[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Westchnęła ciężko.- Jakiś problem, Beth? - spytała Iris.- Chętnie ci pomogę.- Nic poważnego, ciociu.Po prostu ściga mnie kolejny dłużnik.Mam nadzieję, że pan Pickens szybko podejmie decyzję w sprawiemojego kredytu.Swoją drogą, dlaczego to tak długo trwa?- Cierpliwości, Beth.- Iris poklepała ją uspokajająco poramieniu.- Szczęście dopisuje tym, którzy spokojnie czekają.Niedenerwuj się, dostaniesz ten kredyt.- Obyś miała rację, bo w przeciwnym wypadku będzie z namikrucho.Podsłuchująca pod drzwiami Karen Richards uśmiechnęła się zsatysfakcją.Może wreszcie zamkną ten nędzny pensjonat.Do czego topodobne, by niezadowoleni goście musieli szukać po kilku nocachlepszej kwatery.Poza tym taka prosta i niezadbana kobieta jak BethRandall nie miała prawa podrywać przystojnego i bogatego doktoraBradleya Donovana.142RS Przeżyła ciężkie chwile, bolejąc nad tym, że Brad wybrał nie ją,lecz tę wiejską gąskę.To był policzek, o którym trudno zapomnieć.Nie należała do kobiet, które godzą się z przegraną.- Aż mi się nie chce wierzyć, że jem jeszcze deser, skoro kilkagodzin temu pochłonęłam puchar lodowy.- Beth włożyła do ustkolejny kawałek sernika i mruknęła z zadowoleniem.- Będę gruba jakświnia, ale trudno.Ten sernik jest wart każdej ofiary.Brad obserwował zafascynowany, jak Beth oblizuje widelec.Wsposobie, w jaki jadła, było coś niezwykle zmysłowego.Nie mógłoderwać od niej oczu.- Dlaczego nie jesz swojej tarty? Wygląda świetnie.- Chcesz spróbować? - spytał.- Oczywiście.- Skrzywiła się lekko.- Powinieneś dwa razypomyśleć, zanim zaproponowałeś mi deser.Uwielbiam słodycze.-Gdy nachyliła się, by wziąć kawałek ciasta z jego widelca, poczułzapach jej perfum.- Mmm, pyszne, chociaż byłoby jeszcze lepsze zlodami waniliowymi, tak jak podajemy w naszej restauracji.Uśmiechnął się, rozbawiony jej entuzjazmem.- Czy już ci mówiłem, że pięknie dziś wyglądasz? Podoba mi siętwoja sukienka.- Beth była ubrana w czarną, krótką i bardzodopasowaną sukienkę.Wyglądała w niej niezwykle seksownie ielegancko.- Dziękuję.- Czuła, jak płoną jej policzki.- Rzadko się takstroję.Jak już zapewne zauważyłeś, w pensjonacie nosimy się trochęinaczej.Ta sukienka przez lata wisiała w szafie, cud, że jeszcze namnie pasuje.143RS - Pasuje idealnie.To był komplement, ale Beth poczuła się nieswojo.Szybkosięgnęła po szklankę z zimną wodą.- Wszystko bardzo mi smakowało - powiedziała, próbujączmienić temat.- Chociaż marynata, której użyli do udzca jagnięcegobyła zbyt ostra.Lori robi lepszą.- Według mnie nie musisz obawiać się z ich strony konkurencji.Owszem, wykonano tu kawał dobrej roboty, podoba mi się wystrójwnętrza, wzorowany na stylu prowansalskim, ale jedzenie w twoimpensjonacie jest o niebo lepsze.Lori zna się na swojej robocie i jestniezwykle kreatywna.Ma talent.- Dziękuję.- Uśmiechnęła się z wdzięcznością.- Chociaż jakogość mojego pensjonatu chyba nie jesteś do końca obiektywny.- Jestem nudnym i przewidywalnym skautem, tak?- Według mnie nie jesteś przewidywalny.Twoje zaproszenie na kolację bardzo mnie zaskoczyło.Po prostuuważam, że jesteś miły i nie lubisz sprawiać ludziom przykrości.Rodzice dobrze cię wychowali.- Chciałbym, byś poznała również moje łóżkowe maniery, Beth.- Ujął jej dłoń.- Co powiesz na małą nocną przejażdżkę?- Ale dokąd mielibyśmy pojechać? - Zerknęła w zadumie przezokno.- Robi się pózno.Po ciemku i tak nic nie zobaczymy.- Myślałem raczej o poszukaniu jakiegoś miłego miejsca, gdziedałoby się na chwilę zaparkować.- Zcisnął jej dłoń.- Naprawdę? - Spojrzała na niego zdziwiona.144RS - Jak na wyrośniętego skauta, to dość niezwykła propozycja, wdodatku złożona na pierwszej randce.Hm, zaskoczyłeś mnie.- Może jestem wyjątkowo sprytnym skautem? Pomyślałem, żepostoimy trochę na parkingu i pogadamy, żeby się lepiej poznać.-Czy naprawdę zobaczył w jej oczach rozczarowanie?- Ale jeśli wolałabyś robić coś innego, jestem za.To jak?- Przestań się wygłupiać - odparła zdenerwowana.- Jesteśmydorosłymi ludzmi.Tylko nastolatki obściskują się na parkingu.Cóż, rzecz w tym, że czuł się jak napalony nastolatek.- Nie zrobimy niczego, na co nie będziesz miała ochoty.Co ty nato?- No dobra, zawsze warto pogadać.To przecież niczym niegrozi, prawda?- Otóż to.145RS ROZDZIAA DZIESITYWiał lekki wiaterek, była pełnia, jednym słowem wspaniała nocna romantyczne uniesienia.Beth czuła się, jakby znów miałaszesnaście lat i wybrała się na pierwszą w życiu randkę.Pociły jej siędłonie, serce biło jak szalone, a przecież Brad nawet jej nie dotknął.Zaparkował pod strzelistymi sosnami.Gdy wspomniał, że mogliby zatrzymać się na jakimś parkingu itrochę pogadać, poczuła rozczarowanie.Czy to nie głupie? Powinnasię cieszyć, że jest takim dżentelmenem.Gdzie się, do diabła, podziały jej słynna samokontrola i instynktsamozachowawczy? Z pewnością uleciały przez okno na samą myśl ogorącej randce z doktorkiem.Dobrze chociaż, że Brad miał więcejzdrowego rozsądku niż ona.Chociaż, z drugiej strony, to trochęstresujące.Zawsze lepiej, kiedy to partner jest bardziej napalony.Brad nie odrywał od niej oczu.Chyba mu się jednak podobała,bo już kilka razy ją skomplementował.Przyjemne uczucie, zwłaszczaże już trochę odwykła od miłych uwag na swój temat.- Nie jest ci zimno? Jeśli chcesz, mogę włączyć ogrzewanie.Chyba żartował.Było jej potwornie gorąco.Właśnie miałapoprosić, by opuścił trochę szybę, bo chętnie by zaczerpnęłaświeżego, rześkiego powietrza.- Nie, skądże.- Szkoda.Właśnie zamierzałem zaproponować, żebyśmy sięprzesiedli na tylne siedzenie.Tam jest zawsze trochę cieplej.146RS - Doktorze, Donovan, jestem zaszokowana.Przywiozłeś mnie tupod pretekstem miłej pogawędki.Czyżbyś już zapomniał?- Kłamałem.Tak naprawdę zamierzam całować cię do utratytchu.Miałem nadzieję, że ty też tego chcesz.- Jeśli mnie o to zapytasz, odpowiem, że nie.- Tego się właśnie spodziewałem.- Westchnął zawiedziony.- No to nie pytaj.- Nie mogła uwierzyć, że to naprawdępowiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki