[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpowiedział jej uśmiechem,choć tak naprawdę najchętniej porwałby ją w ramiona i zaczął znowucałować.I właśnie dlatego należało uciekać.I to jak najszybciej. Dziękuję za życzliwe słowa  powiedziała Rosellen. Mamnadzieję, że są również wyrazem zaufania, którego postaram się niezawieść. Jesteś naprawdę odważną kobietą, Rosellen  powtórzył Cason.Mam nadzieję, że zrealizujesz to, co postanowiłaś. Jeśli rzeczywiście chcesz być szeryfem, to życzę ci tego z całegoserca  dodała Mellie.Rosellen zarumieniła się, czego na szczęście nikt nie zauważył, ipochyliła się nad workiem, pośpiesznie zmieniając temat. Guthrie i Mellie, powiedzcie, ile razem wrzuciliście tu pieniędzy,żebym mogła je wam odliczyć. Nie będziemy w stanie tego zrobić, wiemy tylko z grubsza, ilemogliśmy mieć  powiedział Guthrie. Ale to nie ma znaczenia.I takwezmę tylko tyle, żeby zapłacić panu Beckowi za nocleg i mieć na186emalutkausoladnacs powrót do domu.I tego nam wystarczy  spojrzał z uśmiechem na Mellie żebyśmy byli szczęśliwi.Mellie odpowiedziała mu takim samym uśmiechem, po czymzwróciła się do Rosellen. Ja jeszcze chciałabym dostać z powrotem moją ślubną obrączkę.Izłotą broszkę, którą dostałam od Guthriego na urodziny. Wobec tego chodzmy do ogniska  powiedziała Rosellen. Pomogęci je znalezć.Cason popatrzył w ślad za kobietami, a potem zwrócił się doGuthriego. Całkiem niezle dawałeś sobie radę z tym rewolwerem  powiedział.W jego ustach była to wielka pochwała. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby uratować nasze żony odpowiedział Guthrie.Cason skinął głową.Ciągle zapominał, że brano ich za małżeństwo.Teraz jednak z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie drażniło go to jużtak bardzo jak przedtem.I to był jeszcze jeden powód, żeby zniknąć jak najszybciej.Zabardzo się już angażował, za wiele rzeczy mu się w tej dziewczyniepodobało.Niewiele brakowało, by do reszty zapomniał, po co właściwiewybrał się w tę podróż.Miał przecież odnalezć człowieka nazwiskiemDodge, nawet jeśli ten zamiar był zupełnie nie po myśli Rosellen.A zcałą pewnością był.Dlatego też najlepszym wyjściem było całkowite zerwanie wszelkichwięzi, które mogłyby krępować dalsze skuteczne działanie.I należało tozrobić natychmiast, zanim znowu mu przyjdzie do głowy szalona myśl,by wziąć tę dziewczynę w ramiona i całować do utraty tchu. Chyba moglibyśmy już ruszać  odezwał się Beck. Jedzmy domnie, rozlokuję was na noc, a potem przyjadę konną platformą po tychnieboszczyków.187emalutkausoladnacs  Guthrie, jedz z kobietami  powiedział Cason. Pan Beck cipowie, gdzie będziecie mogli złapać pociąg jutro rano. Czy to znaczy, że ty z nami nie jedziesz?  spytał Guthrie.Cason spojrzał w stronę Rosellen, która wraz z Mellieprzepatrywała przy ognisku zawartość worka.Nie podniosła wzroku,natomiast on nagle poczuł dojmującą tęsknotę i nawet coś w rodzajużalu.Wysiłkiem woli zdusił to w sobie. Nie, Guthrie  powiedział zdecydowanie. Muszę jechać, i tonatychmiast, jeszcze tej nocy.Ale będę ci wdzięczny, jeśli tymczasemzatroszczysz się o Rosellen.Guthrie przyjrzał mu się z nieukrywanym zaskoczeniem, ale Casonzupełnie się tym nie przejął.Rosellen z pewnością potrafi jakośwytłumaczyć, dlaczego jej rzekomy małżonek odjechał tak nagle i bezpożegnania.Zawsze była w tym dobra. Oczywiście, że się nią zaopiekujemy  zapewnił go Guthrie.Mamy wobec niej dług wdzięczności za to, co zrobiła dla Mellie. Ja też będę bardzo zobowiązany. Wciąż nie bardzo rozumiem, dlaczego nie chcesz jechać z nami.Inawet nie porozmawiałeś z żoną. Ona zrozumie  powiedział Cason i zwrócił się do Becka. CzyPueblo to najbliższa stacja kolei'? Tak. I jedzie się do niej na wschód?Beck skinął głową potwierdzająco.Cason nacisną! mocniejkapelusz na głowę i ruszy! do swego konia, przywiązanego nieopodal.Nie zamierzał żegnać się z Rosellen.Najlepiej zrobi, jeśli odjedziebez słowa.W tej samej chwili usłyszał jej głos: Dokąd jedziesz?188emalutkausoladnacs Wskoczył na siodło i obejrzał się na Rosellen.Nie mógł widzieć jejrysów, ale usłyszał niepokój w jej głosie i to wystarczyło, by na chwilęznów powróciło to samo nieokreślone i odbierające wolę uczucie żalu itęsknoty.Otrząsnął się jednak dość szybko. Może się zobaczymy, kiedy wrócę do Makowego Wzgórza! zawołał i obróciwszy konia ruszył szybkim kłusem.Nie obejrzał sięnawet wtedy, gdy Rosellen zawołała go po imieniu.Musiał się trzymać wgarści i na przyszłość nie pozwalać już sobie na jakiekolwiek działaniepod wpływem uczuć.Najrozsądniej zrobi, jeśli w ogóle przestanie myślećo Rosellen Lattimer.A im dalej znajdzie się od niej, tym lepiej.Dlaczego twój mąż tak po prostu cię zostawił i odjechał?  spytałaMellie. On nie jest moim mężem  odpowiedziała Rosellen, z trudempowstrzymując się, by nie zgrzytać przy tym zębami.Zawiązała worek izarzuciła go sobie na plecy. Nie mam czasu, żeby ci to dokładniejwyjaśnić, bo jadę za nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki