[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wróciła właśnie z Cancun, z ostatniego wakacyjnego weekendu przedpodjęciem pracy w swojej alma mater, Uniwersytecie Restona, gdzie dostała stypendiumnaukowe.Pierwsza wiadomość pochodziła od matki. Nie chcę ci psuć wakacji, kochanie, lecz muszę cię i zawiadomić, że wczoraj zginąłojciec Kathy Culver.Zadzgał go nożem jakiś bandzior.Straszne.Uznałam, że powinnaś otym wiedzieć.Odezwij się po powrocie.Ja i tata chcemy cię zabrać na urodzinową kolację.Pod Nancy ugięły się kolana.Opadła na fotel, jak przez mgłę słysząc dwie następnenagrane wiadomości  od dentysty, z przypomnieniem, że w piątek umówiona jest naczyszczenie zębów, i od znajomej zapraszającej na przyjęcie.Adam Culver nie żył.Zabił go jakiś bandzior.Nie mogła, w to uwierzyć.Czy toprzypadek? A może miało to coś wspólnego z jego wizytą?Policzyła dni.Odwiedził ją w dniu, w którym zginął&Kolejny głos z sekretarki przywołał ją do rzeczywistości. Cześć, Nancy.Mówi Jessica Culver, siostra Kathy.Oddzwoń po przyjezdzie.Muszę ztobą jak najszybciej porozmawiać.Zatrzymałam się u mamy.Numer telefonu pięć pięćpięć czternaście siedemdziesiąt siedem.Dziękuję.Przeszył ją zimny dreszcz.Po wysłuchaniu reszty nagrań usiadła nieruchomo i przez kilkaminut rozmyślała.Kathy nie żyła, w każdym razie w powszechnej opinii.A teraz zginął jejojciec.Kilka godzin po złożeniu jej wizyty.Co to znaczyło?Siedziała bez ruchu.W ciszy słychać było tylko jej szybki, urywany oddech.Wreszciewzięła słuchawkę i zadzwoniła do Jessiki.Biuro dziekana było zamknięte, więc Myron poszedł do jego domu w zachodnim końcukampusu, starego budynku w stylu wiktoriańskim, z cedrową elewacją.Zadzwonił.Drzwiotworzyła mu bardzo atrakcyjna kobieta w szytym na miarę kostiumie. Słucham pana  powiedziała z zachęcającym uśmiechem.Nie była młoda, ale miała w sobie tyle szyku, wdzięku i urody, że Myron poczuł suchość wustach.Przed taką damą z chęcią zdjąłby kapelusz, naturalnie gdyby go nosił. Dzień dobry.Ja do dziekana Gordona.Nazywam się Myron Bolitar. Ten koszykarz?  przerwała mu. Ależ tak, jak mogłam pana nie rozpoznać.Nie dość, że miała szyk, wdzięk i urodę, to na dodatek znała się na koszykówce! Pamiętam pana grę w lidze NCAA.Kibicowałam panu od początku. Dziękuję. Kiedy pan odniósł kontuzję&  urwała i pokręciła głową osadzoną na łabędziej szyiAudrey Hepburn  & popłakałam się.Czułam się, jakby mnie również zraniono.Nie dość, że miała szyk, wdzięk, urodę i znała się na koszykówce, to jeszcze byłauczuciowa.Na dodatek długonoga i kształtna.Krótko mówiąc, babka pierwsza klasa. To bardzo miłe.Dziękuję. Cieszę się, że pana poznałam, Myronie.W jej ustach nawet jego imię brzmiało dobrze.I A pani jest żoną dziekana Gordona.Zliczną dziekanką.Roześmiała się z tego naśladownictwa Woody ego Allena. Tak, jestem Madelaine Gordon.Męża nie ma w domu.  Szybko wróci?Uśmiechnęła się, jakby w tym pytaniu kryła się dwuznaczność, i spojrzała na niego tak, żesię zaczerwienił. Nie.Za kilka godzin  odparła wolno, z naciskiem na  kilka. W takim razie nie będę się naprzykrzał. Nie naprzykrza się pan. Wpadnę kiedy indziej. Koniecznie.Madelaine (podobało mu się to imię) z afektacją skinęła głową. Miło mi było poznać  rzekł tonem pożeracza serc niewieścich. Mnie również, panie Myronie  odparła śpiewnie. Do widzenia.Drzwi zamknęły się wolno, kusząco.Postał jeszcze chwilę,, wziął kilka głębokichoddechów i pośpieszył do samochodu.Fiu!Sprawdził godzinę.Czas było spotkać się z szeryfem.Jakiem.Jake Courter był sam na posterunku, który wyglądał jaki dekoracja z sitcomu Poczta wMayberry.Z tym że Jack był Murzynem.A w Mayberry nie uświadczyłeś czarnych, jak wGreen Acres i podobnych miejscowościach.yadnych %7łydów, Latynosów, Azjatów czyinnych mniejszości.Choć byłoby to miłe urozmaicenie.Może jakaś grecka restauracja i albojakiś Abdul pracujący w sklepie spożywczym Sama Druckera.Na oko Jake miał pięćdziesiąt kilka lat.Był po cywilnemu, bez marynarki, ale wrozluznionym krawacie.Zza paska wylewał mu się wielki brzuch niczym obce ciało.Nabiurku leżały porozrzucane akta, resztki jakiejś kanapki i ogryzek jabłka.Jake ze znużeniemwzruszył ramionami i wytarł nos w płachtę wyglądającą jak ścierka do naczyń. Dostałem telefon  rzekł tytułem wstępu. Mam ci pomóc. Będę wdzięczny  odparł Myron.Jake usiadł wygodniej i założył nogi na biurko. Grałeś w kosza przeciwko mojemu synowi, Gerardowi.Z Michigan. A owszem.Pamiętam go.Twardy chłopak.Przy tablicach jak szatan.Specjalista odobrony.Jake z dumą skinął głową. Zgadza się.Strzelał jak noga, ale widać go było na parkiecie. Dawał się we znaki  przyznał Myron. Mowa.Został policjantem.Pracuje w Nowym Jorku.Zdążył awansować na starszegodetektywa.To dobry glina. Jak jego stary.Jake uśmiechnął się. Tak. Proszę go pozdrowić albo lepiej dać kuksańca w żebra.Jestem mu dłużny kilka sójek.Jake zadarł głowę i roześmiał się. Cały on.Finezja nigdy nie była najmocniejszą stroną Gerarda. Wydmuchał nos wścierkę do naczyń. Chyba nie przyjechałeś po to, by rozmawiać o koszykówce. Pewnie. No więc, o co konkretnie chodzi, Myron? O sprawę Kathy Culver.Badam ją.Potajemnie. Potajemnie?  Jake uniósł brwi. Co za słowo. Pracuję nad sobą.W samochodzie puszczam sobie z kaset kurs  Wzbogać słownictwo. Naprawdę?  Jake znowu wydmuchał nos, co zabrzmiało jak bek owcy w rui.Dlaczego nią się interesujesz  poza tym, że reprezentujesz Christiana Steele a i kiedyś byłeśblisko z siostrą Kathy? Gratuluję skrupulatności. Jake ugryzł niedojedzoną kanapkę i uśmiechnął się. Każdy lubi komplementy. Zgadza się, robię to dla mojego klienta, Christiana Steele a.Jake wpatrywał się w niego, czekając na dalszy ciąg.Stara sztuczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki