia, że wygłasza dziwaczne mowy.Liczę na paniwyrozumiałość i mam nadzieję, że nie będzie pani powtarzać historyjek zasłyszanych odmojej żony. - Och! Oczywiście.Będę milczeć jak grób.- Bardzo pani życzliwa.- Czy mogłabym.czy mogłabym jeszcze ją odwiedzić? Lady Pole chyba bardzosobie tego życzyła, a i mnie by to uszczęśliwiło.Sir Walter bardzo długo rozważał tę prośbę.W końcu skinął głową, po czym płynniezmienił to skinienie w ukłon.- Oboje będziemy zobowiązani - oznajmił.- Dziękuję.Wkrótce Strange i Arabella opuścili dom na Harley Street.Strange był niezwyklezadowolony.- Wiem już, co robić - powiedział do żony.- Bułka z masłem.Szkoda, że muszęczekać na opinię Norrella, zanim zacznę, bez tego problem zostałby rozwiązany w półgodziny.Moim zdaniem najważniejsze są dwie rzeczy.Pierwsza.O co chodzi?Z okrzykiem  och! Arabella nagle przystanęła.Uświadomiła sobie, że złożyła dwiecałkiem sprzeczne obietnice: najpierw przyrzekła lady Pole, że opowie Strange owi odżentelmenie z hrabstwa York, który nabył dywan, a potem obiecała sir Walterowi, że niepowtórzy nikomu słów jego małżonki.- Nic takiego - odparła.- Którą z rozlicznych propozycji sir Waltera wybrałaś, by zabić czas?- %7ładną.Poznałam lady Pole i.i trochę porozmawiałyśmy.To wszystko.- Naprawdę? Szkoda, że nie było mnie z tobą.Chętnie poznałbym kobietę, którazawdzięcza życie magii Norrella.Ale nie powiedziałem ci, co mnie się przydarzyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki